Czy powinnam dalej pomagać mojej leniwej siostrze i mamie kosztem własnej rodziny? Moja historia pełna łez, złości i dylematów
– Dominika, musisz przyjechać. Znowu się pokłóciłyśmy z Magdą, a ona nie chce nawet wyjść z pokoju! – głos mamy drżał w słuchawce, a ja poczułam znajome ukłucie w żołądku. Była sobota rano, właśnie szykowałam śniadanie dla moich dzieci, kiedy telefon zadzwonił. Spojrzałam na męża, który tylko przewrócił oczami i wrócił do smarowania kanapek.
– Mamo, nie mogę dziś przyjechać. Obiecałam dzieciom wycieczkę do zoo – odpowiedziałam cicho, czując jak narasta we mnie poczucie winy.
– Ale Dominika! Ty zawsze wszystko zostawiasz dla nas…
I tak właśnie wygląda moje życie od lat. Mam 36 lat, dwójkę dzieci – Zosię i Antka – i męża, Marcina, który coraz częściej patrzy na mnie z wyrzutem. Moja mama, Teresa, od kiedy tata odszedł do innej kobiety, całkowicie się pogubiła. Przestała pracować, zamknęła się w sobie i… zaczęła wymagać ode mnie wszystkiego. Moja młodsza siostra Magda ma 28 lat i nigdy nie pracowała dłużej niż trzy miesiące. Mieszka z mamą, nie płaci rachunków, nie sprząta. Kiedy próbuję z nią rozmawiać, słyszę tylko: „Dominika, ty zawsze musisz się wtrącać!”
Pamiętam dzień, kiedy pierwszy raz powiedziałam Marcinowi, że muszę pojechać do mamy zamiast na naszą rocznicową kolację. Był wtedy spokojny:
– Rozumiem, Dominika. Ale pamiętaj też o nas.
Minęły trzy lata. Teraz już nie mówi „rozumiem”. Teraz mówi:
– Ile jeszcze będziesz ich niańczyć? My też jesteśmy twoją rodziną!
Czasem czuję się jak rozciągnięta guma – każdy ciągnie mnie w swoją stronę. Mama dzwoni codziennie: „Zawieź mnie do lekarza”, „Zrób zakupy”, „Magda znowu coś zepsuła”. Magda pisze SMS-y: „Pożycz 200 zł”, „Załatw mi pracę”, „Przyjedź, bo mama płacze”. A ja… A ja coraz częściej płaczę w łazience, żeby dzieci nie widziały.
Kilka tygodni temu wydarzyło się coś, co przelało czarę goryczy. Była niedziela. Marcin zaplanował rodzinny obiad u teściów. Dzieci cieszyły się na spotkanie z kuzynami. Wtedy zadzwoniła mama:
– Dominika, Magda miała stłuczkę! Musisz natychmiast przyjechać!
Serce mi stanęło. Rzuciłam wszystko i pojechałam. Okazało się, że Magda otarła samochód o słupek na parkingu pod blokiem. Nic poważnego, ale ona siedziała zapłakana na chodniku, a mama krzyczała na nią przez okno. Zamiast rodzinnego obiadu spędziłam pięć godzin na tłumaczeniu Magdzie, że świat się nie skończył i załatwianiu formalności z ubezpieczycielem.
Wieczorem Marcin już nie rozmawiał ze mną wcale.
– Dominika, czy ty naprawdę nie widzisz, że oni tobą manipulują? – zapytał w końcu cicho.
Nie odpowiedziałam. Bo czy manipulują? Przecież to moja rodzina…
Kilka dni później Zosia przyszła do mnie z płaczem:
– Mamo, dlaczego zawsze pomagasz cioci Magdzie i babci? Czy my jesteśmy mniej ważni?
To pytanie bolało bardziej niż wszystko inne.
W pracy też zaczęli patrzeć na mnie krzywo – coraz częściej wychodzę wcześniej albo biorę urlop na żądanie. Szefowa powiedziała mi ostatnio:
– Dominika, musisz ustalić priorytety. Nie możesz być wszędzie naraz.
Ale jak ustalić priorytety, kiedy wszyscy czegoś ode mnie chcą?
Ostatnio próbowałam porozmawiać z mamą:
– Mamo, musisz zacząć radzić sobie sama. Nie mogę być zawsze na każde zawołanie.
Popatrzyła na mnie jakbym ją zdradziła:
– Po tym wszystkim co dla ciebie zrobiłam? Teraz zostawiasz mnie samą?
A Magda? Ona nawet nie słucha. Kiedy próbuję ją zmotywować do pracy albo choćby do pomocy w domu, obraża się i znika na kilka dni.
Czuję się jakbym była odpowiedzialna za wszystkich – tylko nie za siebie. Moje małżeństwo wisi na włosku. Dzieci są coraz bardziej zamknięte w sobie. Ja sama jestem wiecznie zmęczona i rozdrażniona.
Wiem, że powinnam postawić granice. Ale jak to zrobić bez poczucia winy? Jak powiedzieć „nie” własnej matce i siostrze? Czy to egoizm? Czy mam prawo wybrać własną rodzinę zamiast tej, w której się wychowałam?
Czasem marzę o tym, żeby po prostu wyjechać daleko – gdzie nikt mnie nie zna i nikt niczego ode mnie nie chce. Ale przecież nie mogę…
Dlatego piszę tutaj – może ktoś z Was był w podobnej sytuacji? Jak poradzić sobie z toksyczną rodziną i nie stracić siebie? Czy naprawdę jestem zobowiązana pomagać im zawsze i wszędzie?
Czy można kochać bliskich i jednocześnie postawić im granice? Czy ktoś mi powie… jak przestać czuć się winną?