„Miałam Takie Wspaniałe Plany na Weekend. Aż Zadzwoniła Moja Teściowa”

Czekałam na ten weekend od tygodni. Po wyczerpującym miesiącu w pracy, w końcu miałam dwa dni na odpoczynek i regenerację. Moje plany były proste: leniwa sobota rano z dobrą książką, brunch z przyjaciółmi i niedziela spędzona na oglądaniu ulubionych seriali. Miało być idealnie.

Ale wtedy, w piątkowy wieczór, zadzwonił mój telefon. To była moja teściowa, Krystyna. Krystyna to prawdziwy wulkan energii—zawsze pełna pomysłów i zapału. Jest typem osoby, która nie potrafi usiedzieć w miejscu i uważa, że wszyscy powinni być równie pracowici.

„Cześć, kochanie!” zaćwierkała, gdy odebrałam. „Myślałam o tobie i Janie. Wiesz, minęło już trochę czasu od naszego ostatniego gruntownego sprzątania waszego domu. Co powiesz na to, żebyśmy zajęli się tym w ten weekend?”

Moje serce zamarło. Rozejrzałam się po salonie, który rzeczywiście wymagał trochę porządków, ale myśl o spędzeniu cennego weekendu na szorowaniu i organizowaniu była przygnębiająca.

„Och, Krystyno, właściwie miałam już pewne plany…” zaczęłam, ale ona mi przerwała.

„Bzdura! Będzie fajnie! Wszystko będzie lśnić czystością, a ty poczujesz się o wiele lepiej. Zaufaj mi.”

Próbowałam protestować jeszcze raz, ale ona już przedstawiała swój plan. Miała przyjść pierwszą rzeczą w sobotę rano z zapasami do sprzątania i szczegółową listą zadań. Nie było ucieczki.

Sobotni poranek nadszedł zdecydowanie za szybko. O 8 rano Krystyna pojawiła się u naszych drzwi, uzbrojona w wiadra, mopy i całą gamę środków czystości. Miała na sobie swój „strój do sprzątania”—stare dżinsy i koszulkę z napisem „Czysty Dom, Szczęśliwe Życie”.

„Zaczynajmy!” oznajmiła radośnie.

Jan, mój mąż, wygodnie zaplanował sobie wyjście na golfa z kolegami, zostawiając mnie samą z jego matką na maraton sprzątania. Nie mogłam powstrzymać uczucia żalu, gdy patrzyłam jak odjeżdża.

Krystyna nie traciła czasu na przydzielanie zadań. Ja miałam zająć się kuchnią i łazienkami, podczas gdy ona zajmowała się salonem i sypialniami. Szorując fugi w płytkach łazienkowych, nie mogłam przestać myśleć o brunchu, który przegapiłam z przyjaciółmi.

Do południa moje plecy bolały, a ręce były surowe od szorowania. Krystyna natomiast wydawała się być w swoim żywiole. Nuciła radośnie podczas odkurzania i ścierania kurzu, od czasu do czasu oferując mi „pomocne” wskazówki dotyczące bardziej efektywnego sprzątania.

„Użyj sody oczyszczonej na te trudne plamy,” doradziła, podając mi pudełko tego środka.

Wymusiłam uśmiech i skinęłam głową, choć jedyne czego chciałam to paść na kanapę i nigdy więcej się nie ruszać.

Dzień ciągnął się w nieskończoność. Do późnego popołudnia zrobiliśmy znaczne postępy, ale wciąż było mnóstwo do zrobienia. Krystyna nie wykazywała żadnych oznak zmęczenia. Nalegała na reorganizację spiżarni i nawet zasugerowała sprzątanie garażu.

„Może innym razem,” powiedziałam słabo, mając nadzieję, że zrozumie aluzję.

Ale Krystyna była nieustępliwa. „Nie ma lepszego czasu niż teraz!” oznajmiła.

Kiedy Jan wrócił ze swojego wyjścia na golfa, dom rzeczywiście lśnił czystością, ale ja byłam całkowicie wyczerpana. Wszedł z szerokim uśmiechem na twarzy.

„Wow, wy dwie zrobiłyście niesamowitą robotę!” wykrzyknął.

Rzuciłam mu spojrzenie, które mogło stopić stal. Szybko zdał sobie sprawę ze swojego błędu i mruknął coś o zabraniu nas na kolację jako podziękowanie.

Siedząc wieczorem w restauracji, nie mogłam powstrzymać uczucia porażki. Mój weekend został przejęty przez nadgorliwą teściową z pasją do sprzątania. Relaksująca przerwa, której tak desperacko potrzebowałam, zamieniła się w maraton prac domowych.

Kiedy Krystyna radośnie opowiadała o naszym następnym projekcie sprzątania, postanowiłam być bardziej stanowcza co do swoich planów w przyszłości. Ale na razie mogłam tylko słabo się uśmiechać i przytakiwać.