„Dwa lata temu zmarł jej syn. Stała się drugą matką dla jego wdowy”

Dwa lata minęły od kiedy syn Barbary, Artur, tragicznie zginął w wypadku samochodowym, pozostawiając swoją młodą żonę, Adrianę, i ich dwoje małych dzieci, Lilię i Maksymiliana. Strata była druzgocąca dla wszystkich, ale wśród smutku Barbara wsparła Adrianę, stając się niemal drugą matką dla niej.

W miarę zbliżania się sezonu świątecznego, Barbara chciała zapewnić, że dzieci Artura doświadczą radości i ciepła rodzinnych tradycji, pomimo ogromnej pustki po jego nieobecności. Planowała przygotować ulubione dania Artura, w tym jego ukochane kremowe sałatki, które zawsze były hitem podczas rodzinnych spotkań.

W wigilię Bożego Narodzenia Barbara była zajęta w kuchni, kroiła warzywa i mieszała składniki. Sięgnęła po majonez, kluczowy składnik kolejnej partii sałatek i specjalnego sosu czosnkowego, który uwielbiał Artur. Ku jej przerażeniu, słoik był prawie pusty, a ona miała jeszcze dużo do przygotowania.

Zdając sobie sprawę z pilności sytuacji, Barbara postanowiła szybko udać się do pobliskiego supermarketu, mając nadzieję znaleźć potrzebny majonez. Ulice były śliskie od zimowego lodu, gdy śpieszyła się, mróz szczypał ją w policzki. Przypomniała sobie, jak Artur towarzyszył jej podczas takich ostatnich zakupów, zawsze zamieniając je w małe przygody.

Po przybyciu do supermarketu, serce Barbary zatonęło. Świąteczny pośpiech sprawił, że półki były prawie puste, z kilkoma rozrzuconymi przedmiotami. Przemierzała alejkę, rozpaczliwie przeszukując wzrokiem. Tam, na tylnej części dolnej półki, były trzy słoiki majonezu. Ulga ogarnęła ją, gdy sięgała po nie, ale gdy się wyprostowała, ogarnęło ją nagłe zawroty głowy.

Świat zaczął się kręcić, a Barbara chwyciła się za klatkę piersiową. Ból był ostry i narastał. Walcząc o oddech, zdała sobie sprawę, że może mieć zawał serca. W panice, starając się zachować spokój, zawołała o pomoc. Młoda para w pobliżu szybko przyszła jej z pomocą, a ktoś zadzwonił na numer alarmowy.

Czekając na karetkę, myśli o Arturze i wnukach zalały umysł Barbary. Odczuwała głęboki żal, że może nie być przy nich, gdy otworzą prezenty czy dorastają. Ratownicy przybyli szybko i rozpoczęli udzielanie pomocy, ale serce Barbary było zmęczone latami żalu i nagłym wysiłkiem.

W szpitalu, pomimo najlepszych starań lekarzy, stan Barbary pogorszył się. Adriana, która przygotowywała dom na Boże Narodzenie z dziećmi, otrzymała telefon i pośpieszyła do szpitala. Trzymając za rękę Barbarę, Adriana poczuła ciężar kolejnej straty. Barbara zmarła tej nocy, myśląc ostatnio o swojej rodzinie i ukochanym synu, Arturze.

Święta były tego roku smutne. Adriana starała się zachować tradycje dla Lilii i Maksymiliana, wspierana przez nowo odkrytą siłę i pamięć o niezłomnej miłości i wsparciu Barbary. Radość sezonu była przyćmiona smutkiem, ale Adriana wiedziała, że musi iść dalej dla dobra dzieci i rodziny, która ich jeszcze otaczała.