Zdrada mojego syna – czy matka powinna wybaczyć? Moja historia pełna bólu i pytań bez odpowiedzi

– Mamo, musisz się wyprowadzić. – Te słowa mojego syna, Michała, odbiły się echem w mojej głowie, kiedy stałam w progu jego mieszkania z walizką w ręku. Jeszcze rano byłam pewna, że przyjeżdżam tu na kilka dni, żeby pomóc mu po rozstaniu z żoną. Zawsze byłam tą, która ratowała rodzinę, łagodziła konflikty, gotowała rosół na złamane serca. Ale tego dnia wszystko się zmieniło.

– Michał, o czym ty mówisz? Przecież sam prosiłeś, żebym przyjechała! – głos mi drżał, a łzy napływały do oczu. On stał sztywno, zaciśnięte pięści, wzrok wbity w podłogę.

– To nie jest już twoje miejsce. Potrzebuję przestrzeni. Nie rozumiesz tego? – powiedział cicho, ale stanowczo.

Nie rozumiałam. Przez całe życie byłam dla niego wszystkim. Ojciec odszedł, gdy Michał miał pięć lat. Sama go wychowałam, pracując na dwa etaty w szkole i sklepie spożywczym. Odkładałam każdy grosz na jego studia. Gdy miał gorączkę – nie spałam po nocach. Gdy miał złamane serce – tuliłam go i powtarzałam, że wszystko będzie dobrze.

A teraz stałam na klatce schodowej z walizką i czułam się jak intruz w życiu własnego dziecka.

Wróciłam do mojego małego mieszkania na Pradze. Przez kilka dni nie mogłam jeść ani spać. W głowie kłębiły się pytania: Co zrobiłam źle? Czy byłam zbyt opiekuńcza? Czy za bardzo ingerowałam w jego życie?

Telefon milczał. Michał nie dzwonił. Ja też nie miałam odwagi zadzwonić pierwsza.

Po tygodniu przyszła do mnie sąsiadka, pani Halina.

– Coś taka smutna, Zosiu? – zapytała troskliwie.

Opowiedziałam jej wszystko. O tym, jak Michał mnie wyrzucił. Jak poczułam się zdradzona przez własne dziecko.

– Dzieci czasem muszą się odciąć, żeby dorosnąć – powiedziała pani Halina. – Ale to nie znaczy, że przestali cię kochać.

Nie potrafiłam w to uwierzyć. W moim sercu narastała gorycz. Przypominałam sobie wszystkie nasze wspólne chwile: pierwsze kroki Michała, jego maturę, ślub… I nagle to wszystko wydawało się nic nie warte.

Pewnego wieczoru zadzwonił telefon. To była jego żona, Ania.

– Pani Zosiu, wiem, że Michał zachował się okropnie. On jest teraz bardzo pogubiony… Może powinna pani z nim porozmawiać?

– Nie wiem, czy potrafię – odpowiedziałam szczerze.

Ale tej nocy długo nie mogłam zasnąć. W głowie słyszałam głos Michała sprzed lat: „Mamo, zawsze będziemy razem”.

Następnego dnia zebrałam się na odwagę i zadzwoniłam do niego.

– Michał… możemy porozmawiać?

Po drugiej stronie zapadła cisza.

– Mamo… przepraszam cię. Nie powinienem był tak mówić. Po prostu… czuję się przytłoczony wszystkim. Rozwód, praca… Chciałem być sam, ale nie umiałem ci tego powiedzieć inaczej.

Poczułam ulgę i ból jednocześnie.

– Synku, ja tylko chciałam ci pomóc… Zawsze chciałam dla ciebie jak najlepiej.

– Wiem, mamo. Ale czasem twoja pomoc mnie dusiła. Muszę sam sobie poradzić.

Rozłączyliśmy się bez rozwiązania. Przez kolejne tygodnie żyliśmy osobno – on w swoim świecie dorosłych problemów, ja w świecie matczynej tęsknoty i żalu.

W pracy koleżanki patrzyły na mnie ze współczuciem.

– Może powinnaś mu wybaczyć? – pytała Ewa z pokoju nauczycielskiego.

Ale czy matka powinna wybaczać każdą zdradę? Czy to nie jest tak, że dzieci mają wobec nas jakieś zobowiązania?

W końcu przyszedł dzień jego urodzin. Zrobiłam sernik według jego ulubionego przepisu i pojechałam pod jego blok. Stałam tam długo z ciastem w rękach, patrząc na okna jego mieszkania.

W końcu wyszedł.

– Mamo… – powiedział cicho.

– Przyniosłam ci sernik. Taki jak lubisz.

Wziął ode mnie ciasto i przez chwilę patrzył mi w oczy.

– Dziękuję… Chciałem ci powiedzieć… Przepraszam jeszcze raz. Wiem, że cię zraniłem.

Popatrzyłam na niego i zobaczyłam w nim małego chłopca sprzed lat. Moje serce pękło na pół – z jednej strony chciałam go przytulić i zapomnieć o wszystkim, z drugiej czułam ból tak wielki, że ledwo mogłam oddychać.

Od tamtej pory widujemy się rzadko. Nasza relacja już nigdy nie będzie taka sama. Czasem myślę: może to ja powinnam była wcześniej pozwolić mu dorosnąć? Może za bardzo chciałam być potrzebna?

Ale jedno wiem na pewno: zdrada boli najbardziej wtedy, gdy przychodzi od tych, których kochamy najbardziej.

Czy matka powinna wybaczyć każdą zdradę swojego dziecka? A może są granice nawet dla matczynej miłości? Co wy byście zrobili na moim miejscu?