Zazdrość, której się wstydzę: Moja siostra, jej ślub i prezent, który wszystko zmienił

– „To niemożliwe, żebyś była aż tak ślepa!” – wykrzyczałam to w końcu, patrząc na moją mamę, która znowu udawała, że nie widzi, co się dzieje. W kuchni pachniało kawą i świeżo upieczonym ciastem, ale atmosfera była ciężka jak nigdy. Moja młodsza siostra, Kasia, właśnie wróciła z podróży poślubnej. Wszyscy czekali na nią z tortem i balonami, a ja… ja czułam się jak cień.

Nie chodziło tylko o to, że Kasia wyszła za mąż. Chodziło o prezent. O ten cholerny klucz do mieszkania, który ojczym wręczył jej podczas wesela. Wszyscy bili brawo, mama płakała ze wzruszenia, a ja stałam z boku i próbowałam nie wybuchnąć. Przecież ja też jestem jego córką – przynajmniej tak zawsze powtarzał. Ale kiedy ja brałam ślub trzy lata temu, dostałam tylko kopertę z tysiącem złotych i uśmiech.

Od tamtej pory nie potrafię patrzeć na Kasię bez żalu. Wiem, że to nie jej wina. Ona zawsze była tą „grzeczną”, „ładną”, „ukochaną”. Ja – starsza, bardziej zbuntowana, z własnym zdaniem. Może dlatego ojczym nigdy mnie nie zaakceptował? Może dlatego teraz czuje ulgę, że nie musi już udawać?

– „Nie przesadzaj, Anka” – powiedziała mama cicho, kiedy próbowałam jej wytłumaczyć, jak bardzo mnie to boli. – „To tylko prezent. Każdy daje tyle, ile może.”

Ale przecież wiem, że mógł więcej. Wiem, że mieszkanie dla Kasi to nie był przypadek. Ojczym zawsze miał słabość do niej – zabierał ją na lody, kupował prezenty bez okazji. Ja dostawałam dobre rady i wieczne pretensje.

Pamiętam dzień mojego ślubu. Ojczym nawet nie zatańczył ze mną pierwszego tańca. Powiedział tylko: „Niech ci się wiedzie.” Wtedy tłumaczyłam sobie, że może jest zmęczony albo zestresowany. Ale teraz widzę wszystko wyraźnie.

Kasia przyszła do mnie kilka dni po powrocie z podróży poślubnej. Usiadła na moim łóżku i zaczęła opowiadać o nowym mieszkaniu – jak pięknie je urządzili z Piotrem, jak cudownie jest mieć własny kąt. Słuchałam jej i czułam, jak narasta we mnie zazdrość. W końcu nie wytrzymałam:

– „Wiesz, że ja nigdy nie dostałam od niego nawet połowy tego, co ty?”

Kasia spojrzała na mnie zdziwiona.

– „Ale przecież… To nie moja wina! Może po prostu teraz mają więcej pieniędzy?”

– „Nie chodzi o pieniądze!” – przerwałam jej ostro. – „Chodzi o to, że on nigdy mnie nie traktował jak córkę. Ty zawsze byłaś jego oczkiem w głowie.”

Kasia spuściła wzrok.

– „Może powinnaś z nim porozmawiać?”

Ale jak rozmawiać z kimś, kto przez lata udawał? Kto potrafił być miły tylko wtedy, kiedy patrzyli inni? Próbowałam kilka razy – zawsze kończyło się na tym samym: „Nie przesadzaj”, „Wymyślasz”, „Jesteś dorosła”.

Zaczęłam unikać rodzinnych spotkań. Mama dzwoniła coraz rzadziej – chyba miała dość moich pretensji. Ojczym udawał, że nic się nie stało. Kasia próbowała mnie pocieszać, ale coraz częściej czułam do niej niechęć.

W pracy też zaczęło mi się gorzej układać. Szef zwrócił mi uwagę na spadek zaangażowania. Przyjaciółki mówiły: „Odpuść sobie, to tylko rodzina.” Ale jak odpuścić coś, co boli od środka?

Pewnego dnia zadzwoniła mama:

– „Anka, ojczym ma urodziny. Przyjdziesz?”

Chciałam odmówić, ale usłyszałam w jej głosie prośbę.

– „Dobrze” – powiedziałam niechętnie.

Weszłam do ich mieszkania z duszą na ramieniu. Kasia już była – śmiała się z ojczymem przy stole. Mama podała mi kawałek tortu.

– „Anka…” – zaczęła mama niepewnie. – „Może byście porozmawiali?”

Ojczym spojrzał na mnie chłodno.

– „O czym tu gadać?”

Zebrałam się na odwagę:

– „Dlaczego nigdy nie traktowałeś mnie jak córki?”

Zapadła cisza.

Ojczym wzruszył ramionami.

– „Byłaś już duża, kiedy się poznaliśmy. Zawsze miałaś własne zdanie.”

– „A Kasia była mała i łatwiej ją było pokochać?”

Mama zaczęła płakać.

Ojczym milczał długo.

– „Może tak…” – powiedział w końcu cicho. – „Może nie umiałem inaczej.”

Wyszłam stamtąd roztrzęsiona. Po raz pierwszy usłyszałam prawdę – bolesną i brutalną. Może rzeczywiście nie umiał mnie pokochać? Może ja też byłam zamknięta?

Od tamtej pory próbuję sobie radzić z zazdrością. Czasem myślę o terapii. Czasem żałuję, że nie umiem być szczęśliwa dla Kasi.

Czy jestem złą siostrą? Czy powinnam wybaczyć ojczymowi? A może czas przestać oczekiwać czegokolwiek od innych i zacząć żyć własnym życiem?