Miłość, która boli: Gdy córka zapomina, że też jestem człowiekiem

— Mamo, możesz dziś odebrać Zosię z przedszkola? — głos Kasi brzmiał jak rozkaz, nie prośba. Nawet nie czekała na moją odpowiedź. — Muszę zostać dłużej w pracy, a potem mam spotkanie z klientem. Wiesz, jak to jest.

Wiem. Wiem aż za dobrze. Ostatnio słyszę to codziennie. Zosia ma cztery lata i jest moim oczkiem w głowie, ale czy to znaczy, że muszę rezygnować z własnego życia? Czy bycie babcią oznacza, że nie mam już prawa do odpoczynku, do własnych planów?

Patrzę na zegarek. Jest 14:30. Miałam dziś iść na jogę z Haliną, pierwszy raz od miesięcy. Ale już wiem, że nie pójdę. Znowu. Znowu będę tą niezawodną babcią, która zawsze jest pod ręką.

— Kasiu, a może tata Zosi mógłby ją odebrać? — pytam ostrożnie.

— Michał ma delegację! — Kasia wzdycha z irytacją. — Mamo, przecież wiesz, że nie mam nikogo innego. Nie rób mi wyrzutów.

Nie robię wyrzutów. Przynajmniej nie na głos. Ale w środku aż się gotuję. Czy naprawdę nie mam prawa do własnego życia? Czy jestem tylko dodatkiem do ich codzienności?

Odbieram Zosię. Jej uśmiech rozjaśnia mi dzień. — Babciu! — rzuca mi się na szyję. — Będziemy robić naleśniki?

— Oczywiście, kochanie — odpowiadam, choć wcale nie mam na to siły.

Wieczorem Kasia wpada po córkę. Nawet nie pyta, jak minął nam dzień. Szybko pakuje Zosię i wychodzi, rzucając przez ramię: — Jutro też możesz ją odebrać?

Nie odpowiadam od razu. Widzę jej zmęczenie, ale czy ona widzi moje?

Nocą nie mogę zasnąć. Przewracam się z boku na bok. Przypominam sobie czasy, gdy Kasia była mała. Też byłam zmęczona, ale wtedy byłam młodsza, silniejsza. Teraz mam 62 lata i coraz częściej boli mnie kręgosłup.

Rano dzwoni Halina:

— I jak tam joga? — pyta z przekąsem.

— Nie poszłam. Znowu musiałam zająć się Zosią.

— Krysiu, musisz postawić granice — mówi stanowczo Halina. — Inaczej nigdy się to nie skończy.

Ale jak postawić granice własnej córce? Jak powiedzieć „nie”, kiedy wiem, że ona naprawdę potrzebuje pomocy?

Tego dnia postanawiam porozmawiać z Kasią.

— Kasiu, musimy pogadać — zaczynam niepewnie.

Patrzy na mnie zaskoczona.

— Co się stało?

— Kocham Zosię i ciebie też. Ale ostatnio czuję się trochę… zmęczona. Potrzebuję też czasu dla siebie.

Kasia marszczy brwi.

— Myślałam, że lubisz spędzać czas z Zosią.

— Lubię! Ale nie codziennie. Mam swoje życie, swoje sprawy. Chciałabym czasem wyjść z koleżankami albo po prostu odpocząć.

Kasia milczy przez chwilę.

— Myślałam, że możesz mi pomóc… — jej głos łamie się lekko.

— Pomagam ci od lat — mówię łagodnie. — Ale musimy znaleźć jakiś kompromis. Może zatrudnisz opiekunkę na kilka dni w tygodniu?

Kasia wybucha płaczem.

— Nie stać mnie na opiekunkę! Michał ciągle pracuje! Ja też! Nie rozumiesz?

Czuję się winna. Może rzeczywiście jestem samolubna? Może powinnam poświęcić się jeszcze bardziej?

Ale potem przypominam sobie swoje życie sprzed kilku lat. Miałam plany, marzenia. Chciałam podróżować po Polsce, odwiedzić stare koleżanki z liceum. Teraz wszystko podporządkowałam rodzinie.

Wieczorem dzwoni do mnie syn, Tomek:

— Mamo, słyszałem, że znowu była awantura z Kasią?

— Nie awantura… Po prostu rozmowa.

— Musisz zadbać o siebie — mówi stanowczo Tomek. — Kasia zawsze była egocentryczna. Jeśli jej nie powiesz „stop”, nigdy się to nie zmieni.

Zastanawiam się nad jego słowami przez całą noc.

Następnego dnia odbieram telefon od Kasi:

— Przepraszam za wczoraj — mówi cicho. — Może rzeczywiście przesadzam… Ale tak bardzo boję się zostać sama z tym wszystkim.

— Rozumiem cię — odpowiadam szczerze. — Ale musimy znaleźć rozwiązanie dobre dla nas obu.

Umawiamy się na rozmowę przy kawie. Proponuję grafik: dwa dni w tygodniu ja odbieram Zosię, resztę musi jakoś rozwiązać sama lub z Michałem.

Kasia zgadza się niechętnie, ale widzę ulgę w jej oczach. Może pierwszy raz od dawna poczuła się dorosła?

Zosia przytula mnie mocno:

— Babciu, kocham cię najbardziej na świecie!

Łzy napływają mi do oczu. Kocham ją nad życie, ale wiem już, że muszę zadbać także o siebie.

Czy można być dobrą matką i babcią bez poświęcania całej siebie? Czy egoizm to zawsze coś złego? Czasem trzeba postawić granice nawet najbliższym… Ale czy rodzina to zrozumie?