„Pozwoliłam Mojej Córce i Jej Mężowi Zamieszkać w Moim Domu: Ale Zaczęli Ustalać Własne Zasady”
Kiedy moja córka, Emilia, ogłosiła, że wychodzi za mąż za swojego chłopaka z uczelni, Jakuba, byłam zaskoczona. Miała tylko 21 lat i jeszcze rok do ukończenia studiów. Próbowałam ją od tego odwieść, tłumacząc, że małżeństwo to ogromne zobowiązanie i powinna najpierw skupić się na ukończeniu edukacji. Ale Emilia była uparta i twierdziła, że ona i Jakub są gotowi na wspólne życie.
Rok po ślubie sytuacja się pogorszyła. Jakub stracił pracę i nie mogli już sobie pozwolić na wynajem mieszkania. Emilia zadzwoniła do mnie zapłakana, prosząc, czy mogliby tymczasowo zamieszkać u mnie, dopóki nie staną na nogi. Jako matka nie mogłam odmówić. Chciałam pomóc mojej córce, więc zgodziłam się, żeby zamieszkali w moim domu.
Na początku wszystko wydawało się w porządku. Byli wdzięczni i szanowali moją przestrzeń. Ale gdy tygodnie zamieniły się w miesiące, sytuacja zaczęła się zmieniać. Emilia i Jakub zaczęli zachowywać się tak, jakby mój dom należał do nich. Przestawiali meble bez pytania, przynosili swoje urządzenia i nawet zaczęli organizować imprezy dla swoich znajomych.
Pewnego wieczoru wróciłam z pracy i odkryłam, że wyrzucili mój ulubiony fotel, bo „nie pasował do ich estetyki”. Byłam wściekła, ale starałam się zachować spokój. Usiadłam z nimi i wyjaśniłam, że choć są mile widziani, muszą szanować mój dom i moje rzeczy.
Przeprosili, ale ich zachowanie się nie zmieniło. Jakub zaczął zostawiać swoje narzędzia w całym salonie, bo zajął się stolarstwem jako hobby. Emilia postanowiła, że kuchnia potrzebuje odświeżenia i zaczęła malować szafki bez konsultacji ze mną. Ostatnią kroplą było to, gdy zmienili hasło do Wi-Fi i nie powiedzieli mi o tym, bo chcieli „mieć większą kontrolę nad korzystaniem z internetu”.
Po raz kolejny skonfrontowałam się z nimi, ale tym razem rozmowa przerodziła się w gorącą kłótnię. Emilia oskarżyła mnie o kontrolowanie i brak zrozumienia ich potrzeb. Jakub dodał, że czują się jakby chodzili na palcach wokół mnie.
Byłam na skraju wytrzymałości. To był mój dom i byłam więcej niż hojna pozwalając im mieszkać bez płacenia czynszu. Powiedziałam im, że jeśli nie mogą szanować moich zasad i mojej przestrzeni, będą musieli znaleźć inne miejsce do życia.
Następnego ranka znalazłam na stole w kuchni notatkę. Była od Emilii, która pisała, że zdecydowali się wyprowadzić i będą mieszkać u jednego z przyjaciół Jakuba dopóki nie znajdą własnego miejsca. Nie było żadnych przeprosin ani uznania ich zachowania—tylko zimna, bezosobowa notatka.
Czułam mieszankę ulgi i smutku patrząc jak pakują swoje rzeczy i odchodzą. Miałam nadzieję, że to doświadczenie nas zbliży, ale wydawało się, że zamiast tego stworzyło między nami przepaść. Minęły tygodnie bez żadnego kontaktu od Emilii. Kiedy w końcu się odezwała, to był lakoniczny SMS informujący mnie, że znaleźli mieszkanie.
Nasza relacja nigdy nie była już taka sama. Rozmawiamy okazjonalnie, ale jest między nami dystans, którego wcześniej nie było. Tęsknię za bliskością jaką kiedyś miałyśmy, ale wiem też, że zrobiłam to co musiałam dla własnego spokoju i zdrowia psychicznego.