Kim jest mój tata? – Historia Kasi z trzeciego piętra

– A gdzie jest mój ojciec? – zapytałam mamę, kiedy miałam siedem lat. Pamiętam ten dzień jak przez mgłę, ale emocje są wciąż żywe. Siedziałyśmy przy kuchennym stole, a za oknem padał deszcz. Mama zamarła z łyżką w dłoni, spojrzała na mnie tak, jakby zobaczyła ducha. Przez chwilę myślałam, że zaraz się rozpłacze, ale tylko westchnęła i powiedziała: – Twój tata jest daleko, Kasiu. Nie pytaj więcej.

Od tego momentu temat ojca stał się w naszym domu tabu. Każde pytanie kończyło się milczeniem lub zmianą tematu. Dorastałam w bloku na trzecim piętrze, gdzie wszyscy się znali, a plotki rozchodziły się szybciej niż zapach świeżego chleba z piekarni na rogu. Zazdrościłam koleżankom, które mogły opowiadać o swoich ojcach – o tym, jak chodzą razem na rower, jak tata naprawia im rower czy pomaga w lekcjach matematyki. Ja miałam tylko mamę i babcię, które starały się wypełnić pustkę, ale nie potrafiły odpowiedzieć na najważniejsze pytanie mojego życia.

Miałam wtedy czternaście lat i byłam już prawie dorosła. Marek, chłopak z sąsiedztwa, od kilku miesięcy próbował zaprosić mnie do kina. Był uparty i uroczy w swoim niezdarnym sposobie bycia. Pewnego dnia, kiedy wracałam ze szkoły, zatrzymał mnie pod klatką schodową.

– Kasia, pójdziemy w niedzielę do kina? – zapytał z nadzieją.

– Nie wiem. Mama nie puszcza mnie nigdzie wieczorami. Może tylko w dzień – odpowiedziałam cicho.

– To pójdziemy w dzień. Kupię bilety? – uśmiechnął się szeroko.

Podniosłam głowę i spojrzałam na okna trzeciego piętra. Wydawało mi się, czy w szybie mignęła twarz mamy? Od razu straciłam ochotę na rozmowę.

– Muszę już iść – rzuciłam szybko i wbiegłam po schodach.

W domu panowała cisza. Mama siedziała przy stole z filiżanką herbaty i patrzyła przez okno. Usiadłam naprzeciwko niej i przez chwilę milczałyśmy.

– Kasiu, nie powinnaś tak długo rozmawiać z chłopcami pod blokiem – powiedziała nagle.

– Marek tylko zaprosił mnie do kina…

– Jesteś jeszcze za młoda na takie rzeczy – przerwała mi ostro.

Zacisnęłam pięści pod stołem. Czułam narastającą złość i bezsilność. Dlaczego ona zawsze wszystko kontroluje? Dlaczego nie pozwala mi żyć normalnie?

Wieczorem długo nie mogłam zasnąć. Wpatrywałam się w sufit i myślałam o ojcu. Kim był? Dlaczego odszedł? Czy wiedział o moim istnieniu? W szkole dzieci potrafiły być okrutne. „Bękart”, „tata cię nie chciał” – słyszałam czasem na korytarzu. Udawałam, że mnie to nie rusza, ale każda taka uwaga bolała jak cios.

Pewnego dnia znalazłam w szufladzie mamy stare zdjęcie. Byli na nim młodzi ludzie – mama uśmiechnięta i obok niej mężczyzna o ciemnych oczach. Trzymali się za ręce. Na odwrocie zdjęcia widniał napis: „Kasia, lato 2007”. Zadrżałam. Czy to był mój ojciec?

Z bijącym sercem poszłam do mamy.

– Mamo, kto to jest? – zapytałam, pokazując zdjęcie.

Mama pobladła i przez chwilę milczała.

– To… to był mój przyjaciel ze studiów – powiedziała cicho.

– Mój tata? – dopytywałam z nadzieją.

– Nie wracaj do tego tematu, Kasiu – ucięła rozmowę i wyszła z pokoju.

Czułam się jakby ktoś zamknął mnie w ciemnym pokoju bez klucza. Zaczęłam szukać odpowiedzi na własną rękę. Przeszukiwałam stare listy, dokumenty, pytałam babcię, ale ona tylko wzdychała i mówiła: „Twoja mama wie najlepiej”.

Z czasem zaczęłam mieć żal do mamy. Czułam się oszukana i samotna. Każdy dzień był walką o normalność – o prawo do własnych uczuć i pytań. Marek coraz częściej pisał do mnie wiadomości:

– Kasia, czemu jesteś taka smutna?

Nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć. Bałam się otworzyć przed kimkolwiek.

W końcu nadszedł dzień, kiedy nie wytrzymałam.

– Mamo, musisz mi powiedzieć prawdę! Kim jest mój tata? Dlaczego go nie ma?

Mama długo milczała. W jej oczach pojawiły się łzy.

– Twój tata był cudownym człowiekiem… Ale wyjechał za granicę zanim się urodziłaś. Nie wiedział nawet, że jesteś na świecie. Bałam się mu powiedzieć… Bałam się zostać sama…

Siedziałyśmy razem długo w ciszy. Poczułam ulgę, ale też ogromny smutek. Przez tyle lat żyłam w kłamstwie i niedopowiedzeniach.

Dziś mam dwadzieścia dwa lata i sama próbuję budować swoje życie. Z mamą rozmawiamy więcej niż kiedyś, ale rana po braku ojca nigdy się nie zagoiła do końca. Czasem patrzę na swoje odbicie w lustrze i zastanawiam się: czy jestem podobna do niego? Czy kiedyś go spotkam? Czy wybaczę mamie jej milczenie?

Czy naprawdę można być szczęśliwym bez odpowiedzi na najważniejsze pytania swojego życia?