Czy można pokochać cudze dziecko? Moja walka o rodzinę w cieniu przeszłości męża
– Znowu jej wysyłasz pieniądze? – zapytałam, czując jak głos mi drży, choć starałam się brzmieć spokojnie. Paweł nawet nie podniósł wzroku znad telefonu.
– Marta, ona ma trudny okres. Wiesz, że Magda zawsze mogła na mnie liczyć.
W tej chwili poczułam, jakby ktoś ścisnął mnie za gardło. Magda – jego córka z pierwszego małżeństwa. Miała już 24 lata, skończyła studia, mieszkała sama w Krakowie. A jednak wciąż była obecna w naszym życiu bardziej niż bym chciała. Zanim poznałam Pawła, byłam przekonana, że miłość wystarczy, by stworzyć nową rodzinę. Że przeszłość można zostawić za sobą. Teraz wiedziałam, jak bardzo się myliłam.
Poznaliśmy się na kursie języka włoskiego. Ja – świeżo po trzydziestce, on – czterdziestolatek z ciepłym uśmiechem i smutkiem w oczach. Od początku wiedziałam o Magdzie i o tym, że Paweł jest wdowcem. Wydawało mi się to nawet romantyczne – że mogę być dla niego nowym początkiem. Szybko się zakochaliśmy. Po roku zamieszkaliśmy razem w moim mieszkaniu na Pradze.
Na początku Magda wydawała się miła, choć trochę zdystansowana. Przyjeżdżała do nas na obiady, czasem zostawała na noc. Starałam się być dla niej przyjaciółką – pytałam o studia, gotowałam jej ulubione pierogi ruskie. Ale ona patrzyła na mnie jak na intruza. Kiedyś usłyszałam, jak przez telefon mówi do koleżanki: „Nie wiem, co on w niej widzi. Mama była zupełnie inna.”
Z czasem pojawiły się pierwsze konflikty. Magda zaczęła prosić Pawła o pieniądze – na czynsz, na kursy, na wakacje. On nigdy jej nie odmawiał. Gdy zaszłam w ciążę i urodził się nasz syn Staś, myślałam, że coś się zmieni. Że Paweł skupi się na naszej rodzinie. Ale on był rozdarty – chciał być ojcem dla Stasia, ale nie potrafił przestać być „tatą na zawołanie” dla Magdy.
Pamiętam Wigilię dwa lata temu. Siedzieliśmy przy stole – ja, Paweł, Staś i Magda. Nagle ona wybuchła płaczem.
– Tata, dlaczego musisz mieć nową rodzinę? Czy ja już się nie liczę?
Paweł rzucił mi przepraszające spojrzenie i objął córkę ramieniem. Ja poczułam się jak powietrze. Przez resztę wieczoru rozmawiali tylko we dwoje.
Zaczęłam mieć żal do Pawła. Coraz częściej kłóciliśmy się o pieniądze i czas poświęcany Magdzie. On twierdził, że jestem zazdrosna i niesprawiedliwa.
– To moja córka! – krzyczał kiedyś. – Nie mogę jej zostawić!
– Ale zostawiasz mnie! – odpowiedziałam wtedy przez łzy.
Czułam się coraz bardziej samotna. Moja mama mówiła: „Wiedziałaś, że bierzesz faceta z bagażem.” Przyjaciółki radziły: „Postaw granice.” Ale jak postawić granice komuś, kto nie chce ich widzieć?
Zaczęłam obserwować Magdę z dystansu. Zauważyłam, że często manipuluje Pawłem – dzwoni w środku nocy z błahymi problemami, płacze przez telefon, grozi wyjazdem za granicę jeśli jej nie pomoże. Paweł był bezradny wobec jej łez.
Kiedy Staś miał trzy lata, zachorował na zapalenie płuc i trafił do szpitala. Spędzałam przy nim całe dnie i noce. Paweł był wtedy w Krakowie – Magda miała „ważny egzamin” i poprosiła go o wsparcie. Przez tydzień byłam sama z chorym dzieckiem.
Po powrocie Paweł próbował mnie przeprosić.
– Przepraszam, nie wiedziałem, że to będzie aż tak poważne…
– Nie wiedziałeś? – przerwałam mu z goryczą. – Twój syn leżał pod kroplówką, a ty byłeś u dorosłej córki!
Wtedy po raz pierwszy pomyślałam o rozwodzie.
Zaczęliśmy chodzić na terapię dla par. Psycholog próbowała nam pomóc ustalić zasady funkcjonowania naszej rodziny patchworkowej. Paweł obiecał ograniczyć finansowe wsparcie dla Magdy i spędzać więcej czasu ze Stasiem.
Przez chwilę było lepiej. Magda znalazła pracę w agencji reklamowej i rzadziej dzwoniła po pomoc. Zaczęliśmy planować wspólne wakacje nad morzem.
Ale pewnego dnia Paweł wrócił zamyślony do domu.
– Magda straciła pracę – powiedział cicho. – Muszę jej pomóc…
I wszystko zaczęło się od nowa.
Czasem zastanawiam się, czy jestem egoistką. Czy mam prawo oczekiwać od Pawła lojalności wobec naszej rodziny? Czy powinnam zaakceptować fakt, że jego córka zawsze będzie na pierwszym miejscu?
Ostatnio coraz częściej patrzę na Stasia i myślę: czy on też kiedyś poczuje się odrzucony przez ojca? Czy ja będę musiała tłumaczyć mu, dlaczego tata jest bardziej obecny w życiu siostry niż jego?
Czuję się rozdarta między miłością do Pawła a poczuciem krzywdy i samotności. Czasem mam ochotę spakować walizki i zacząć wszystko od nowa – tylko ja i Staś.
Ale potem przypominam sobie chwile szczęścia: wspólne spacery po lesie, śmiech Stasia na placu zabaw, ciepło ramion Pawła wieczorem przed snem.
Może każda rodzina patchworkowa to pole minowe? Może nie da się pogodzić wszystkich potrzeb?
A może to ja powinnam nauczyć się akceptować rzeczywistość taką, jaka jest?
Czy można pokochać cudze dziecko tak samo jak własne? Czy warto walczyć o rodzinę, gdy przeszłość partnera wciąż żyje między nami? Co wy byście zrobili na moim miejscu?