Zaboli za każdym razem, gdy patrzę w lustro: Opowieść o zdradzie i przebaczeniu – Moje życie zmieniło się przez jeden przypadkowy SMS
— Nie kłam mi, Paweł! — krzyknęłam, czując jak głos łamie mi się w gardle. Stałam w kuchni, ściskając w dłoni jego telefon, a na ekranie świeciła jeszcze wiadomość od „Agnieszki z pracy”. Serce waliło mi jak oszalałe. „Tęsknię za tobą. Dziś wieczorem?” — czytałam po raz setny, nie wierząc własnym oczom.
Paweł patrzył na mnie z mieszaniną strachu i wstydu. — To nie tak, Magda… — zaczął, ale nie pozwoliłam mu dokończyć.
— To dokładnie tak! — wybuchłam. — Zdradziłeś mnie! Po tylu latach… Po tym wszystkim, co razem przeszliśmy!
W tamtej chwili poczułam, jakby ktoś wyrwał mi serce z piersi. Przez głowę przelatywały mi obrazy: nasze wspólne wakacje nad Bałtykiem, narodziny naszej córki Oliwii, wieczory przy winie, kiedy śmialiśmy się do łez. Wszystko to nagle straciło sens.
Paweł próbował mnie objąć, ale odsunęłam się gwałtownie. — Nie dotykaj mnie! — syknęłam przez zaciśnięte zęby. — Jak mogłeś?
Przez kolejne dni chodziłam jak cień. W pracy nie mogłam się skupić, w domu unikałam Pawła jak ognia. Ola patrzyła na mnie wielkimi oczami i pytała: — Mamusiu, dlaczego płaczesz?
Nie umiałam jej odpowiedzieć. Jak wytłumaczyć siedmiolatce, że tata zdradził mamę? Że świat, który znała, właśnie się rozpadł?
Próbowałam rozmawiać z mamą, ale ona tylko westchnęła ciężko: — Magda, faceci tacy są. Ważne, żebyście byli razem dla Oliwii.
Ale ja nie chciałam być razem „dla dziecka”. Chciałam być razem z miłości. Chciałam ufać. Chciałam czuć się bezpieczna.
Przez kilka miesięcy żyliśmy obok siebie jak współlokatorzy. Paweł próbował się tłumaczyć, przynosił kwiaty, gotował kolacje. Ale ja nie potrafiłam zapomnieć. Każde spojrzenie w lustro przypominało mi o tym, że nie byłam wystarczająca.
Pewnego dnia Ola wróciła ze szkoły zapłakana. — Mamusiu, dzieci mówią, że tata ma inną panią…
Serce mi pękło. To już nie była tylko moja rana – to była rana mojej córki.
Zdecydowałam się na terapię. Sama. Potrzebowałam zrozumieć, co dalej. Psycholożka, pani Ewa, słuchała mnie cierpliwie przez długie godziny.
— Magda, zdrada to nie tylko koniec zaufania do partnera. To też utrata zaufania do siebie samej — powiedziała kiedyś cicho.
Miała rację. Przestałam wierzyć sobie – swojemu osądowi, swojej wartości.
Minęły dwa lata. Z Pawłem byliśmy już po rozwodzie. Ola przywykła do nowej rzeczywistości – weekendy u taty, reszta tygodnia ze mną. Powoli odzyskiwałam równowagę.
Aż pewnego dnia spotkałam ją – Agnieszkę. Stałyśmy w kolejce do apteki na Nowym Świecie. Poznałam ją od razu – długie blond włosy, pewny siebie uśmiech.
— Magda? — zapytała niepewnie.
— Tak — odpowiedziałam chłodno.
Przez chwilę patrzyłyśmy na siebie w milczeniu.
— Muszę ci coś powiedzieć — zaczęła nagle Agnieszka. — Wiem, że mnie nienawidzisz i masz do tego prawo… Ale Paweł powiedział mi, że jesteście w separacji. Że już od dawna nie jesteście razem…
Poczułam, jak ziemia usuwa mi się spod nóg.
— Kłamał ci — wyszeptałam.
Agnieszka spuściła wzrok. — Gdy się dowiedziałam prawdy… zerwałam z nim natychmiast. Przepraszam cię… Naprawdę nie chciałam nikogo skrzywdzić.
Wyszłam z apteki na oślep. Łzy płynęły mi po policzkach. Przez całą drogę do domu biłam się z myślami: czy to coś zmienia? Czy to sprawia, że mniej boli?
Wieczorem zadzwonił Paweł.
— Magda… możemy porozmawiać?
— O czym? — zapytałam chłodno.
— O nas… O tym wszystkim…
Przez chwilę milczałam.
— Już nie ma „nas”, Paweł. Jestem tylko ja i Ola.
Odłożyłam słuchawkę i długo patrzyłam w lustro. Widziałam tam kobietę zmęczoną życiem, ale silniejszą niż kiedykolwiek wcześniej.
Czasem myślę: czy można naprawdę wybaczyć zdradę? Czy to możliwe odbudować siebie po takim upadku? Może to właśnie przebaczenie sobie jest najtrudniejsze… Co wy o tym sądzicie?