Pojechałam do syna do Warszawy, żeby odpocząć, a zamieniłam się w jego służącą. Czy matczyna miłość zawsze musi być wykorzystywana?
— Mamo, możesz mi zrobić kawę? — usłyszałam głos Michała z drugiego pokoju, zanim jeszcze zdążyłam zdjąć płaszcz. Właśnie przyjechałam do Warszawy, z walizką pełną domowych przetworów i sercem pełnym nadziei na wspólny czas z synem. Marzyłam o spacerach po Łazienkach, długich rozmowach przy stole, może nawet o wspólnym gotowaniu. Tymczasem już od progu poczułam się jak gość nieproszony, a raczej — jak pomoc domowa.
— Michał, dopiero weszłam… Może najpierw się przywitasz? — próbowałam zażartować, ale w moim głosie zabrzmiała nuta rozczarowania.
Syn nawet nie podniósł wzroku znad laptopa. — Przepraszam, mamo, mam teraz ważny call do pracy. Kawę znajdziesz w szafce nad zlewem.
Westchnęłam ciężko i poszłam do kuchni. Zamiast odpoczynku czekały na mnie sterty brudnych naczyń, okruchy na stole, ślady po rozlanej kawie. Przez chwilę stałam w progu, patrząc na ten chaos. „Może to tylko zły dzień”, pomyślałam. „Może jutro będzie lepiej”.
Ale jutro nie było lepiej. Ani pojutrze. Każdy dzień wyglądał tak samo: Michał wychodził do pracy wcześnie rano, zostawiając mnie z listą rzeczy do zrobienia — pranie, zakupy, gotowanie obiadu, sprzątanie łazienki. Wieczorami wracał zmęczony, rzucał krótkie „dzięki” i znikał w swoim pokoju z telefonem.
Pewnego wieczoru zebrałam się na odwagę.
— Michał, czy możemy porozmawiać? — zapytałam cicho, kiedy usiadł do kolacji.
— Coś się stało? — spojrzał na mnie z niecierpliwością.
— Przyjechałam tu, żeby spędzić z tobą czas. Czuję się trochę… niewidzialna. Cały dzień sprzątam i gotuję, a ty nawet nie masz czasu ze mną porozmawiać.
Wzruszył ramionami. — Mamo, mam teraz dużo pracy. Poza tym, przecież zawsze lubiłaś ogarniać dom. Myślałem, że ci to sprawia przyjemność.
Zabolało mnie to. Czy naprawdę tak mnie widzi? Jako kogoś, kto istnieje tylko po to, by podawać mu obiad i sprzątać po nim? Przez całą noc przewracałam się z boku na bok, nie mogąc zasnąć. Wspominałam czasy, kiedy był małym chłopcem i tulił się do mnie, prosząc o bajkę na dobranoc. Teraz czułam się jak intruz w jego dorosłym życiu.
Następnego dnia postanowiłam nie robić nic. Nie posprzątałam kuchni, nie zrobiłam zakupów, nie ugotowałam obiadu. Michał wrócił do domu i od razu zauważył bałagan.
— Co tu się stało? — zapytał z irytacją.
— Nic. Po prostu postanowiłam odpocząć. Przecież przyjechałam tu na urlop.
Patrzył na mnie przez chwilę w milczeniu. — Mamo, nie przesadzaj. Przecież to tylko kilka rzeczy do zrobienia.
— Dla ciebie to tylko kilka rzeczy. Dla mnie — cały dzień pracy. Czy naprawdę nie widzisz, jak bardzo się staram?
Wybuchła między nami kłótnia. Michał zarzucił mi, że się czepiam, że nie rozumiem jego życia. Ja płakałam, on trzaskał drzwiami. Przez kolejne dni unikaliśmy się nawzajem. Czułam się samotna jak nigdy dotąd.
Zadzwoniłam do mojej siostry, Anny.
— Anka, ja już nie wiem, co robić. Czuję się tu jak służąca. Michał mnie nie widzi, nie docenia. Może powinnam wrócić do domu?
Anna westchnęła. — Może on po prostu nie umie inaczej? Może musisz mu powiedzieć wprost, czego potrzebujesz?
Zebrałam się na odwagę jeszcze raz. Wieczorem usiadłam obok Michała na kanapie.
— Synku, wiem, że masz dużo pracy. Ale ja też mam uczucia. Chciałabym poczuć się tu mile widziana. Chciałabym, żebyś czasem zapytał mnie, jak się czuję. Żebyśmy poszli razem na spacer albo po prostu pogadali.
Michał spuścił wzrok. — Przepraszam, mamo. Nie pomyślałem… Wiesz, czasem zapominam, że ty też możesz czuć się samotna.
Przytulił mnie niezgrabnie. To był pierwszy raz od lat, kiedy poczułam, że naprawdę mnie widzi.
Następnego dnia poszliśmy razem na kawę do pobliskiej kawiarni. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Michał zaczął pomagać w domu — może nie zawsze pamiętał, ale starał się. Ja też nauczyłam się mówić o swoich potrzebach.
Ale wciąż zadaję sobie pytanie: czy matczyna miłość zawsze musi być wykorzystywana? Czy nasze poświęcenie kiedykolwiek zostaje naprawdę docenione? A może musimy nauczyć się stawiać granice — nawet wobec własnych dzieci?