Kiedy Rodzina To Za Mało: „Moi Rodzice Mieszkają Blisko, Ale Wciąż Potrzebuję Opiekunki do Dziecka”
Nigdy nie myślałam, że znajdę się w takiej sytuacji. Mój mąż, Janek, i ja mamy po 25 lat. Poznaliśmy się na drugim roku studiów i od tamtej pory byliśmy nierozłączni. Pobraliśmy się zaraz po ukończeniu studiów i wkrótce powitaliśmy na świecie naszą piękną córkę, Zosię. Życie wydawało się idealne, ale rzeczywistość uderzyła nas mocno.
Janek pracuje długie godziny w startupie technologicznym, często wracając do domu późno w nocy. Ja pracuję na pół etatu jako grafik komputerowy z domu, próbując pogodzić karierę z opieką nad Zosią. Moi rodzice mieszkają zaledwie kilka ulic dalej, a rodzice Janka są w tym samym mieście. Można by pomyśleć, że mając rodzinę tak blisko, będziemy mieli wszelkie potrzebne wsparcie. Ale tak nie jest.
Moja mama nadal pracuje na pełen etat jako pielęgniarka, a mój tata prowadzi własny biznes. Kochają Zosię bardzo, ale często są zbyt zajęci, aby pomóc. Rodzice Janka są na emeryturze, ale mają swoje życie i zobowiązania. Często podróżują i angażują się w różne działalności społeczne. Kiedy proszę o pomoc, zawsze wydaje się, że mają coś innego do zrobienia.
Na początku próbowałam radzić sobie sama. Myślałam, że dam radę. Ale gdy dni zamieniały się w tygodnie, a potem miesiące, zmęczenie zaczęło dawać się we znaki. Byłam niewyspana, zestresowana i emocjonalnie wyczerpana. Czułam, że zawodzę jako matka i żona.
Pewnego dnia, po szczególnie ciężkiej nocy z Zosią ząbkującą, załamałam się. Zadzwoniłam do mamy, łzy płynęły mi po twarzy i błagałam o pomoc. Przyszła na kilka godzin, ale to nie wystarczyło. Potrzebowałam stałego wsparcia, a nie tylko okazjonalnych wizyt.
Wtedy zdecydowaliśmy się zatrudnić opiekunkę do dziecka. To nie była łatwa decyzja. Już i tak mieliśmy napięty budżet, z kredytami studenckimi i hipoteką do spłacenia. Ale nie widzieliśmy innej opcji. Znaleźliśmy wspaniałą młodą kobietę o imieniu Kasia, którą gorąco poleciła nam znajoma.
Kasia była zbawieniem. Pomagała z Zosią w ciągu dnia, dzięki czemu mogłam trochę popracować i nawet nadrobić sen. Ale zatrudnienie jej wiązało się z własnymi wyzwaniami. Obciążenie finansowe było znaczące, a ja czułam się winna za potrzebowanie pomocy z zewnątrz, gdy nasze rodziny były tak blisko.
Próbowałam rozmawiać z Jankiem o tym, jak się czuję, ale on zawsze był tak zmęczony po pracy, że nasze rozmowy nigdzie nie prowadziły. Kiwał głową ze współczuciem, ale zasypiał zanim mogliśmy naprawdę coś omówić.
Punkt krytyczny nadszedł, gdy Kasia musiała wyjechać z miasta z powodu nagłego wypadku rodzinnego. Nagle wróciłam do punktu wyjścia, próbując radzić sobie sama ze wszystkim. Ponownie zwróciłam się do rodziców i teściów o pomoc, ale ich harmonogramy się nie zmieniły. Nadal byli zbyt zajęci, aby zaoferować realną pomoc.
Czułam się całkowicie samotna. Ciężar emocjonalny był przytłaczający. Zaczęłam mieć pretensje do Janka za to, że nie jest bardziej obecny i do naszych rodzin za to, że nie wspierają nas wtedy, kiedy najbardziej tego potrzebujemy. Stres zaczął wpływać na nasze małżeństwo. Kłóciliśmy się częściej, a miłość, która kiedyś wydawała się tak silna, zaczęła wydawać się krucha.
Pewnej nocy, po kolejnej gorącej kłótni z Jankiem, spakowałam torbę dla Zosi i mnie i pojechałam do domu rodziców. Nie wiedziałam co innego zrobić. Moja mama spojrzała na mnie i wiedziała, że coś jest poważnie nie tak.
Rozmawiałyśmy godzinami tej nocy. Przeprosiła za to, że nie była bardziej dostępna i obiecała pomagać więcej, ale w głębi duszy wiedziałam, że niewiele się zmieni. Każdy miał swoje życie i obowiązki.
Janek i ja nadal jesteśmy razem, ale daleko nam do ideału. Staramy się to naprawić, ale napięcie jest widoczne. Czasami miłość to za mało, gdy toniesz w obowiązkach i brakuje wsparcia.
Nie wiem co przyniesie przyszłość dla nas, ale wiem jedno: jestem zmęczona uczuciem samotności w tym wszystkim. Mam nadzieję, że pewnego dnia wszystko się poprawi.