„Po Śmierci Teścia, Teściowa Poprosiła o Przeprowadzkę: Ale Ma Tylko 55 Lat – Zbyt Młoda, by Myśleć o Starości”
Kiedy mój teść zmarł niespodziewanie w zeszłym roku, był to szok dla całej rodziny. Był spoiwem, które nas wszystkich trzymało razem, a jego brak pozostawił pustkę trudną do wypełnienia. Moja teściowa, Anna, wydawała się to przeżywać najciężej. Miała tylko 55 lat, ale zaczęła zachowywać się jakby była dużo starsza, ciągle mówiąc o tym, jak samotna i chora się czuje.
Na początku współczułam jej. Utrata małżonka nigdy nie jest łatwa i rozumiałam, że potrzebuje czasu na żałobę. Ale z biegiem miesięcy jej zachowanie stawało się coraz bardziej niepokojące. Dzwoniła do mojego męża, Piotra, po kilka razy dziennie, narzekając na swoje zdrowie i na to, że nikt się nią nie interesuje. Zaczęła też pojawiać się u nas w domu bez zapowiedzi, często zostając na wiele godzin.
Pewnego wieczoru Anna usiadła z nami i zapytała, czy mogłaby się do nas przeprowadzić. Powiedziała, że nie może już znieść samotności i potrzebuje być blisko rodziny. Byłam zaskoczona. Nasz dom nie był wystarczająco duży, aby wygodnie pomieścić kolejną osobę, a wiedziałam, że to wpłynie na nasze małżeństwo. Ale Piotr wydawał się to poważnie rozważać.
„To moja matka,” powiedział później tej nocy, kiedy byliśmy sami. „Teraz nas potrzebuje.”
„Ale ma tylko 55 lat,” argumentowałam. „Jest zbyt młoda, by myśleć o starości. Powinna żyć swoim życiem, a nie przeprowadzać się do nas.”
Piotr nie widział tego w ten sposób. Czuł się winny, że nie był przy niej częściej i wierzył, że jej przeprowadzka poprawi sytuację. Mimo moich obaw zgodziłam się niechętnie na tymczasowe zamieszkanie Anny u nas.
Pierwsze kilka tygodni było do zniesienia. Anna pomagała w domu i nawet kilka razy ugotowała obiad. Ale wkrótce jej wymagania zaczęły rosnąć. Chciała, abyśmy spędzali z nią cały wolny czas, a jeśli tego nie robiliśmy, obrażała się i robiła pasywno-agresywne uwagi o tym, jak mało nam na niej zależy.
Nasze kiedyś spokojne domostwo stało się polem bitwy. Piotr i ja kłóciliśmy się bez przerwy o to, jak radzić sobie z jego matką. Oskarżał mnie o brak wrażliwości, podczas gdy ja czułam, że pozwala jej sobą manipulować. Napięcie między nami rosło i nasz związek zaczął cierpieć.
Pewnej nocy, po kolejnej gorącej kłótni, zdecydowałam, że dłużej tego nie wytrzymam. Powiedziałam Piotrowi, że albo jego matka musi odejść, albo ja to zrobię. Spojrzał na mnie z mieszaniną złości i smutku, ale nic nie powiedział.
Następnego ranka spakowałam torbę i wyszłam. Zatrzymałam się u przyjaciółki na kilka dni, mając nadzieję, że trochę czasu osobno sprawi, że Piotr zrozumie powagę sytuacji. Ale kiedy wróciłam do domu, nic się nie zmieniło. Anna nadal tam była, a Piotr wydawał się bardziej odległy niż kiedykolwiek.
Próbowałam to naprawić przez kilka kolejnych miesięcy, ale szkody zostały wyrządzone. Nasze małżeństwo rozpadało się i żadne z nas nie wiedziało, jak to naprawić. W końcu zdecydowaliśmy się na separację.
Anna nadal mieszka z Piotrem i z tego co słyszałam, jest tak samo wymagająca jak zawsze. Jeśli chodzi o mnie, staram się odbudować swoje życie bez ciągłego stresu i napięcia, które stały się moją normą.
Patrząc wstecz, żałuję, że wszystko potoczyło się inaczej. Ale czasami, bez względu na to jak bardzo starasz się coś naprawić, po prostu się nie udaje.