Odmówiłem ślubu z ciężarną dziewczyną – ta decyzja rozdarła moją rodzinę i zmusiła mnie do konfrontacji z własnym sumieniem
– Michał, powiedz coś w końcu! – głos mojego ojca odbijał się echem od ścian kuchni, gdzie wszyscy staliśmy w napięciu. Moja matka zaciskała dłonie na filiżance, a ja patrzyłem w okno, jakby za szybą miało znaleźć się rozwiązanie.
– Nie będę brał ślubu tylko dlatego, że Anka jest w ciąży – wyrzuciłem z siebie w końcu, czując jak serce wali mi w piersi. – To nie jest powód do małżeństwa.
Matka odetchnęła z ulgą, jakby czekała na te słowa. Ojciec natomiast spojrzał na mnie z takim rozczarowaniem, jakiego nigdy wcześniej nie widziałem.
– A dziecko? – zapytał cicho. – Myślisz tylko o sobie?
Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Wszystko działo się za szybko. Jeszcze tydzień temu byłem zwykłym studentem informatyki na Politechnice Warszawskiej, a dziś miałem decydować o losie trzech osób naraz. Anka zadzwoniła do mnie wieczorem, głos jej drżał.
– Michał… jestem w ciąży.
Poczułem, jakby ktoś wylał mi na głowę kubeł lodowatej wody. Nie byłem gotowy. Nie kochałem jej tak, jak powinienem kochać matkę swojego dziecka. Spotykaliśmy się od pół roku, było fajnie, ale bez wielkich deklaracji. A teraz…
Wróciłem do domu i powiedziałem rodzicom. Matka od razu zaczęła planować: „Trzeba będzie zrobić małe wesele, nie ma co czekać”. Ojciec milczał długo, aż w końcu zapytał: „A ty tego chcesz?”
Nie chciałem. Ale nie miałem odwagi powiedzieć tego głośno. Dopiero kiedy Anka przyszła do nas i zaczęła płakać, że nie wie, co robić, że boi się być sama, poczułem się jak tchórz. Patrzyłem na nią i widziałem tylko chaos.
– Michał, proszę cię… – szlochała. – Ja nie dam rady sama.
– Anka… ja nie mogę – wyszeptałem. – Nie chcę brać ślubu tylko dlatego, że jesteś w ciąży. To nie jest uczciwe wobec ciebie ani wobec dziecka.
Wybiegła z mieszkania, trzaskając drzwiami. Matka przytuliła mnie i powiedziała: „Dobrze zrobiłeś. Lepiej być szczerym niż udawać przez całe życie”. Ojciec patrzył na mnie z pogardą.
– Zostawisz ją samą? Zostawisz swoje dziecko?
– Nie zostawię! – krzyknąłem. – Będę się nim opiekował! Ale nie chcę ślubu!
Od tamtej pory dom podzielił się na dwa obozy. Matka powtarzała wszystkim ciotkom i sąsiadkom: „Michał jest odpowiedzialny, nie da się wmanewrować w coś, czego nie chce”. Ojciec przestał ze mną rozmawiać. Przychodził z pracy, siadał przed telewizorem i udawał, że mnie nie widzi.
Najgorzej było z babcią. Zadzwoniła do mnie pewnego wieczoru:
– Michałku… co ty narobiłeś? W naszej rodzinie nigdy nie było takich rzeczy! Dziecko bez ślubu? Co ludzie powiedzą?
Nie wiedziałem już, czy bardziej boję się opinii ludzi, czy własnych uczuć. Zacząłem unikać znajomych. Na uczelni przestałem chodzić na wykłady. Czułem się jak wykluczony ze swojego życia.
Anka przestała odbierać moje telefony. Dowiedziałem się od wspólnych znajomych, że wyprowadziła się do matki do Radomia. Podobno bardzo schudła i płacze całymi dniami.
Któregoś dnia ojciec wrócił wcześniej z pracy i zastał mnie siedzącego przy stole z głową w dłoniach.
– Michał…
Nie odpowiedziałem.
– Wiesz… ja też kiedyś popełniłem błąd – zaczął cicho. – Ale nigdy nie uciekłem od odpowiedzialności.
Spojrzałem na niego ze łzami w oczach.
– Ja nie uciekam! Chcę być ojcem! Ale nie chcę udawać męża!
– Może czasami trzeba coś udawać dla dobra innych?
Te słowa bolały bardziej niż cokolwiek innego.
Minęły tygodnie. W domu panowała cisza. Matka próbowała udawać, że wszystko jest w porządku, ale widziałem, jak ukradkiem ociera łzy. Ojciec coraz częściej nocował u kolegi „na rybach”.
Pewnej nocy nie mogłem spać. Wyszedłem na balkon i patrzyłem na światła miasta. Zastanawiałem się: co by było, gdybym się zgodził? Czy byłbym szczęśliwszy? Czy Anka byłaby szczęśliwsza? Czy dziecko miałoby lepiej?
W końcu napisałem do niej długiego maila:
„Anka,
Nie wiem, czy kiedykolwiek mi wybaczysz. Chcę być obecny w życiu naszego dziecka. Chcę pomagać finansowo i być przy nim zawsze, kiedy będzie mnie potrzebować. Ale nie potrafię być twoim mężem tylko dlatego, że tak wypada. Wiem, że cię zraniłem i przepraszam za to z całego serca.”
Nie odpisała.
Czasami myślę o tym dziecku. Czy będzie mnie nienawidzić? Czy zrozumie kiedyś moją decyzję? Czy ja sam ją kiedykolwiek zrozumiem?
Dziś wiem jedno: każda decyzja ma swoją cenę. Moja kosztowała mnie rodzinę i spokój ducha.
Czy lepiej być szczerym wobec siebie i innych, czy może czasem warto poświęcić własne szczęście dla dobra innych? Czy można być dobrym ojcem bez bycia mężem? Co wy byście zrobili na moim miejscu?