Niespełniona Obietnica: Imię dla Naszego Syna
Czasami życie potrafi być okrutne. Emily była moim światłem, moją radością. Każdy dzień z nią był jak dar, pełen śmiechu i miłości. Nigdy nie przypuszczałem, że wszystko może się zmienić w jednej chwili.
Pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj. Emily jechała do pracy na rowerze, jak zawsze. Była piękna, z rozwianymi włosami i uśmiechem na twarzy. A potem… telefon. „Panie Michale, pańska żona miała wypadek.”
Kiedy dotarłem do szpitala, lekarze powiedzieli mi, że Emily jest w śpiączce. „Zrobimy wszystko, co w naszej mocy” – powiedział jeden z nich. Ale jego oczy mówiły coś innego.
Każdego dnia siedziałem przy jej łóżku, trzymając jej rękę. „Emily, kochanie, musisz się obudzić” – szeptałem. „Czekam na ciebie.”
Czas mijał, a ja starałem się nie tracić nadziei. Pewnego dnia dowiedziałem się, że zostanę ojcem. To była wiadomość, która powinna przynieść radość, ale zamiast tego przyniosła ból. Jak mogłem cieszyć się z tego cudu, kiedy Emily była w takim stanie?
Rozmawiałem z nią o tym, choć wiedziałem, że mnie nie słyszy. „Emily, będziemy mieli syna” – mówiłem. „Chciałbym nadać mu twoje imię. Chciałbym, żeby miał coś z ciebie.”
Ale Emily nigdy się nie obudziła. Miesiące mijały, a ja musiałem podjąć decyzję sam. Nasz syn przyszedł na świat bez niej. Nazwałem go Emil.
Kiedy patrzę na niego, widzę jej oczy, jej uśmiech. Ale to nie jest to samo. Każdego dnia przypomina mi o obietnicy, której nie mogłem dotrzymać.
Czasami siadam przy jej grobie i opowiadam jej o naszym synu. „Emil jest taki jak ty” – mówię. „Pełen życia i radości.” Ale wiem, że to tylko słowa.
Życie bez Emily jest jak życie bez słońca. Każdy dzień jest walką z pustką i tęsknotą. I choć Emil przynosi mi radość, nigdy nie zastąpi mi jej obecności.