Zdrada w cieniu codzienności: Historia o miłości, przyjaźni i zdradzie

– Marta, kochanie, wrócę później z pracy, mam jeszcze spotkanie z klientem – usłyszałam przez telefon głos Pawła, mojego męża. Był czwartkowy wieczór, a ja właśnie kończyłam robić zakupy w Biedronce. Wózek był już pełen, a ja myślami byłam gdzie indziej – znów liczyłam dni cyklu, zastanawiając się, czy tym razem się uda. Od miesięcy staraliśmy się o dziecko, ale moje hormony płatały figle. Paweł zawsze powtarzał, że nie ma się czym martwić, że najważniejsze jesteśmy my. Wierzyłam mu. Przynajmniej do dziś.

Wyszłam z alejki z nabiałem i wtedy go zobaczyłam. Stał przy kasie samoobsługowej, obejmując kogoś ramieniem. Najpierw nie poznałam tej osoby – długie blond włosy, znajoma sylwetka. Dopiero gdy się odwróciła, poczułam jakby ktoś uderzył mnie w brzuch: to była Ania, moja najlepsza przyjaciółka od liceum. Śmiali się do siebie, Paweł pocałował ją w policzek, a ona oparła głowę na jego ramieniu. Zamarłam. Przez chwilę nie mogłam się ruszyć. W głowie miałam tylko jedno pytanie: co oni tu robią razem?

Nie wiem, jak długo stałam za regałem z płatkami śniadaniowymi. Moje ręce drżały tak bardzo, że prawie upuściłam telefon. W końcu zebrałam się na odwagę i wyszłam im naprzeciw. – Paweł? – powiedziałam cicho, ale wystarczająco głośno, by mnie usłyszeli. Oboje odskoczyli od siebie jak poparzeni. Ania spuściła wzrok, a Paweł próbował coś powiedzieć, ale słowa ugrzęzły mu w gardle.

– Marta… To nie tak jak myślisz – zaczął nerwowo.

– A jak? – przerwałam mu. – Bo wyglądało to bardzo jednoznacznie.

Ania milczała. Patrzyła na podłogę, bawiąc się nerwowo paskiem torebki. Paweł próbował mnie objąć, ale odsunęłam się gwałtownie.

– Może wyjaśnicie mi, co tu się dzieje? – zapytałam drżącym głosem.

Paweł spojrzał na Anię, jakby szukał u niej wsparcia. – Spotkaliśmy się przypadkiem… Rozmawialiśmy tylko o tobie… Ania martwiła się o ciebie i chciała pogadać.

– O mnie? – prychnęłam. – To ciekawe, bo wyglądało na coś zupełnie innego.

Wyszłam ze sklepu bez zakupów. Serce waliło mi jak oszalałe. Czułam się zdradzona przez dwie najbliższe osoby na świecie. Przez całą drogę do domu płakałam za kierownicą. W głowie kłębiły mi się setki pytań: Od kiedy to trwa? Dlaczego właśnie ona? Czy byłam aż tak ślepa?

W domu usiadłam na kanapie i wpatrywałam się w ścianę. Telefon dzwonił raz po raz – Paweł, Ania, znowu Paweł. Nie odbierałam. Nie chciałam słyszeć żadnych tłumaczeń.

Noc była najgorsza. Leżałam w łóżku i analizowałam każdy szczegół ostatnich miesięcy. Czy naprawdę niczego nie zauważyłam? Przecież Paweł był taki troskliwy… A może właśnie dlatego nie podejrzewałam niczego złego? Ania ostatnio rzadziej się odzywała, tłumaczyła się pracą i zmęczeniem. Czy to wtedy zaczęło się między nimi?

Następnego dnia Paweł wrócił wcześniej z pracy. Usiadł naprzeciwko mnie przy stole w kuchni.

– Marta… Proszę cię, wysłuchaj mnie – zaczął cicho.

Nie patrzyłam mu w oczy.

– To był błąd… Nic między nami nie było… Spotkaliśmy się kilka razy, bo Ania chciała pogadać o twoich problemach zdrowotnych… Chciała ci pomóc…

– Pomóc? – przerwałam mu z goryczą. – Pomóc przez trzymanie cię za rękę i całowanie po policzku?

Paweł spuścił głowę.

– To był impuls… Nie wiem dlaczego… Przepraszam…

Łzy napłynęły mi do oczu.

– Czy ty ją kochasz? – zapytałam szeptem.

Paweł spojrzał na mnie z przerażeniem.

– Nie! Kocham tylko ciebie! Przysięgam!

Chciałam mu wierzyć, ale coś we mnie pękło. Zaufanie rozpadło się na milion kawałków.

Przez kolejne dni żyliśmy obok siebie jak obcy ludzie. Paweł próbował rozmawiać, przepraszał, przynosił kwiaty, gotował kolacje. Ja zamknęłam się w sobie. Unikałam Ani – nie odbierałam jej telefonów, nie odpisywałam na wiadomości. Czułam się upokorzona i oszukana.

W końcu Ania przyszła do mnie do pracy. Czekała pod budynkiem z bukietem tulipanów.

– Marta… Proszę cię… Pozwól mi wyjaśnić… – zaczęła płacząc.

Stałyśmy na chodniku wśród spieszących się ludzi.

– Co mam ci wybaczyć? Że zdradziłaś moją przyjaźń? Że spotykałaś się z moim mężem za moimi plecami?

Ania łkała coraz głośniej.

– To nie tak… Ja nigdy nie chciałam… Po prostu… Było mi źle… Zazdrościłam ci waszego szczęścia… I kiedy Paweł zaczął ze mną rozmawiać o twoich problemach… Poczułam się ważna… Potrzebna…

Patrzyłam na nią z niedowierzaniem.

– Więc postanowiłaś odebrać mi wszystko?

Ania pokręciła głową.

– Nie! Przysięgam! To był tylko jeden pocałunek… Nic więcej…

Nie wiedziałam już, komu wierzyć. Miałam ochotę uciec jak najdalej od tego wszystkiego.

Minęły tygodnie. Zaczęliśmy z Pawłem chodzić na terapię dla par. Chciałam spróbować odbudować nasze małżeństwo, ale każdego dnia walczyłam ze sobą. Z Anią zerwałam kontakt całkowicie – nie potrafiłam jej wybaczyć.

Czasem zastanawiam się, czy można odbudować zaufanie po czymś takim? Czy warto walczyć o miłość, która została tak boleśnie zraniona? A może lepiej odejść i zacząć wszystko od nowa? Może ktoś z was zna odpowiedź na te pytania?