Pomogłam kobiecie, która zniszczyła życie mojej matki – czy można wybaczyć przeszłość?
– Proszę pani, wszystko w porządku? – zapytałam, klękając na mokrych płytach chodnika. Starsza kobieta drżała, jej twarz była blada jak papier.
– Tak… chyba tak… – wyszeptała, próbując się podnieść. Ludzie wokół nas przechodzili obojętnie, niektórzy nawet z niechęcią patrzyli na moje ubrudzone kolana. Pomogłam jej wstać, podtrzymując pod ramię.
– Może zadzwonić po karetkę? – zaproponowałam, widząc jak ciężko oddycha.
– Nie, nie trzeba… Dziękuję ci, dziecko. – Uśmiechnęła się słabo i spojrzała mi w oczy. Przez ułamek sekundy poczułam dziwne ukłucie w sercu, jakby jej spojrzenie było znajome. Ale nie miałam czasu się nad tym zastanawiać. Odprowadziłam ją do pobliskiej ławki pod daszkiem przystanku.
– Może herbaty? – zapytałam jeszcze, ale pokręciła głową.
– Dziękuję… Jesteś bardzo dobra. Mało już takich ludzi.
Pobiegłam do pracy spóźniona i przemoczona, ale z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Przez cały dzień wracałam myślami do tej kobiety. Coś w niej było… coś znajomego. Ale przecież to niemożliwe.
Wieczorem zadzwoniła mama.
– Aniu, muszę ci coś powiedzieć – zaczęła od razu, bez zwyczajowego „co słychać”. Jej głos był napięty. – Spotkałam dzisiaj Wandę.
Zamarłam. Wanda. To imię było w naszym domu zakazane. Odkąd pamiętam, mama powtarzała, że niektórych ludzi trzeba omijać szerokim łukiem. Wanda była kiedyś jej najlepszą przyjaciółką, aż do dnia, gdy…
– Co się stało? – zapytałam cicho.
– Przyszła do mnie do sklepu. Powiedziała, że spotkała dziś na ulicy młodą kobietę, która jej pomogła… Opisała cię dokładnie. To byłaś ty, Aniu.
Serce mi zamarło. Przez chwilę nie mogłam wydobyć z siebie głosu.
– Mamo… Ja nie wiedziałam…
– Wiem. Ale ona cię rozpoznała od razu. Powiedziała mi… że żałuje wszystkiego.
Przez następne dni nie mogłam przestać o tym myśleć. Historia mamy i Wandy była jak cień nad naszym życiem. Kiedy miałam siedem lat, tata odszedł od nas – zostawił mamę dla innej kobiety. Długo nie wiedziałam, kim była ta „inna”. Dopiero jako nastolatka dowiedziałam się prawdy: to Wanda rozbiła naszą rodzinę. Zdradziła przyjaźń mamy, zabrała jej męża i spokój.
Mama nigdy się po tym nie podniosła. Pracowała ciężko, żebym miała wszystko, ale w jej oczach zawsze widziałam cień smutku i rozczarowania światem.
Teraz Wanda wróciła do naszego życia – przez przypadek, przez mój gest dobroci wobec obcej osoby.
Nie spałam całą noc. W głowie kłębiły mi się pytania: czy zrobiłam dobrze? Czy można pomagać każdemu bez względu na przeszłość? Czy jestem winna mamie lojalność?
Następnego dnia po pracy poszłam do mamy. Siedziała przy kuchennym stole z kubkiem herbaty w ręku.
– Mamo…
Spojrzała na mnie uważnie.
– Nie gniewaj się na mnie – zaczęłam niepewnie. – Nie wiedziałam, kim ona jest.
Mama westchnęła ciężko.
– Wiem, Aniu. Ale to nie twoja wina. Ty jesteś inna niż ja…
Usiadłam naprzeciwko niej.
– Chciałabyś ją zobaczyć? Porozmawiać?
Mama pokręciła głową.
– Nie wiem… Minęło tyle lat, a ja wciąż czuję ten ból. Ale może ty powinnaś z nią porozmawiać? Może to coś zmieni…
Nie byłam pewna, czy tego chcę. Ale ciekawość i poczucie odpowiedzialności zwyciężyły.
Kilka dni później spotkałam Wandę przypadkiem w sklepie spożywczym na rogu naszej ulicy. Stała przy kasie z siatką ziemniaków i mlekiem.
– Dzień dobry – powiedziałam cicho.
Odwróciła się powoli i spojrzała na mnie tym samym przenikliwym wzrokiem co wtedy na ulicy.
– Aniu…
Zaskoczyło mnie, że pamięta moje imię.
– Chciałabym z panią porozmawiać – powiedziałam stanowczo.
Wyszłyśmy razem ze sklepu i usiadłyśmy na ławce pod blokiem.
– Dlaczego pani to zrobiła? – zapytałam wprost. – Dlaczego rozbiła pani moją rodzinę?
Wanda spuściła głowę. Jej dłonie drżały.
– Byłam głupia i samolubna – wyszeptała po chwili ciszy. – Myślałam tylko o sobie. Twój ojciec był dla mnie wszystkim… A potem zostałam sama. On też mnie zostawił po kilku latach.
Patrzyłam na nią długo, próbując znaleźć w sobie gniew albo współczucie. Czułam tylko pustkę i żal za straconym dzieciństwem.
– Mama nigdy się po tym nie podniosła – powiedziałam cicho.
Wanda otarła łzę z policzka.
– Wiem… Przepraszam cię, Aniu. Przepraszam twoją mamę… Ale wiem, że nie mam prawa prosić o wybaczenie.
Wróciłam do domu rozbita wewnętrznie. Przez kolejne dni unikałam rozmów z mamą i znajomymi. Czułam się rozdarta między lojalnością wobec matki a współczuciem dla starej kobiety, która została sama ze swoją winą.
Pewnego wieczoru mama przyszła do mnie niespodziewanie.
– Aniu… Myślę, że czas już zostawić przeszłość za sobą – powiedziała cicho. – Nie chcę już żyć nienawiścią. Chcę mieć spokój.
Objęłyśmy się długo i obie płakałyśmy jak dzieci.
Od tamtej pory coś się zmieniło. Mama zaczęła częściej się uśmiechać, a ja poczułam ulgę, jakby ktoś zdjął mi z ramion ciężar cudzych błędów.
Czasem mijam Wandę na ulicy. Zawsze patrzy na mnie z wdzięcznością i smutkiem w oczach. Nie jesteśmy przyjaciółkami, ale już nie czuję do niej żalu.
Czy można wybaczyć komuś tak wielką krzywdę? Czy dobro zawsze wraca – nawet jeśli najpierw boli? Co wy byście zrobili na moim miejscu?