„Obietnica Mamy: Pieniądze dla Brata, a My Musimy Radzić Sobie Sami”
Kiedy trzy lata temu mama obiecała mojemu bratu pieniądze na samochód, nie przejęłam się tym zbytnio. W końcu, to jej pieniądze i jej decyzja. Mój mąż, Piotr, i ja byliśmy wtedy na początku naszej wspólnej drogi. Nie mieliśmy dzieci i nie planowaliśmy ich mieć w najbliższym czasie. Wszystko wydawało się być na swoim miejscu.
Jednak życie ma swoje sposoby na zaskakiwanie nas. Rok po ślubie dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Byliśmy zaskoczeni, ale i szczęśliwi. Nasza córeczka, Zosia, przyszła na świat i wypełniła nasze życie radością. Niestety, wraz z jej narodzinami pojawiły się też nowe wyzwania.
Piotr pracował jako inżynier, a ja byłam nauczycielką w szkole podstawowej. Nasze dochody były wystarczające na codzienne potrzeby, ale nie pozwalały na większe wydatki. Kiedy Zosia zaczęła chorować, koszty leczenia zaczęły nas przytłaczać. Wtedy przypomniałam sobie o obietnicy mamy.
Pewnego dnia odwiedziłam ją i postanowiłam poruszyć ten temat.
- Mamo, czy mogłabyś nam pomóc finansowo? – zapytałam niepewnie.
Mama spojrzała na mnie zaskoczona.
-
Ale przecież obiecałam te pieniądze twojemu bratu na samochód – odpowiedziała stanowczo.
-
Rozumiem, ale my naprawdę potrzebujemy pomocy. Zosia często choruje, a my ledwo wiążemy koniec z końcem – próbowałam tłumaczyć.
-
Aniu, musisz to zrozumieć. Obietnica to obietnica – powiedziała mama, kończąc rozmowę.
Wróciłam do domu z ciężkim sercem. Piotr próbował mnie pocieszyć, ale wiedziałam, że sytuacja jest poważna. Zaczęliśmy szukać dodatkowych źródeł dochodu. Piotr zaczął dorabiać jako kierowca Ubera, a ja udzielałam korepetycji po godzinach pracy.
Mimo naszych starań, długi rosły. Czułam się bezradna i zła na mamę za jej decyzję. Wiedziałam jednak, że nie mogę jej zmusić do zmiany zdania.
Pewnego dnia spotkałam się z bratem. Był podekscytowany nowym samochodem, który właśnie kupił.
- Aniu, zobacz jaki fajny! Mama naprawdę mi pomogła – powiedział z uśmiechem.
Nie mogłam powstrzymać łez. Wiedziałam, że nie mogę go obwiniać za decyzje mamy, ale ból był zbyt wielki.
Czas mijał, a nasze problemy finansowe nie znikały. Zosia rosła i potrzebowała coraz więcej uwagi i środków na leczenie. Czułam się jak w pułapce bez wyjścia.
Dziś wiem, że życie nie zawsze jest sprawiedliwe. Obietnice mogą być ważniejsze niż potrzeby najbliższych. Mimo wszystko staram się być silna dla Zosi i Piotra. Wierzę, że kiedyś znajdziemy rozwiązanie naszych problemów, choć teraz wydaje się to niemożliwe.