Znalazłam w piwnicy stary pamiętnik męża. Po jego przeczytaniu nie mogę patrzeć mu w oczy
— Co to jest? — zapytałam sama siebie, wyciągając z dna kartonu stary, skórzany notes. Kurz osiadł mi na dłoniach, a serce zabiło szybciej. Przez chwilę wahałam się, czy powinnam go otwierać. Ale ciekawość była silniejsza. W końcu to tylko notes, prawda?
Przysiadając na zimnym betonowym schodku, otworzyłam pierwszą stronę. „Pamiętnik — Paweł Kwiatkowski, 1998”. Mój mąż. Zawsze wydawał mi się człowiekiem prostym, zamkniętym w sobie, ale dobrym. Nigdy nie przypuszczałam, że prowadził pamiętnik. Zaczęłam czytać.
„Dziś znowu pokłóciłem się z ojcem. Krzyczał, że jestem nieudacznikiem, że nigdy niczego nie osiągnę. Chciałem mu powiedzieć, że się myli, ale zabrakło mi odwagi. Mama płakała w kuchni. Znowu przez niego…”
Z każdą kolejną stroną czułam coraz większy ciężar na sercu. Paweł pisał o swoim dzieciństwie, o przemocy w domu, o samotności. O tym, jak bardzo pragnął uciec z rodzinnego domu w Radomiu i zacząć nowe życie w Warszawie. O tym, jak bardzo bał się być taki jak jego ojciec.
Ale potem zaczęły się wpisy z czasów, gdy już byliśmy razem.
„Kasia jest cudowna. Czasem boję się, że nie zasługuję na nią. Ale ona nie wie wszystkiego. Nie wie o Ani…”
Zamarłam. Ania? Przewróciłam kilka stron dalej.
„Dziś znowu widziałem się z Anią. Powiedziała, że mnie kocha i że nie może beze mnie żyć. Nie wiem, co robić. Kocham Kasię, ale przy Ani czuję się wolny. Jakby wszystko było możliwe…”
Z każdą kolejną linijką czułam, jakby ktoś ściskał mnie za gardło. Mój mąż miał romans? Przez ile lat żyłam w kłamstwie?
Wstałam gwałtownie, notes wypadł mi z rąk i roztrzaskał się o podłogę. Echo rozniosło się po piwnicy. Przez chwilę stałam bez ruchu, próbując złapać oddech.
— Mamo! — usłyszałam głos naszej córki Julki z góry. — Wszystko w porządku?
— Tak… tak, już idę! — odpowiedziałam drżącym głosem.
Zebrałam pamiętnik i schowałam go pod sweter. Wyszłam z piwnicy jak cień samej siebie.
Przez resztę dnia chodziłam jak w transie. Paweł wrócił późnym popołudniem z zakupów.
— Coś się stało? — zapytał od progu.
— Nic… — odpowiedziałam wymijająco i uciekłam do łazienki.
Wieczorem nie mogłam spać. Leżałam obok niego i patrzyłam w sufit. W głowie kłębiły mi się pytania: Kim jest Ania? Czy to trwało długo? Czy to nadal trwa?
Następnego dnia nie wytrzymałam.
— Paweł — zaczęłam cicho przy śniadaniu — czy ty kiedyś miałeś kogoś innego?
Spojrzał na mnie zdziwiony.
— Skąd to pytanie?
— Po prostu odpowiedz.
Zawahał się przez chwilę.
— Miałem kiedyś… zanim cię poznałem.
— A po ślubie?
Zbladł.
— Kasiu… o co chodzi?
Wyciągnęłam pamiętnik i położyłam go na stole.
— Znalazłam to w piwnicy.
Przez chwilę patrzył na notes jak na bombę zegarową.
— Czytałaś?
— Tak.
Zapadła cisza. Julka weszła do kuchni i spojrzała na nas zdziwiona.
— Co się dzieje?
— Nic kochanie, idź do pokoju — powiedziałam łamiącym się głosem.
Paweł spuścił głowę.
— To było dawno temu… Byłem zagubiony. Bałem się wszystkiego: pracy, odpowiedzialności, ojcostwa… Ania była ucieczką. Ale to już przeszłość. Kocham cię i nigdy cię nie zostawiłem.
Łzy napłynęły mi do oczu.
— Ale mnie okłamałeś! Przez tyle lat!
— Bałem się ci powiedzieć… Bałem się cię stracić.
Wybiegłam z kuchni i zamknęłam się w sypialni. Siedziałam tam godzinami, próbując poukładać myśli. Przed oczami miałam obrazy naszej rodziny: wspólne wakacje nad morzem, święta u mojej mamy w Lublinie, pierwsze kroki Julki… Wszystko wydawało się nagle fałszywe.
Wieczorem Paweł zapukał do drzwi.
— Kasiu… musimy porozmawiać.
Nie odpowiedziałam. Po chwili usiadł obok mnie na łóżku.
— Wiem, że cię zraniłem. Ale to naprawdę przeszłość. Z Anią nie mam kontaktu od lat. Byłem młody i głupi… Proszę cię, daj mi szansę to naprawić.
Spojrzałam mu w oczy i zobaczyłam w nich strach i żal. Ale też szczerość.
— Nie wiem, czy potrafię ci jeszcze zaufać — wyszeptałam.
Przez kolejne dni żyliśmy obok siebie jak obcy ludzie. Julka coś wyczuwała, ale nie zadawała pytań. W pracy byłam rozkojarzona, szefowa zwróciła mi uwagę na błędy w raportach. Koleżanka z biura, Magda, zaprosiła mnie na kawę po pracy.
— Kasiu, co się dzieje? Wyglądasz jak cień samej siebie.
Opowiedziałam jej wszystko. Magda słuchała uważnie, a potem powiedziała:
— Każdy ma jakieś tajemnice z przeszłości. Najważniejsze jest to, co jest teraz. Jeśli cię kocha i żałuje… może warto spróbować mu wybaczyć?
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć.
Wieczorem Paweł przyszedł do mnie z bukietem tulipanów — moich ulubionych kwiatów.
— Kasiu… wiem, że nie zasługuję na twoje przebaczenie. Ale chcę walczyć o naszą rodzinę. Chcę być lepszym mężem i ojcem.
Patrzyłam na niego długo w milczeniu. W końcu powiedziałam:
— Potrzebuję czasu.
Minęły tygodnie zanim zaczęliśmy ze sobą normalnie rozmawiać. Chodziliśmy razem na spacery po Saskiej Kępie, rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Paweł był cierpliwy i wyrozumiały jak nigdy wcześniej.
Pewnego dnia przyszła do mnie Julka.
— Mamo… czy ty i tata się rozwiedziecie?
Serce mi pękło na pół.
— Nie wiem kochanie… Staramy się wszystko naprawić.
Przytuliła mnie mocno i powiedziała:
— Ja was bardzo kocham…
Wtedy zrozumiałam, że nie mogę pozwolić, żeby przeszłość zniszczyła naszą rodzinę. Że muszę spróbować wybaczyć Pawłowi — dla siebie i dla Julki.
Dziś minął już rok od tamtego dnia w piwnicy. Nasze życie nie jest idealne, ale nauczyliśmy się rozmawiać o uczuciach i problemach. Czasem jeszcze wracają do mnie tamte emocje: ból, żal, niedowierzanie… Ale wiem jedno: prawda zawsze wychodzi na jaw — nawet jeśli boli najbardziej na świecie.
Czy można naprawdę wybaczyć zdradę? Czy da się odbudować zaufanie po latach kłamstw? Może ktoś z was zna odpowiedź…