Gdy wszystko się wali: Historia Magdy, która musiała wybrać między przyjaźnią a rodziną

— Magda, błagam cię, nie mam dokąd pójść! — Sara stała w moim przedpokoju, trzęsąc się z zimna i strachu. Jej dwie córeczki tuliły się do niej, a ich oczy były wielkie i przerażone. W tej chwili świat zatrzymał się dla mnie. Wszystko, co wydawało się stabilne i pewne, nagle zaczęło się chwiać.

Jeszcze godzinę wcześniej siedziałam z Tomkiem na kanapie, oglądając serial. Nasza córeczka Zosia spała w swoim pokoju. Byłam dumna z naszej rodziny — nie mówiłam tego głośno, ale czułam się bezpieczna. Tomek był moją opoką, choć czasem miałam wrażenie, że ten mur chroni mnie aż za bardzo. Odcinał mnie od świata, od ludzi, nawet od Sary, mojej najbliższej przyjaciółki od liceum.

Sara zawsze była tą silną — tak mi się wydawało. Miała męża, dom pod Warszawą, dwie śliczne dziewczynki. Ale dziś zobaczyłam ją roztrzęsioną, z rozmazanym makijażem i walizką w ręce. — On… on mnie uderzył, Magda. Po raz pierwszy. I przysięgam ci, nigdy więcej nie pozwolę mu tego zrobić — wyszeptała, a ja poczułam, jak łzy napływają mi do oczu.

— Wejdźcie szybko — powiedziałam bez zastanowienia. Zosia spała, Tomek był w kuchni. Wpuściłam Sarę i dziewczynki do salonu, podałam im herbatę. Sara trzęsła się cała, a jej starsza córka zaczęła płakać.

Wtedy wszedł Tomek. Zobaczył Sarę i dzieci. — Co tu się dzieje? — zapytał chłodno.

— Sara… ona potrzebuje pomocy. Uciekła od męża. Nie ma dokąd pójść — tłumaczyłam drżącym głosem.

Tomek spojrzał na mnie twardo. — Magda, nie możemy jej tu zostawić. To nie nasza sprawa. Masz dziecko, masz rodzinę. Nie chcę problemów.

— Tomek! Ona jest moją przyjaciółką! — krzyknęłam rozpaczliwie.

— I co z tego? Jeśli jej mąż zacznie jej szukać? Jeśli będą kłopoty? Nie chcę tego w naszym domu — powiedział stanowczo.

Sara patrzyła na mnie błagalnie. Czułam się rozdarta na pół. Z jednej strony miałam rodzinę, którą kochałam ponad wszystko; z drugiej — kobietę, która ufała mi jak nikomu innemu.

— Proszę cię, Tomek… tylko na jedną noc. Jutro coś wymyślimy — próbowałam negocjować.

— Nie! — przerwał mi ostro. — Albo ona wychodzi, albo ja!

Zapadła cisza. Słyszałam tylko szloch Sary i cichy płacz jej córek. W tej chwili poczułam się jak najgorszy człowiek na świecie.

Sara wstała powoli. — Przepraszam… nie chciałam robić problemów… — wyszeptała i zaczęła zbierać rzeczy.

— Nie! Zostań! — złapałam ją za rękę.

— Magda… nie chcę ci niszczyć życia. Poradzę sobie — powiedziała cicho.

Wyszłyśmy razem na klatkę schodową. Pomogłam jej zamówić taksówkę do noclegowni dla kobiet. Dałam jej pieniądze i swój płaszcz.

Kiedy wróciłam do mieszkania, Tomek siedział przy stole z kamienną twarzą.

— Dziękuję ci za wsparcie — powiedziałam z goryczą.

— Robię to dla nas — odpowiedział chłodno.

Nie spałam tej nocy. W głowie kłębiły mi się myśli: czy naprawdę rodzina jest ważniejsza niż przyjaźń? Czy można zostawić kogoś w potrzebie tylko dlatego, że tak jest wygodniej? Czy Tomek miał rację?

Następnego dnia zadzwoniłam do Sary. Była bezpieczna, ale słyszałam w jej głosie rozczarowanie i smutek.

— Magda… ja rozumiem. Ale już wiem, że jestem sama — powiedziała cicho.

Od tamtej pory nasze relacje się zmieniły. Tomek udawał, że nic się nie stało, ale ja już nie mogłam patrzeć na niego tak samo jak wcześniej. Każda rozmowa była pełna niedopowiedzeń i żalu.

Zastanawiam się teraz: czy można być dobrą żoną i dobrą przyjaciółką jednocześnie? Czy zawsze musimy wybierać? A może czasem trzeba po prostu mieć odwagę postawić się nawet najbliższym?

Czy wy bylibyście w stanie wyrzucić przyjaciela w potrzebie dla spokoju własnej rodziny? Jakie są wasze granice lojalności?