„Michał Zrozumiał, że Teściowa Nie Jest Taka Zła – Ale Radzenie Sobie z Żoną to Inna Historia”

Michał siedział na wysłużonej ławce w parku, takiej, która widziała już niezliczone pory roku i niezliczonych ludzi przychodzących i odchodzących. Ugryzł swojego pączka, który wyraźnie był z dnia poprzedniego. Brzegi były twarde, prawie jakby gryzł kawałek drewna, ale słodki lukier nadal przynosił mu odrobinę pocieszenia. Nie przeszkadzało mu to; głód sprawia, że nawet najczerstwiejsze jedzenie smakuje dobrze.

Gdy przeżuwał, myśli Michała dryfowały ku jego życiu. Był żonaty z Anią od pięciu lat i choć były dobre chwile, ostatnio wydawało się, że ciągle się kłócą. Każda drobnostka przeradzała się w kłótnię i często uciekał do parku, aby zaznać trochę spokoju.

Gołębie wokół niego były nieustępliwe, ich paciorkowate oczy wpatrywały się w jego pączka. Oderwał mały kawałek i rzucił im, obserwując jak rzucają się na niego. „Przynajmniej ktoś docenia to, co mam do zaoferowania,” mruknął do siebie.

Jego myśli powędrowały do teściowej, Wioletty. Kiedy poślubił Anię, obawiał się wizyt Wioletty. Była opiniotwórcza i miała sposób na to, by sprawić, że czuł się niewystarczająco dobry dla jej córki. Ale z czasem zaczął ją widzieć inaczej. Była silna, praktyczna i miała talent do rozwiązywania problemów, które wydawały się nie do pokonania.

Zaledwie tydzień temu Ania była w jednym ze swoich nastrojów, zdenerwowana czymś, czego Michał teraz nawet nie pamiętał. Kłócili się przez godziny, kiedy Wioletta niespodziewanie się pojawiła. W ciągu kilku minut uspokoiła Anię i nawet sprawiła, że ta się zaśmiała. Michał patrzył z podziwem, jak Wioletta robi to, co on próbował zrobić przez godziny.

„Może nie jest taka zła,” pomyślał, biorąc kolejny kęs pączka. „Gdybym tylko mógł zrozumieć, jak ona to robi.”

Telefon w jego kieszeni zawibrował, wyrywając go z myśli. To była wiadomość od Ani: „Gdzie jesteś? Musimy porozmawiać.”

Michał westchnął. Wiedział, co to oznacza – kolejna kłótnia się szykowała. Skończył pączka i wstał, strzepując okruchy z dżinsów. Gołębie rozproszyły się, gdy odchodził od ławki.

W drodze do domu nie mógł pozbyć się uczucia niepokoju. Kochał Anię, ale ich ciągłe kłótnie go wykańczały. Chciałby porozmawiać o tym z Wiolettą, ale wiedział, że to tylko pogorszyłoby sprawę.

Kiedy wszedł do domu, Ania czekała na niego w salonie. Miała skrzyżowane ramiona i wyglądała na zapłakaną.

„Musimy porozmawiać,” powtórzyła.

Michał skinął głową i usiadł na kanapie. „Co się dzieje?”

Ania wzięła głęboki oddech. „Nie mogę tego dłużej znieść, Michał. Ciągle się kłócimy i to mnie rozdziera.”

Michał poczuł gulę w gardle. „Wiem,” powiedział cicho. „Czuję to samo.”

Rozmawiali przez godziny, ale wydawało się, że kręcili się w kółko. Za każdym razem, gdy wydawało się, że robią postępy, coś ich cofało do punktu wyjścia. Kiedy poszli spać, nic nie zostało rozwiązane.

Kiedy Michał leżał tej nocy bezsennie, wpatrując się w sufit, nie mógł pozbyć się uczucia, że sytuacja tylko się pogorszy. Chciałby być bardziej jak Wioletta – spokojny, opanowany, zdolny do rozwiązywania każdej sytuacji z łatwością. Ale nie był Wiolettą; był tylko Michałem, mężczyzną kochającym swoją żonę, ale nie wiedzącym jak naprawić to, co między nimi zepsute.

Następnego ranka Michał obudził się wcześnie i wyszedł z domu zanim Ania zdążyła się obudzić. Znalazł się z powrotem w parku, siedząc na tej samej ławce z kolejnym czerstwym pączkiem w ręku. Gołębie też tam były, czekając na swoją porcję.

Kiedy je karmił, zdał sobie sprawę, że czasami, bez względu na to jak bardzo się starasz, pewnych rzeczy po prostu nie da się naprawić.