„To, co ukrywała sąsiadka: Poranek, który zmienił moje życie”

— Róża! Róża! Musisz to wiedzieć! — głos Haliny przeciął ciszę poranka jak nóż. Stałam już w progu stodoły, z wiadrem paszy w jednej ręce i koszykiem na jajka w drugiej. Zatrzymałam się w pół kroku, czując, jak serce zaczyna mi bić szybciej. Halina nigdy nie krzyczała tak wcześnie rano, a już na pewno nie z takim napięciem w głosie.

— Co się stało? — zapytałam, próbując ukryć niepokój. Przez chwilę patrzyła na mnie z wahaniem, jakby zastanawiała się, czy powinna mówić dalej.

— Twój syn… Widziałam go wczoraj wieczorem. Był u tej… u tej dziewczyny z miasta. — Jej słowa zawisły w powietrzu niczym groźba burzy.

Zamarłam. Michał, mój jedyny syn, od kilku miesięcy był inny. Często znikał wieczorami, wracał późno, unikał rozmów. Tłumaczył się pracą w warsztacie, ale matka zawsze czuje, kiedy dzieje się coś złego.

— Halina, proszę cię… Nie teraz — wyszeptałam, czując jak łzy napływają mi do oczu. Odwróciłam się i weszłam do stodoły. Kury gdakały głośniej niż zwykle, jakby wyczuwały napięcie. Rzuciłam im ziarno i zaczęłam zbierać jajka, ale ręce mi drżały.

Wróciłam do domu, gdzie czekała na mnie wnuczka Zosia. Miała dopiero siedem lat i była moim promykiem słońca po śmierci męża. Michał zostawił ją pod moją opieką, bo matka dziewczynki wyjechała za granicę i nie dawała znaku życia.

— Babciu, dlaczego płaczesz? — zapytała cicho.

— To tylko kurz z kurnika, kochanie — skłamałam i przytuliłam ją mocno.

Przez cały dzień nie mogłam przestać myśleć o tym, co powiedziała Halina. Wieczorem Michał wrócił do domu później niż zwykle. Siedziałam przy kuchennym stole, udając, że czytam gazetę.

— Gdzie byłeś? — zapytałam bez ogródek.

— U Tomka w warsztacie — odpowiedział szybko, unikając mojego wzroku.

— Halina mówiła, że widziała cię z kimś innym…

Zamilkł. Przez chwilę patrzył na mnie z wyrzutem, potem spuścił głowę.

— Mamo… To nie tak, jak myślisz. — Jego głos był cichy i zmęczony.

— To jak? Powiedz mi prawdę! — podniosłam głos bardziej niż chciałam.

Wtedy wybuchł. — Zawsze musisz wszystko wiedzieć! Nigdy nie możesz po prostu zaufać!

Zosia obudziła się i przyszła do kuchni. Patrzyła na nas wielkimi oczami pełnymi strachu.

— Przestańcie się kłócić…

Poczułam się okropnie. Michał wyszedł trzaskając drzwiami. Zosia wtuliła się we mnie i długo nie mogła zasnąć.

Następnego dnia poszłam do Haliny. Stała przy płocie i udawała, że plewi grządki.

— Dlaczego mi to powiedziałaś? — zapytałam bez ogródek.

Spojrzała na mnie poważnie. — Bo wiem, co to znaczy żyć w kłamstwie. Mój Staszek też miał tajemnice. Lepiej wiedzieć wcześniej niż później…

Wróciłam do domu jeszcze bardziej zagubiona. Przez kolejne dni atmosfera była napięta. Michał unikał mnie i Zosi. W końcu zebrałam się na odwagę i poszłam do niego do warsztatu.

— Synu… Przepraszam za wszystko. Ale musisz mi powiedzieć prawdę. Dla siebie i dla Zosi.

Usiadł ciężko na stołku i ukrył twarz w dłoniach.

— Mamo… Ta dziewczyna z miasta to nie jest żadna kochanka. To moja siostra…

Zamarłam. — Co ty mówisz?

— Tata miał romans przed twoim ślubem z inną kobietą. Dowiedziałem się o tym niedawno. Ona przyjechała mnie poznać…

Świat zawirował mi przed oczami. Przez tyle lat żyłam w przekonaniu, że znam całą prawdę o swoim małżeństwie. A teraz okazało się, że mój mąż miał drugie życie.

Wieczorem długo siedziałam przy stole z Zosią na kolanach. Myślałam o tym, ile jeszcze tajemnic kryje nasza rodzina i czy kiedykolwiek będziemy mogli być naprawdę szczerzy wobec siebie.

Czasem zastanawiam się: czy lepiej żyć w błogiej nieświadomości czy znać całą prawdę — nawet jeśli boli? Czy można wybaczyć zdradę sprzed lat? Co byście zrobili na moim miejscu?