Moja teściowa przez lata niszczyła mi życie – teraz sama doświadcza tego samego od swojej nowej synowej. Czy powinnam jej współczuć?
– Znowu nie posoliłaś ziemniaków. Paweł zawsze lubił dobrze doprawione jedzenie – usłyszałam za plecami, gdy stawiałam talerz na stole. Halina patrzyła na mnie z tym swoim chłodnym uśmiechem, który znałam już na pamięć. Przez czternaście lat mojego małżeństwa z Pawłem nie było dnia, żebym nie czuła się w jej obecności jak intruz we własnym domu.
Pamiętam pierwszy raz, gdy ją poznałam. Byłam wtedy jeszcze studentką, zakochaną po uszy w Pawle. Halina przywitała mnie spojrzeniem, które mówiło jasno: „Nie jesteś wystarczająco dobra dla mojego syna”. Z czasem jej uwagi stawały się coraz bardziej złośliwe, a ja coraz bardziej zamykałam się w sobie. Paweł próbował mnie pocieszać, ale nigdy nie potrafił postawić się matce. „Ona po prostu taka jest” – powtarzał. Ale ja wiedziałam, że to nie jest normalne.
Z biegiem lat Halina zaczęła ingerować we wszystko: od tego, jak wychowujemy dzieci, po to, jak urządzamy mieszkanie. Kiedy urodziła się nasza córka Zosia, Halina potrafiła przyjść niezapowiedziana i krytykować każdy mój ruch. „Nie tak się trzyma dziecko”, „Za cienko ją ubrałaś”, „Moja wnuczka powinna mieć lepszą matkę”. Każde takie słowo wbijało się we mnie jak szpilka.
Najgorsze były święta. Halina zawsze musiała być w centrum uwagi. Gdy raz zaproponowałam, żebyśmy Wigilię spędzili u moich rodziców, zrobiła awanturę na pół osiedla. Paweł wtedy po raz pierwszy podniósł na nią głos – ale i tak skończyło się tym, że przeprosiliśmy ją za „brak szacunku”.
Przez lata próbowałam wszystkiego: rozmów, dystansu, nawet terapii rodzinnej. Nic nie pomagało. Halina była jak cień, który zawsze wracał. Czułam się coraz bardziej samotna i bezsilna. Z czasem zaczęłam unikać spotkań rodzinnych, a nawet Pawła – bo miałam mu za złe, że nigdy nie stanął po mojej stronie.
Aż w końcu Paweł wyjechał do pracy za granicę. Zostałam sama z dziećmi i… z Haliną. Wtedy zaczęły się telefony: „Marta, musisz mi pomóc z zakupami”, „Marta, przyjdź posprzątać”, „Marta, źle wychowujesz dzieci”. Czułam się jak służąca we własnym życiu.
Przełom nastąpił dwa lata temu. Paweł wrócił z Holandii i oznajmił mi, że chce rozwodu. Powiedział, że poznał kogoś innego – młodszą kobietę o imieniu Kinga. Halina była zachwycona: „Wreszcie ktoś odpowiedni dla mojego syna!” – mówiła wszystkim sąsiadkom.
Zostałam sama z dwójką dzieci i poczuciem totalnej porażki. Przez kilka miesięcy nie mogłam patrzeć na siebie w lustrze. Ale potem zaczęłam powoli odbudowywać swoje życie. Znalazłam pracę w bibliotece, zapisałam się na jogę i zaczęłam spotykać się z przyjaciółkami. Dzieci też powoli wracały do równowagi.
Aż pewnego dnia zadzwoniła do mnie… Halina.
– Marta… czy mogłabyś przyjechać? – jej głos był cichy i drżący.
Pojechałam do niej z mieszanką ciekawości i niechęci. Zastałam ją zapłakaną na kanapie.
– Kinga… ona mnie nienawidzi – wyszeptała. – Wyzywa mnie od starych wiedźm, zabrania widywać wnuki… Paweł nic nie robi! On tylko patrzy…
Patrzyłam na nią i nie mogłam uwierzyć w ironię losu. Przez lata to ona była tą, która rządziła wszystkimi wokół siebie. Teraz sama stała się ofiarą własnych metod.
– Wiesz, jak to jest? – spytała nagle. – Być nikim we własnej rodzinie?
Nie odpowiedziałam od razu. W mojej głowie kłębiły się sprzeczne uczucia: satysfakcja, współczucie, złość…
– Tak – powiedziałam w końcu cicho. – Wiem bardzo dobrze.
Halina spojrzała na mnie ze łzami w oczach.
– Przepraszam…
Te dwa słowa zabrzmiały jak wyrok i wybawienie jednocześnie.
Od tamtej pory nasze relacje zaczęły się zmieniać. Halina przestała być tą wszechwładną teściową – stała się starszą kobietą, która popełniła wiele błędów i teraz musi za nie zapłacić. Czasem pomaga mi przy dzieciach, czasem rozmawiamy o dawnych czasach. Ale nigdy już nie będzie tak jak kiedyś.
Często zastanawiam się: czy powinnam jej współczuć? Czy człowiek zasługuje na drugą szansę po tylu latach krzywd? A może los po prostu wyrównuje rachunki?
Może wy mi powiecie: czy przebaczenie naprawdę jest możliwe? Czy wy bylibyście w stanie wybaczyć komuś takiemu jak Halina?