Matczyna decyzja: Historia karmienia piersią przez osiem lat
„Mamo, dlaczego nie mogę już być jak inne dzieci?” – te słowa Gabriela wciąż dźwięczą mi w uszach. Był wtedy w pierwszej klasie, a ja stałam w kuchni, próbując zapanować nad chaosem poranka. Jego pytanie było jak cios prosto w serce. Wiedziałam, że ten dzień nadejdzie, ale nie byłam na niego gotowa.
Zaczęło się niewinnie. Kiedy Gabriel się urodził, byłam przekonana, że karmienie piersią to najlepsze, co mogę dla niego zrobić. Byłam już matką dwóch córek, Anny i Zosi, i z nimi również karmiłam piersią, ale tylko przez pierwsze dwa lata. Z Gabrielem było inaczej. Może dlatego, że był moim najmłodszym dzieckiem, moim małym chłopcem, którego chciałam chronić przed całym złem świata.
Początkowo wszystko szło dobrze. Gabriel rozwijał się prawidłowo, był zdrowy i szczęśliwy. Ale z czasem zaczęłam zauważać, że coś jest nie tak. Inne dzieci w jego wieku już dawno przestały być karmione piersią. Zaczęły pojawiać się pytania od znajomych i rodziny. „Czy nie uważasz, że to już czas?” – pytała moja mama podczas jednego z rodzinnych obiadów. Zawsze odpowiadałam to samo: „To nasza decyzja”.
Ale prawda była taka, że zaczynałam mieć wątpliwości. Gabriel stawał się coraz bardziej zależny ode mnie. Nie chciał spać u dziadków ani bawić się z innymi dziećmi bez mojej obecności. Wiedziałam, że muszę coś zmienić, ale nie wiedziałam jak.
Pewnego dnia, kiedy Gabriel miał już osiem lat, postanowiłam porozmawiać z nim o tym otwarcie. „Gabriel”, zaczęłam niepewnie, „czy myślałeś kiedyś o tym, żeby przestać być karmionym piersią?”. Spojrzał na mnie swoimi dużymi oczami i powiedział: „Nie wiem, mamo. Lubię to”.
To była nasza codzienność. Każdego wieczoru siadał obok mnie na kanapie i przytulał się do mnie jak mały chłopiec, którym przecież nadal był. Ale wiedziałam, że muszę mu pomóc dorosnąć.
Zaczęliśmy powoli ograniczać karmienie. Najpierw tylko wieczorem, potem co drugi dzień. Gabriel protestował, płakał i prosił mnie, żebym nie przestawała. Czułam się jak najgorsza matka na świecie.
W międzyczasie nasze życie rodzinne zaczęło się komplikować. Mój mąż, Marek, coraz częściej wyrażał swoje niezadowolenie z naszej sytuacji. „Amanda, musisz to zakończyć”, mówił stanowczo. „To nie jest normalne”. Wiedziałam, że ma rację, ale nie mogłam się zmusić do tego kroku.
Pewnego dnia Gabriel wrócił ze szkoły smutny i zamknięty w sobie. „Co się stało?” – zapytałam zaniepokojona. „Dzieci w szkole śmiały się ze mnie”, odpowiedział cicho. „Mówiły, że jestem dziwny”.
To był moment przełomowy. Zrozumiałam, że moja decyzja zaczyna wpływać na jego życie społeczne i emocjonalne. Musiałam coś zrobić.
Z pomocą terapeuty zaczęliśmy pracować nad naszymi relacjami i stopniowym odstawieniem Gabriela od piersi. To była długa i bolesna droga pełna łez i trudnych rozmów.
Dziś Gabriel ma dziesięć lat i jest szczęśliwym chłopcem pełnym energii i pasji do życia. Nasza relacja jest silniejsza niż kiedykolwiek wcześniej, ale czasem zastanawiam się, czy podjęłam właściwą decyzję.
Czy mogłam zrobić coś inaczej? Czy moje wybory wpłynęły na jego przyszłość? Te pytania będą mnie dręczyć do końca życia. Ale wiem jedno: zrobiłam to z miłości.