Mój ojciec ma 57 lat i postanowił nas zostawić: Mama postawiła mu ultimatum

– Naprawdę to robisz? – zapytałem, patrząc na ojca, który pakował swoje rzeczy do starej, zielonej walizki. Jego dłonie drżały, choć próbował udawać spokój. W powietrzu unosił się zapach kawy i świeżo wypranej pościeli – tak pachniał dom mojego dzieciństwa.

– Muszę, Michał – odpowiedział cicho. – Nie mogę już dłużej tak żyć.

Nie mogłem uwierzyć w to, co słyszę. Przecież jeszcze tydzień temu siedzieliśmy razem przy stole, śmialiśmy się z żartów mojego syna, Antka. Ojciec zawsze był dla mnie wzorem – twardy, ale sprawiedliwy, czasem szorstki w obyciu, lecz nigdy nie brakowało mu serca. Teraz patrzyłem na niego jak na obcego człowieka.

Mama stała w progu kuchni. Jej twarz była blada, a oczy czerwone od płaczu. – Albo wracasz do nas, albo możesz zapomnieć o tej rodzinie – powiedziała zimnym głosem. – Wybieraj.

Wiedziałem, że coś się dzieje od miesięcy. Ciche kłótnie za zamkniętymi drzwiami, niedopowiedziane słowa przy obiedzie, spojrzenia pełne żalu. Ale nigdy nie sądziłem, że dojdzie do tego dnia.

Ojciec miał 57 lat. Mama była od niego młodsza o dwa lata. Ja miałem już własną rodzinę, żonę Kasię i siedmioletniego Antka. Zawsze myślałem, że dorosłość oznacza stabilność – że rodzice są jak skała, której nic nie ruszy. Myliłem się.

Pamiętam tamten wieczór sprzed kilku miesięcy, kiedy wszystko zaczęło się sypać. Siedzieliśmy z Kasią w naszym mieszkaniu na Pradze, kiedy zadzwoniła mama.

– Michał… Tata chyba mnie zdradza – wyszeptała do słuchawki.

Zamarłem. Zawsze myślałem, że zdrady zdarzają się innym rodzinom – tym z telewizji albo sąsiadom z trzeciego piętra. Nie nam. Próbowałem ją uspokoić, powiedzieć coś mądrego, ale w głowie miałem pustkę.

Kilka dni później pojechałem do rodziców. Ojciec był nieobecny duchem. Siedział na balkonie i palił papierosa za papierosem – choć rzucił palenie dziesięć lat temu po zawale.

– Co się dzieje? – zapytałem wtedy.

– Nic… Po prostu jestem zmęczony – odpowiedział wymijająco.

Nie drążyłem tematu. Może powinienem był wtedy bardziej naciskać? Może gdybym wtedy z nim porozmawiał szczerze…

Wszystko wyszło na jaw miesiąc później. Mama znalazła w jego telefonie wiadomości od jakiejś kobiety – Anny z pracy. Były czułe słowa, zdjęcia, plany na przyszłość.

– Jak mogłeś mi to zrobić po tylu latach? – krzyczała mama tamtego dnia. – Po wszystkim, co razem przeszliśmy?

Ojciec milczał. Patrzył w podłogę jak zbity pies. Ja stałem między nimi i czułem się jak dziecko, które nie wie, po której stronie stanąć.

Przez kolejne tygodnie dom zamienił się w pole bitwy. Mama płakała nocami, ojciec coraz częściej znikał z domu pod pretekstem nadgodzin w pracy. Ja próbowałem być mediatorem – dzwoniłem do jednego i drugiego, próbowałem ich pogodzić.

– Michał, on już mnie nie kocha – mówiła mama przez łzy. – Jestem dla niego przezroczysta.

– To nieprawda… Po prostu się pogubił – próbowałem ją pocieszać.

Ale sam nie wierzyłem w to, co mówię.

Pewnego dnia zadzwoniła do mnie Anna – ta Anna z wiadomości.

– Michał? Wiem, że to trudne… Ale twój ojciec jest ze mną szczęśliwy. Proszę cię, nie oceniaj go zbyt surowo.

Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Czułem gniew i bezsilność. Jak ona śmie do mnie dzwonić? Przecież rozbija moją rodzinę!

Kasia próbowała mnie wspierać.

– Może twój tata po prostu potrzebuje czegoś nowego? Może czuje się samotny?

– Samotny? W domu pełnym ludzi?

Ale potem zacząłem się zastanawiać. Ojciec całe życie pracował jako kierowca autobusu miejskiego. Wstawał o czwartej rano, wracał późnym popołudniem zmęczony i rozdrażniony. Mama zajmowała się domem i mną. Ostatnio coraz częściej narzekała na bóle kręgosłupa i samotność.

Może rzeczywiście coś między nimi wygasło?

W końcu mama postawiła ultimatum: albo wraca do domu i kończy romans z Anną, albo składa pozew o rozwód.

Ojciec wybrał Annę.

Widziałem go tego dnia ostatni raz jako członka naszej rodziny. Spakował walizkę i wyszedł bez słowa pożegnania.

Mama załamała się kompletnie. Przestała jeść, całymi dniami leżała w łóżku i patrzyła w sufit. Ja próbowałem ją ratować – przywoziłem Antka, żeby ją rozweselił, gotowałem jej obiady, sprzątałem mieszkanie.

Ale czułem też gniew na ojca. Jak mógł nas tak zostawić? Jak mógł wybrać obcą kobietę zamiast własnej rodziny?

Przez kilka tygodni nie odbierałem jego telefonów. Nie chciałem go widzieć ani słyszeć.

Aż pewnego dnia przyszedł do mnie do pracy.

– Michał… Musimy porozmawiać – powiedział cicho.

Zgodziłem się na spotkanie w pobliskiej kawiarni.

– Wiem, że cię zawiodłem – zaczął ojciec. – Ale musisz wiedzieć jedno: przez ostatnie lata czułem się martwy w środku. Z Anną poczułem się znów młody… Żywy.

Patrzyłem na niego z niedowierzaniem.

– A my? Mama? Ja? Antek?

– Kocham was… Ale nie mogę żyć tylko dla innych.

Nie potrafiłem mu wybaczyć. Przynajmniej nie od razu.

Mama powoli zaczęła wracać do życia. Zapisała się na zajęcia nordic walking w pobliskim domu kultury. Poznała nowe koleżanki, zaczęła wychodzić z domu coraz częściej.

Ja też musiałem nauczyć się żyć z nową rzeczywistością. Zrozumiałem, że rodzice nie są niezniszczalni – że mają swoje słabości i pragnienia jak każdy człowiek.

Czasem spotykam ojca na ulicy z Anną. Wygląda na szczęśliwego. Nie wiem jeszcze, czy kiedykolwiek mu wybaczę…

Ale wiem jedno: życie potrafi być okrutne i przewrotne nawet wtedy, gdy wydaje nam się stabilne jak skała.

Czy można odbudować rodzinę po takim rozpadzie? Czy dorosłe dzieci mają prawo oceniać wybory swoich rodziców?