Spotkanie po latach: Czy można wybaczyć zdradę, jeśli serce wciąż pamięta?

— Naprawdę tu jesteś… — wyszeptałam, zanim zdążyłam się powstrzymać. Moje słowa zawisły w powietrzu, a Michał podniósł wzrok znad filiżanki. Przez chwilę patrzył na mnie tak, jakby nie wierzył własnym oczom. W tej sekundzie wszystko wróciło: smak jego ust, zapach jego skóry, dźwięk śmiechu, który kiedyś był dla mnie całym światem.

— Anka… — powiedział cicho, a jego głos zadrżał. — Myślałem, że już nigdy cię nie zobaczę.

Usiadłam naprzeciwko niego, choć każda cząstka mojego ciała krzyczała, żebym uciekła. Przez chwilę milczeliśmy, słuchając stukotu filiżanek i szumu ekspresu do kawy. W tej kawiarni, na rogu ulicy Sienkiewicza i Mickiewicza, spędziliśmy kiedyś całe popołudnia. Tu wyznawał mi miłość, tu planowaliśmy wspólne życie. I tu dowiedziałam się o jego zdradzie.

— Co tu robisz? — zapytałam w końcu, starając się ukryć drżenie głosu.

Michał wzruszył ramionami. — Czasem wracam do miejsc, które były dla mnie ważne. Może to głupie…

— Nie — przerwałam mu. — Ja też tu wracam. Tylko nie wiem po co.

Przez chwilę patrzył na mnie uważnie. Zmarszczki wokół jego oczu pogłębiły się, włosy miał lekko przyprószone siwizną. Był starszy, ale wciąż ten sam. Ten sam Michał, którego pokochałam jako dwudziestolatka i którego straciłam przez jedno głupie kłamstwo.

— Anka… — zaczął ostrożnie. — Wiem, że nie masz powodu mi ufać. Ale chciałem ci powiedzieć…

— Nie mów — przerwałam mu gwałtownie. — Przez tyle lat próbowałam zapomnieć. Odbudować siebie. A ty…

Zacisnęłam dłonie na filiżance tak mocno, że aż pobielały mi knykcie. Przypomniałam sobie tamten dzień sprzed lat: telefon od nieznanej kobiety, jej zimny głos i słowa, które roztrzaskały mój świat na kawałki. „Twój Michał nie jest taki święty, jak myślisz” — powiedziała. Potem były łzy, krzyki, walizka spakowana w pośpiechu i drzwi trzaśnięte z hukiem.

— Przepraszam — powiedział cicho Michał. — Wiem, że to niczego nie zmieni. Ale musiałem to powiedzieć.

Spojrzałam na niego z goryczą. — Przepraszasz po tylu latach? Po tym wszystkim? Wiesz, ile razy budziłam się w nocy z myślą, że może to ja byłam winna? Że mogłam zrobić coś inaczej?

Michał spuścił wzrok. — To nie była twoja wina. Byłem idiotą. Bałem się odpowiedzialności, bałem się dorosłego życia…

— A ja byłam tylko wygodną przystanią? — zapytałam ostro.

— Nie! — podniósł głos, po czym natychmiast się opanował. — Kochałem cię. Nadal kocham…

Te słowa uderzyły mnie mocniej niż jakiekolwiek oskarżenie. Przez chwilę miałam ochotę go uderzyć albo rzucić się mu w ramiona i płakać jak dziecko. Ale zamiast tego siedziałam nieruchomo i patrzyłam przez okno na szarą ulicę.

— Mam męża — powiedziałam w końcu cicho. — I córkę. Ułożyłam sobie życie na nowo.

Michał skinął głową ze smutkiem. — Cieszę się… Naprawdę chcę twojego szczęścia.

W tej chwili poczułam coś dziwnego: ulgę i żal jednocześnie. Ulgę, że mogę mu to powiedzieć prosto w oczy; żal za tym wszystkim, co mogło być, a nigdy nie będzie.

— A ty? — zapytałam po chwili ciszy.

Wzruszył ramionami. — Rozwiodłem się dwa lata temu. Nie mam dzieci… Pracuję dużo, ale to nie to samo.

Znowu zapadła cisza. W powietrzu unosił się zapach kawy i cynamonu, a ja czułam się jak bohaterka kiepskiego filmu o niespełnionej miłości.

— Wiesz… — zaczęłam powoli — czasem myślę, że gdybyś wtedy nie zdradził… Może dziś mielibyśmy dom z ogródkiem i dwójkę dzieci?

Michał uśmiechnął się smutno. — Może tak… A może byśmy się pozabijali przez codzienne kłótnie o rachunki i brudne skarpetki?

Zaśmiałam się przez łzy. Tak bardzo chciałam go nienawidzić przez te wszystkie lata, a teraz czułam tylko pustkę i tęsknotę za czymś, co już nigdy nie wróci.

Nagle zadzwonił mój telefon. Na ekranie pojawiło się imię mojego męża: „Paweł”. Odruchowo odebrałam.

— Kochanie, długo jeszcze będziesz? Lena pyta o ciebie…

— Już wychodzę — odpowiedziałam drżącym głosem.

Odłożyłam telefon i spojrzałam na Michała ostatni raz.

— Muszę już iść.

Skinął głową ze zrozumieniem.

— Dziękuję, że usiadłaś ze mną choć na chwilę…

Wstałam i ruszyłam do drzwi. Gdy chwyciłam za klamkę, odwróciłam się jeszcze raz.

— Michał… Może kiedyś wybaczę ci naprawdę. Ale dziś muszę wrócić do swojego życia.

Wyszłam na chłodne powietrze czerwca i poczułam łzy na policzkach. Czy można wybaczyć komuś zdradę tak naprawdę? Czy serce kiedykolwiek zapomina o tym pierwszym bólu? Może czasem lepiej zostawić przeszłość za sobą i nauczyć się żyć od nowa…