W kuchni teściowej odkryłam, że całe moje małżeństwo było kłamstwem. Jedno zdanie zmieniło wszystko.

— Magda, podaj mi jeszcze ten sos, dobrze? — głos teściowej rozbrzmiewał w kuchni, jakby nic się nie stało. Ale ja już wtedy czułam, że coś wisi w powietrzu. Gdy sięgnęłam po łyżkę, ręce mi drżały. Gabor siedział przy stole, rozmawiając z ojcem o czymś błahym, jakbyśmy byli zwyczajną rodziną. Ale ja wiedziałam, że dzisiejszy obiad nie będzie zwyczajny.

Wszystko zaczęło się od tego jednego zdania. Teściowa, pani Halina, zawsze była osobą, która mówiła za dużo. Tym razem jednak jej słowa przebiły się przez gwar rozmów i uderzyły mnie prosto w serce.

— No i pomyśleć, że gdyby nie ta twoja „delegacja” do Krakowa, Gabor nigdy by Magdy nie poznał… — powiedziała z uśmiechem, nalewając sobie kompotu.

Zamarłam. Delegacja do Krakowa? Przecież Gabor zawsze powtarzał, że poznaliśmy się przypadkiem na uczelni, kiedy zgubił notatki i poprosił mnie o pomoc. To była nasza historia — opowiadaliśmy ją wszystkim znajomym i rodzinie. Uczelnia, notatki, przypadek. Nigdy nie wspominał o żadnej delegacji.

— Mamo, co ty opowiadasz? — Gabor próbował się zaśmiać, ale jego głos zadrżał.

— No przecież sam mi mówiłeś! — Halina spojrzała na niego zaskoczona. — Że pojechałeś wtedy do Krakowa tylko dlatego, żeby spotkać się z tą dziewczyną… Jak jej tam było? Paulina?

W kuchni zapadła cisza. Ojciec Gabora odchrząknął i spojrzał w okno. Ja poczułam, jakby ktoś wylał na mnie wiadro lodowatej wody.

— Paulina? — powtórzyłam cicho.

Gabor spuścił wzrok. — To było dawno temu… — zaczął.

— Ale przecież mówiłeś mi, że poznaliśmy się przypadkiem! — głos mi się załamał.

— Magda… — próbował mnie uspokoić. — To nie tak…

— To jak?! — krzyknęłam, nie przejmując się już tym, że siedzimy przy stole z jego rodzicami.

Teściowa patrzyła to na mnie, to na Gabora. — Może ja powinnam… — zaczęła niepewnie.

— Nie! — przerwałam jej. — Chcę usłyszeć prawdę od ciebie, Gabor.

Przez chwilę milczał. W końcu westchnął ciężko i spojrzał mi w oczy.

— Poznałem Paulinę przez internet. Byliśmy razem przez rok. Pojechałem do Krakowa, żeby się z nią spotkać… Ale wtedy już wiedziałem, że to nie to. Wróciłem do Warszawy i wtedy cię poznałem. Chciałem zacząć od nowa, bez przeszłości.

— Więc cała ta historia o notatkach to kłamstwo? — zapytałam drżącym głosem.

Skinął głową. — Bałem się ci powiedzieć prawdę. Myślałem, że jeśli dowiesz się o Paulinie… o tym wszystkim… to mnie zostawisz.

Poczułam się zdradzona jak nigdy dotąd. Przez dziesięć lat żyłam w przekonaniu, że nasza miłość zaczęła się od szczerego przypadku. Że byliśmy sobie przeznaczeni. A teraz okazało się, że wszystko było wyreżyserowane. Że Gabor ukrywał przede mną część swojego życia.

— I co jeszcze przede mną ukrywasz? — zapytałam cicho.

Gabor spuścił głowę. — Nic więcej… Przysięgam.

Ale już mu nie wierzyłam. W jednej chwili wszystkie nasze wspólne chwile straciły blask. Zaczęłam analizować każde jego słowo, każdy gest z przeszłości. Czy naprawdę był szczery? Czy kocha mnie tak bardzo, jak twierdzi?

Po obiedzie zamknęłam się w łazience i płakałam długo. Słyszałam przez drzwi stłumione głosy Gabora i jego matki.

— Po co to powiedziałaś?! — syknął Gabor.

— Myślałam, że ona wie! — broniła się Halina. — Przecież to nic takiego…

Nic takiego? Dla mnie to było wszystko. Cały fundament naszego związku runął w jednej chwili.

Wieczorem wróciliśmy do domu w milczeniu. Gabor próbował mnie objąć, ale odsunęłam się od niego.

— Muszę to przemyśleć — powiedziałam tylko.

Nie spałam całą noc. W głowie kłębiły mi się pytania: czy można budować szczęście na kłamstwie? Czy jedno przemilczenie przekreśla wszystko?

Następnego dnia zadzwoniła do mnie moja mama.

— Magda, coś się stało? Słyszałam od Haliny, że była jakaś awantura…

Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Zawsze byłam tą silną córką, która radzi sobie ze wszystkim sama. Ale teraz czułam się jak mała dziewczynka zagubiona we własnym domu.

— Mamo… ja już nie wiem, czy znam człowieka, z którym żyję od dziesięciu lat…

Mama westchnęła ciężko.

— Każdy ma jakieś tajemnice, Magda. Ale musisz sama zdecydować, czy potrafisz z tym żyć.

Przez kolejne dni unikałam Gabora. On próbował rozmawiać, tłumaczyć się, ale ja nie chciałam słuchać. Każde jego słowo brzmiało fałszywie.

W pracy byłam rozkojarzona. Koleżanka z biura zauważyła mój stan.

— Magda, co się dzieje? Wyglądasz jak cień samej siebie…

Chciałam jej wszystko opowiedzieć, ale bałam się oceny. Bałam się przyznać do własnej naiwności.

Wieczorami patrzyłam na Gabora śpiącego obok mnie i zastanawiałam się: czy naprawdę można kochać kogoś, kto cię okłamał? Czy jestem w stanie mu wybaczyć?

Minęły tygodnie. W końcu usiedliśmy razem przy stole w kuchni — tej samej kuchni, w której wszystko się zaczęło.

— Magda… Proszę cię… Daj mi szansę to naprawić — powiedział cicho Gabor.

Spojrzałam mu prosto w oczy i zobaczyłam w nich strach i żal.

— Może gdybyś był ze mną szczery od początku… Może wtedy bym ci uwierzyła… Ale teraz już nie wiem, kim jesteś.

On milczał długo. W końcu wyszedł z kuchni bez słowa.

Zostałam sama z myślami i jednym pytaniem: czy można odbudować zaufanie po takim kłamstwie? Czy warto próbować?

Czasem zastanawiam się: ile jeszcze tajemnic kryje nasze codzienne życie? I czy naprawdę chcemy je wszystkie poznać?