Dlaczego nie mogę wyjść za mąż w wieku 57 lat? Moja córka twierdzi, że mój narzeczony to oszust

Siedziałam przy kuchennym stole, wpatrując się w filiżankę herbaty, która już dawno wystygła. W pokoju panowała cisza, przerywana jedynie tykaniem zegara na ścianie. Właśnie wtedy usłyszałam kroki mojej córki, Ani, która z determinacją weszła do kuchni.

— Mamo, musimy porozmawiać — zaczęła bez zbędnych wstępów, a ja poczułam, jak serce zaczyna mi szybciej bić.

— O czym chcesz rozmawiać, kochanie? — zapytałam, choć doskonale wiedziałam, co ma na myśli.

— O Marku. Mamo, on nie jest tym, za kogo się podaje. Przeczytałam o nim w internecie. Są ludzie, którzy twierdzą, że oszukał ich na pieniądze.

Zamarłam. Marek? Mój Marek? Nie mogłam w to uwierzyć. Przecież był taki czuły, taki troskliwy. Zawsze wiedział, jak mnie rozśmieszyć i jak pocieszyć w trudnych chwilach.

— Aniu, to niemożliwe. Marek jest dobrym człowiekiem. Znam go od lat — próbowałam bronić swojego narzeczonego.

— Mamo, proszę cię. Przynajmniej sprawdź te informacje. Nie chcę, żebyś była zraniona — jej głos drżał od emocji.

Zamilkłam. Wiedziałam, że Ania chce dla mnie jak najlepiej. Ale czy mogłam uwierzyć w coś takiego bez dowodów? Przez całe życie starałam się być ostrożna i rozsądna. Po rozwodzie z ojcem Ani obiecałam sobie, że już nigdy nie pozwolę się zranić.

Następnego dnia postanowiłam porozmawiać z Markiem. Spotkaliśmy się w naszej ulubionej kawiarni na rogu ulicy. Marek przyszedł uśmiechnięty jak zawsze, ale ja nie mogłam pozbyć się niepokoju.

— Evelyn, co się dzieje? Wyglądasz na zmartwioną — zapytał troskliwie.

— Marek… Ania mówiła mi coś niepokojącego o tobie. Że podobno oszukałeś ludzi na pieniądze. Czy to prawda? — wyrzuciłam z siebie jednym tchem.

Jego twarz stężała. Przez chwilę milczał, jakby zastanawiał się nad odpowiedzią.

— Evelyn, to nie tak… To były nieporozumienia. Ludzie czasem źle interpretują sytuacje — próbował się tłumaczyć.

— Ale czy to prawda? Czy naprawdę miałeś takie problemy? — naciskałam.

— Tak, ale to było dawno temu i wszystko zostało wyjaśnione — odpowiedział z rezygnacją.

Poczułam się rozdarta. Z jednej strony chciałam mu wierzyć, z drugiej nie mogłam zignorować ostrzeżeń Ani. Przez kolejne dni chodziłam jak w transie, nie mogąc podjąć decyzji.

W końcu postanowiłam spotkać się z Anią i porozmawiać szczerze o moich obawach.

— Mamo, wiem, że go kochasz. Ale musisz być ostrożna. Nie chcę, żebyś cierpiała tak jak po rozwodzie z tatą — powiedziała Ania z troską w głosie.

— Rozumiem cię, Aniu. Ale Marek jest dla mnie ważny. Chciałabym mu zaufać — odpowiedziałam z bólem.

— Może powinnaś dać sobie trochę czasu? Sprawdzić wszystko dokładnie? — zaproponowała.

Przytaknęłam. Wiedziałam, że muszę podjąć decyzję rozważnie. Postanowiłam skontaktować się z prawnikiem i sprawdzić przeszłość Marka dokładniej.

Po kilku tygodniach otrzymałam raport od prawnika. Okazało się, że Marek rzeczywiście miał problemy finansowe w przeszłości, ale nie było dowodów na to, że celowo oszukiwał ludzi. Wszystko wskazywało na to, że był ofiarą złych inwestycji i błędnych decyzji.

Z ulgą podzieliłam się tymi informacjami z Anią.

— Widzisz? Marek nie jest oszustem. Po prostu miał pecha — powiedziałam z nadzieją w głosie.

— Cieszę się, że wszystko się wyjaśniło. Ale nadal uważaj, mamo. Chcę tylko twojego szczęścia — odpowiedziała Ania z uśmiechem.

Zrozumiałam wtedy, jak ważne jest słuchanie bliskich i ich obaw. Choć czasem wydaje nam się, że wiemy lepiej, warto otworzyć się na ich perspektywę.

Teraz stoję przed lustrem w sukni ślubnej i zastanawiam się nad tym wszystkim. Czy naprawdę znamy ludzi tak dobrze, jak nam się wydaje? Czy miłość wystarczy, by przezwyciężyć wszelkie przeszkody?

Czy powinnam zaufać sercu czy rozumowi? Co byście zrobili na moim miejscu?