Otworzyłam szufladę mamy. To, co znalazłam, zmieniło wszystko, co wiedziałam o naszej rodzinie.
— Nie otwieraj tej szuflady — słyszałam jej głos nawet teraz, kiedy stałam w pustej sypialni, a echo kroków odbijało się od ścian. Mama nie żyła od tygodnia. Wciąż czułam jej zapach w powietrzu, lawendowy płyn do płukania i coś jeszcze — nutę niepokoju, która zawsze towarzyszyła jej obecności.
Siedziałam na podłodze, patrząc na komodę. Stara, dębowa, z rzeźbionymi uchwytami. Jedna szuflada zawsze była zamknięta. Zawsze. „To rzeczy, których nie musisz znać” — powtarzała mama, kiedy jako dziecko próbowałam się tam dostać. Potem przestałam pytać. Ale teraz… teraz nie było już nikogo, kto mógłby mnie powstrzymać.
Znalazłam kluczyk w jej szkatułce na biżuterię. Drżały mi ręce, gdy wsadzałam go do zamka. Przekręciłam. Zamek zaskrzypiał, jakby protestował. Otworzyłam szufladę i…
Stosy listów, zdjęcia w sepii, kilka pożółkłych dokumentów. Na samym wierzchu — mój akt urodzenia. Ale coś było nie tak. Nazwisko ojca: Janusz Kowalczyk. Przecież mój tata to Marek Nowak! Przez chwilę świat zawirował mi przed oczami.
Wyjęłam pierwszy list. „Kochana Aniu…” — zaczynał się charakterystycznym pismem mamy. Ale nie był do mnie. Był do kogoś innego. Do kobiety o imieniu Teresa. Czytałam dalej:
„Nie mogę już dłużej ukrywać prawdy przed Martą. Ona zasługuje na to, by wiedzieć, kim jest jej ojciec…”
Zamarłam. Marta — to ja.
Przeglądałam kolejne listy, coraz bardziej roztrzęsiona. Mama pisała o romansie z Januszem Kowalczykiem, o tym, że Marek — mój tata — zgodził się wychować mnie jak własną córkę, byle tylko nikt się nie dowiedział. Pisała o strachu, o wyrzutach sumienia, o tym, jak bardzo mnie kocha i jak bardzo boi się prawdy.
Wtedy usłyszałam za sobą skrzypnięcie drzwi.
— Co ty tu robisz? — głos mojego brata Pawła był ostry jak brzytwa.
Odwróciłam się powoli, trzymając w rękach listy.
— Wiedziałeś? — zapytałam cicho.
Spojrzał na mnie długo, a potem spuścił wzrok.
— Domyślałem się… Mama czasem płakała po nocach. Słyszałem rozmowy rodziców… Ale nigdy nie miałem odwagi zapytać.
Poczułam, jak coś we mnie pęka. Całe życie żyłam w kłamstwie? Tata nie był moim ojcem? Kim byłam?
Wyszłam z pokoju jak automat. W kuchni siedział tata — Marek. Patrzył przez okno na ogród, który pielęgnował przez lata razem z mamą.
— Tato… — zaczęłam niepewnie.
Odwrócił się i spojrzał na mnie oczami pełnymi łez.
— Wiedziałaś już? — zapytał cicho.
Pokiwałam głową.
— Dlaczego mi nie powiedzieliście?
Westchnął ciężko.
— Bo cię kocham jak własną córkę. Bo twoja mama… była moją największą miłością i chciałem jej pomóc. Bałem się, że jeśli się dowiesz… stracę cię.
Usiadłam obok niego i przez chwilę milczeliśmy. W końcu powiedział:
— Jesteś moją córką, Marto. Nieważne, co mówią papiery.
Ale ja już nie byłam pewna niczego.
Przez kolejne dni chodziłam jak cień. Paweł próbował mnie pocieszać:
— To nic nie zmienia! Jesteśmy rodziną!
Ale dla mnie zmieniło się wszystko. Zaczęłam szukać informacji o Januszu Kowalczyku. Znalazłam go — mieszkał w Warszawie, miał rodzinę, dzieci… Czy wiedział o mnie? Czy chciałby mnie poznać?
Napisałam do niego list:
„Panie Januszu,
Nazywam się Marta Nowak. Prawdopodobnie jestem Pańską córką…”
Czekałam na odpowiedź jak na wyrok. Przyszła po dwóch tygodniach.
„Marto,
Twoja mama napisała do mnie wiele lat temu. Wiem o Tobie. Przepraszam, że nigdy nie miałem odwagi się odezwać…”
Spotkaliśmy się w kawiarni przy Dworcu Centralnym. Był wysoki, siwy, miał ten sam kształt dłoni co ja.
— Przepraszam cię za wszystko — powiedział na powitanie.
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Czułam żal i ulgę jednocześnie.
Rozmawialiśmy długo. O mojej mamie, o jego życiu, o tym, czego żałuje najbardziej.
— Chciałem cię poznać wcześniej… Ale bałem się zniszczyć twoją rodzinę.
Wróciłam do domu późno wieczorem. Tata czekał na mnie w kuchni.
— Spotkałaś się z nim? — zapytał bez pretensji.
Pokiwałam głową.
— I co teraz? — zapytał cicho.
Nie wiedziałam. Czułam się rozdarta między dwoma światami.
Minęły miesiące zanim pogodziłam się z tym wszystkim. Zrozumiałam jedno: rodzina to nie tylko więzy krwi. To wybory, lojalność i miłość mimo wszystko.
Czasem patrzę na siebie w lustrze i pytam: kim jestem naprawdę? Czy można kochać dwóch ojców? Czy wybaczenie jest możliwe?
A wy? Czy chcielibyście znać całą prawdę o swojej rodzinie… nawet jeśli mogłaby was zranić?