Noc, która rozdarła naszą rodzinę: Gdy zostawiliśmy dzieci u mojej mamy, wszystko się zmieniło
– Mamo, proszę… przyjedź po mnie… – głos Antosia drżał, a ja poczułam, jak serce ściska mi się w klatce piersiowej. Była prawie północ, a ja siedziałam z Pawłem przy kuchennym stole, przeglądając dokumenty kredytowe. Wydawało się, że to będzie nasza noc – noc, w której zaczniemy nowe życie. Dzieci – Antoś i Zosia – zostawiliśmy u mojej mamy na drugim końcu miasta. Miały być szczęśliwe, miały się bawić i spać spokojnie. Tymczasem Antoś płakał do słuchawki.
– Co się stało, kochanie? – spytałam, starając się ukryć panikę.
– Babcia krzyczy… Zosia płacze… Ja chcę do domu…
Paweł spojrzał na mnie pytająco. W jego oczach widziałam zmęczenie i złość. Wiedziałam, że nie chce wracać po dzieci w środku nocy. Ale ja już podnosiłam się z krzesła.
– Jadę po nich – powiedziałam stanowczo.
– Może przesadzasz? Twoja mama zawsze była surowa, ale przecież to tylko jedna noc…
– Nie rozumiesz! – wybuchłam. – On nigdy tak nie płakał!
W samochodzie dłonie mi drżały. Próbowałam sobie przypomnieć, kiedy ostatnio czułam taki strach. Może wtedy, gdy tata odszedł od mamy? Może wtedy, gdy dowiedziałam się o pierwszej zdradzie Pawła? Ale to było inne. To był strach o własne dzieci.
Gdy weszłam do mieszkania mamy, zobaczyłam ją stojącą w kuchni z papierosem w ręku. Zosia tuliła się do Antosia na kanapie.
– Co tu robisz o tej porze? – zapytała mama chłodno.
– Antoś dzwonił. Płakał. Co się stało?
Mama wzruszyła ramionami.
– Rozpuściłaś ich jak dziadowski bicz. Nie chcą słuchać, nie chcą spać. Trochę podniosłam głos i już tragedia.
Zosia spojrzała na mnie wielkimi oczami.
– Babcia powiedziała, że jak nie będziemy cicho, to zadzwoni po pana policjanta…
Poczułam wściekłość. Przecież wiedziałam, jaka jest moja mama – twarda, zasadnicza, nieznosząca sprzeciwu. Ale zawsze powtarzała, że kocha wnuki nad życie.
– Ubierajcie się, jedziemy do domu – powiedziałam cicho.
Mama patrzyła na mnie z wyrzutem.
– Przesadzasz. Kiedyś dzieci musiały być posłuszne. Ty też byłaś grzeczna, bo wiedziałaś, co ci grozi.
Zebrałam dzieci i wyszliśmy. W samochodzie Antoś długo jeszcze łkał. Zosia milczała i patrzyła przez okno.
W domu Paweł czekał na nas z kubkiem herbaty.
– I co teraz? – spytał zmęczonym głosem.
Nie wiedziałam. Przez całą noc nie mogłam zasnąć. W głowie kłębiły mi się pytania: Czy zrobiłam dobrze? Czy powinnam była zaufać mamie? Czy jestem złą córką?
Następnego dnia zadzwoniła mama.
– Przesadzasz – powiedziała od razu. – Dzieci muszą znać granice. Ty zawsze byłaś miękka.
– Mamo, one się bały…
– Bo ty je tego nauczyłaś! Wszystko im wolno! A potem płacz i histeria!
Rozłączyłam się bez słowa. Przez kolejne dni unikaliśmy kontaktu. Paweł był coraz bardziej zirytowany całą sytuacją.
– Musimy wrócić do normalności – powtarzał. – Nie możemy żyć w ciągłym konflikcie z twoją matką.
Ale ja nie potrafiłam zapomnieć strachu w oczach dzieci.
W pracy byłam rozkojarzona. Koleżanka zapytała:
– Coś się stało?
Opowiedziałam jej wszystko. Pokiwała głową ze zrozumieniem.
– Moja teściowa też taka była. Ale wiesz co? Dzieci są najważniejsze. Musisz je chronić, nawet jeśli to boli.
Wieczorem usiadłam z Pawłem przy stole.
– Nie chcę już zostawiać dzieci u mamy – powiedziałam cicho.
Westchnął ciężko.
– Rozumiem cię… Ale co powiemy mamie? Przecież ona się obrazi…
– Nie wiem… Może musi się obrazić? Może czas postawić granice?
Kilka dni później mama przyszła bez zapowiedzi.
– Chciałam zobaczyć wnuki – powiedziała sztywno.
Dzieci schowały się za mną.
– Mamo… One się boją…
Mama spojrzała na mnie z wyrzutem.
– To twoja wina! Zrobiłaś ze mnie potwora!
Poczułam łzy napływające do oczu.
– Może czas spojrzeć prawdzie w oczy? Może czas przestać udawać, że wszystko jest dobrze?
Mama wyszła trzaskając drzwiami. Dzieci tuliły się do mnie długo tego wieczoru.
Od tamtej nocy nic już nie było takie samo. Nasza rodzina pękła na pół: między lojalnością wobec matki a potrzebą chronienia własnych dzieci. Kredyt hipoteczny przestał być najważniejszy – liczyło się tylko to, by dzieci czuły się bezpieczne.
Czasem zastanawiam się: czy można pogodzić rolę córki i matki? Czy da się naprawić to, co pękło między nami? A może każda rodzina musi przejść przez swoją własną noc pełną łez i pytań bez odpowiedzi?