Babcia Zmusza Mnie do Dzielenia Mieszkania z Bratem. Myślałem, że to Żart, Dopóki Nie Stało się Prawdą
– Nie spocznę w grobie, dopóki nie podzielisz się mieszkaniem z bratem – powiedziała babcia, patrząc mi prosto w oczy. Jej głos był cichy, ale stanowczy, a spojrzenie nie znosiło sprzeciwu. Siedzieliśmy przy kuchennym stole w jej starym mieszkaniu na Pradze, gdzie ściany pamiętały jeszcze czasy wojny. W powietrzu unosił się zapach świeżo parzonej kawy i starego drewna.
– Babciu, przecież wiesz, jaki jest Michał – próbowałem się bronić. – On nie potrafi żyć z nikim. Nawet ze sobą samym.
Babcia tylko westchnęła i spojrzała przez okno na szare podwórko.
– Jesteście rodziną. Rodzina to nie hotel, z którego można się wymeldować, kiedy coś nie pasuje – powiedziała cicho.
Michał był moim młodszym bratem. Od lat nie mieliśmy ze sobą kontaktu. Ostatni raz widziałem go na pogrzebie ojca, kiedy przyszedł pijany i wywołał awanturę z matką. Od tamtej pory unikałem go jak ognia. Wiedziałem, że wpakował się w długi, że stracił pracę i mieszkanie. Ale to nie był mój problem. Przynajmniej tak sobie powtarzałem.
Wróciłem do swojego dwupokojowego mieszkania na Ochocie z ciężkim sercem. Przez całą noc przewracałem się z boku na bok, słysząc w głowie słowa babci: „Nie spocznę w grobie…”. Czułem się jak bohater taniego melodramatu, ale nie potrafiłem przestać o tym myśleć.
Kilka dni później zadzwonił domofon. Zanim zdążyłem odebrać, ktoś już walił pięścią w drzwi. Otworzyłem i zobaczyłem Michała – wychudzonego, z podkrążonymi oczami, z plastikową torbą w ręku.
– Cześć, bratku – rzucił z wymuszonym uśmiechem. – Babcia mówiła, że mam tu zamieszkać.
Stał na progu jak zbity pies. Przez chwilę miałem ochotę zatrzasnąć mu drzwi przed nosem, ale coś mnie powstrzymało. Może to była ta sama krew? Może echo głosu babci?
– Wejdź – powiedziałem szorstko.
Od tamtej pory moje życie zamieniło się w koszmar. Michał był wszędzie: w kuchni, w łazience, na kanapie w salonie. Zostawiał po sobie bałagan, nie sprzątał po sobie naczyń, a jego ubrania walały się po całym mieszkaniu. Próbowałem z nim rozmawiać:
– Michał, możesz chociaż raz po sobie posprzątać?
– Daj spokój, miałem ciężki dzień – odburknął.
Ciężki dzień? On nawet nie miał pracy! Całe dnie spędzał przed komputerem albo wychodził na papierosa na balkon. Czasem znikał na całe noce i wracał nad ranem, śmierdząc alkoholem.
Pewnego wieczoru wróciłem do domu i zobaczyłem go siedzącego przy stole z butelką taniego wina.
– Michał, ile jeszcze będziesz tak żył? – zapytałem bezsilnie.
Spojrzał na mnie zmęczonym wzrokiem.
– A co cię to obchodzi? Nigdy cię nie obchodziło.
Te słowa zabolały bardziej niż powinny. Przypomniałem sobie dzieciństwo – jak zawsze byłem tym „lepszym” synem, a Michał tym „trudnym”. Rodzice zawsze porównywali nas do siebie. Ja miałem dobre oceny, on sprawiał kłopoty. Ja dostałem stypendium na studia, on ledwo skończył technikum. Zawsze czułem się od niego lepszy.
Ale teraz widziałem przed sobą człowieka złamanego przez życie. I siebie – człowieka zamkniętego w swojej dumie i żalu.
Minęły tygodnie. Nasze relacje były coraz bardziej napięte. Któregoś dnia wróciłem do domu i zobaczyłem Michała pakującego swoje rzeczy do torby.
– Co robisz? – zapytałem zdziwiony.
– Odchodzę – odpowiedział cicho. – Nie chcę być twoim ciężarem.
Poczułem nagły ucisk w gardle.
– Michał… Może spróbujmy jeszcze raz? Może pójdziemy razem do babci? Pogadamy wszyscy?
Spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
– Myślisz, że to coś zmieni?
Nie wiedziałem. Ale wiedziałem jedno: nie chciałem już więcej uciekać od rodziny. Nie chciałem być samotny w swoim własnym mieszkaniu i życiu.
Zabraliśmy więc torbę Michała i pojechaliśmy do babci. Siedzieliśmy przy tym samym kuchennym stole co zawsze. Babcia nalała nam herbaty i spojrzała na nas z czułością i smutkiem jednocześnie.
– Widzicie? Rodzina to nie hotel… Ale to też nie więzienie – powiedziała cicho.
Nie wiem, czy uda nam się naprawić wszystko, co zostało zepsute przez lata milczenia i żalu. Ale wiem jedno: czasem trzeba zrobić pierwszy krok, nawet jeśli wydaje się niemożliwy.
Czy naprawdę można wybaczyć rodzinie wszystko? Czy warto walczyć o relacje, które wydają się już dawno martwe? Może właśnie dlatego babcia tak bardzo nalegała…