Mój mąż postawił warunek: Pomogę twojej siostrze, jeśli… – Czy rodzina powinna mieć granice?
– Jeśli jej pomożemy, musisz obiecać, że już nigdy nie poprosisz mnie o nic dla twojej rodziny – powiedział Michał, patrząc mi prosto w oczy. Jego głos był spokojny, ale czułam pod nim napięcie, które narastało od miesięcy. Stałam w kuchni, ściskając telefon, na którym przed chwilą usłyszałam rozpaczliwy głos mojej siostry, Magdy.
– Ale ona nie ma nikogo innego! – wybuchłam. – Michał, to moja siostra!
– A ja jestem twoim mężem. Ile razy już jej pomagaliśmy? Ile razy przez nią mieliśmy kłopoty? – Jego twarz była zamknięta, nieprzenikniona. Wiedziałam, że nie żartuje.
Od zawsze byłam między młotem a kowadłem. Magda była moją starszą siostrą, tą odważniejszą, bardziej szaloną. Zawsze pchała się w kłopoty, a ja byłam tą, która po niej sprzątała. Rodzice zmarli wcześnie, więc zostałyśmy tylko we dwie. Kiedy poznałam Michała, myślałam, że w końcu będę mogła żyć swoim życiem. Ale Magda zawsze wracała z kolejnym problemem.
Tym razem było gorzej niż zwykle. Magda straciła pracę i groziła jej eksmisja z mieszkania komunalnego na Pradze. Miała długi u ludzi, których lepiej nie spotykać po zmroku. Zadzwoniła do mnie z płaczem: „Aga, błagam cię, nie mam już nikogo…”
Michał był cierpliwy przez lata. Pomagał jej znaleźć pracę, pożyczał pieniądze, nawet załatwił terapię odwykową, kiedy Magda zaczęła pić po rozstaniu z narzeczonym. Ale za każdym razem kończyło się tak samo: obietnice poprawy i powrót do starych nawyków.
– Nie mogę jej zostawić – szepnęłam. – To moja rodzina.
Michał westchnął ciężko i odwrócił się do okna. Przez chwilę milczeliśmy. Widziałam jego zaciśnięte pięści i napięte ramiona.
– Aga, ja też jestem twoją rodziną – powiedział cicho. – A czuję się jak ktoś obcy w tym domu. Zawsze ona jest ważniejsza.
Te słowa zabolały mnie bardziej niż jakiekolwiek wcześniejsze kłótnie. Przypomniałam sobie wszystkie wieczory, kiedy Michał czekał na mnie z kolacją, a ja biegłam ratować Magdę z kolejnej opresji. Wszystkie święta, które spędzaliśmy w napięciu przez jej obecność.
– Daj mi czas do jutra – poprosiłam.
Noc była bezsenna. Leżałam w łóżku obok Michała, słysząc jego równy oddech i czując ciężar decyzji przygniatający mnie do materaca. Czy można być dobrą siostrą i dobrą żoną jednocześnie? Czy muszę wybierać?
Rano zadzwoniłam do Magdy.
– Aga… pomóż mi…
– Magda, Michał ma już dość. Ja… ja też jestem zmęczona. Ile razy mam cię ratować?
Po drugiej stronie zapadła cisza.
– Myślałam, że zawsze będziemy razem – wyszeptała Magda. – Ty masz wszystko: dom, męża… Ja nie mam nikogo.
Poczułam wyrzuty sumienia. Przecież to nie jej wina, że życie ją tak poturbowało… czy może jednak trochę jej?
Wieczorem usiedliśmy z Michałem przy stole.
– Zgadzam się pomóc – powiedział powoli – ale pod jednym warunkiem: to ostatni raz. I potem… potem wybierasz. Albo my i nasze życie, albo ona i jej problemy.
Zamarłam. To nie był kompromis – to było ultimatum.
Przez kolejne dni żyłam jak w zawieszeniu. Pomogliśmy Magdzie spłacić część długów i znaleźć tymczasowe lokum u znajomej Michała z pracy. Ale wiedziałam, że to tylko plaster na ranę.
Magda dzwoniła coraz rzadziej. Michał był milczący i zamknięty w sobie. W naszym domu zapanowała cisza pełna żalu i niedopowiedzeń.
Któregoś wieczoru Magda przyszła niespodziewanie pod nasze drzwi. Była pijana, roztrzęsiona.
– Nie zostawiaj mnie…
Michał spojrzał na mnie z wyrzutem.
– To twój wybór, Agnieszka.
Patrzyłam na siostrę i na męża. Dwie najważniejsze osoby w moim życiu stały naprzeciwko siebie jak przeciwnicy na ringu.
Wybrałam wtedy Michała. Zamknęłam drzwi przed Magdą, choć serce mi pękało.
Minęły miesiące. Magda przestała się odzywać. Czasem widuję ją z daleka na przystanku tramwajowym – wygląda starzej niż powinna, przygarbiona pod ciężarem życia.
Michał jest spokojniejszy, ale coś między nami umarło tamtej nocy.
Często pytam siebie: czy można kochać dwie osoby równie mocno i nie zranić żadnej? Czy rodzina powinna mieć granice? A może to ja powinnam była być silniejsza… tylko dla kogo?