Zapomnij o niej, chłopcze – historia Adama i rodzinnych sekretów
Zapomnij o niej, chłopcze – te słowa usłyszałem od ojca, kiedy stałem na środku kuchni, z rozczochranymi włosami i w starym t-shircie, jeszcze nie do końca obudzony. Ale zanim do tego doszło, był ten dzwonek. Wczesnym niedzielnym rankiem, kiedy Warszawa jeszcze spała pod ciężarem szarego nieba, ktoś uparcie dzwonił do mojego mieszkania na Pradze. Najpierw myślałem, że to sen – przecież nikt normalny nie przychodzi o szóstej rano. Ale dzwonek nie ustawał. Zerwałem się z łóżka, potykając się o własne spodnie, i otworzyłem drzwi.
— Cześć! — powiedziała Magda, moja młodsza siostra, z oczami czerwonymi od płaczu. — Musisz jechać do domu. Mama… coś się stało.
Nie pytałem o szczegóły. Włożyłem pierwsze lepsze ubranie i już po chwili siedzieliśmy w jej starym oplu, jadąc przez puste ulice. Magda milczała przez całą drogę, a ja czułem narastający niepokój. W głowie miałem tylko jedno pytanie: co się wydarzyło?
Kiedy weszliśmy do rodzinnego mieszkania na Grochowie, w powietrzu wisiała cisza tak gęsta, że można ją było kroić nożem. Ojciec siedział przy stole z kubkiem zimnej kawy, a mama… mama płakała w sypialni. Magda rzuciła mi porozumiewawcze spojrzenie i zniknęła za drzwiami mamy.
— Adam — zaczął ojciec, nie patrząc mi w oczy. — Musimy pogadać.
Usiadłem naprzeciwko niego, czując jak serce wali mi w piersi. Ojciec był zawsze twardy, zamknięty w sobie. Nigdy nie rozmawialiśmy o uczuciach. Teraz jednak wyglądał na złamanego.
— Twoja matka… dowiedziała się o mnie i o… — zawahał się. — O Annie.
Zamarłem. Anna była sąsiadką z piętra niżej, wdową po wojskowym. Zawsze uśmiechnięta, zawsze gotowa pomóc. Nigdy bym nie pomyślał…
— To trwało kilka miesięcy — ciągnął ojciec. — Ale to już koniec. Przysięgam.
Nie wiedziałem, co powiedzieć. Z jednej strony czułem gniew – jak mógł to zrobić mamie? Z drugiej strony widziałem w nim człowieka zagubionego, który sam nie wie, jak się w tym wszystkim znalazł.
Wtedy do kuchni weszła mama. Miała zapuchnięte oczy i drżące ręce.
— Adam… — szepnęła. — Nie wiem, co robić. Chciałam cię zobaczyć.
Objąłem ją bez słowa. Magda stała w drzwiach i patrzyła na nas z bólem w oczach.
Przez kolejne godziny siedzieliśmy razem w milczeniu. Każdy z nas był zamknięty w swoim świecie bólu i rozczarowania. W pewnym momencie mama powiedziała cicho:
— Może powinnam odejść? Może to wszystko moja wina?
— Nie mów tak! — wybuchła Magda. — To tata zawinił!
Ojciec spuścił głowę. Ja czułem się rozdarty – kochałem ich oboje i nie chciałem wybierać stron.
Wieczorem wyszedłem na balkon zapalić papierosa. Warszawa rozciągała się przede mną jak wielka rana – piękna i bolesna zarazem. Przypomniałem sobie dzieciństwo: wspólne wyjazdy nad jezioro, śmiech mamy, silne ramiona ojca. Jak to możliwe, że wszystko tak łatwo się rozpada?
Następnego dnia mama spakowała walizkę.
— Muszę odpocząć — powiedziała cicho. — Jadę do cioci Basi do Lublina.
Magda płakała, ojciec milczał. Ja próbowałem ją zatrzymać:
— Mamo, proszę…
— Adamie — przerwała mi łagodnie — czasem trzeba odejść, żeby zrozumieć siebie.
Zostałem sam z ojcem i Magdą w pustym mieszkaniu. Przez kilka dni chodziliśmy wokół siebie jak cienie. Ojciec próbował naprawić to, co się stało – gotował obiady, sprzątał, nawet kupił kwiaty do wazonu. Ale to wszystko było za mało.
Pewnego wieczoru usiadł obok mnie na kanapie.
— Synu… wiem, że cię zawiodłem. Ale czasem człowiek robi głupstwa, bo boi się samotności.
Spojrzałem na niego z goryczą:
— A my? My byliśmy niewidzialni?
Nie odpowiedział.
Minęły tygodnie. Mama wróciła inna – spokojniejsza, ale jakby nieobecna duchem. Rodzina już nigdy nie była taka sama. Magda przestała rozmawiać z ojcem, a ja… ja próbowałem żyć dalej.
Czasami spotykałem Annę na klatce schodowej. Patrzyła na mnie ze smutkiem i winą w oczach. Raz nawet powiedziała:
— Przepraszam cię, Adamie. Nie chciałam nikogo skrzywdzić.
Nie odpowiedziałem jej wtedy nic.
Dziś minął rok od tamtego poranka. Siedzę przy tym samym stole co wtedy i patrzę na ojca, który starzeje się w oczach. Mama nauczyła się żyć na nowo – znalazła pracę w bibliotece i zaczęła spotykać się z koleżankami. Magda wyjechała na studia do Krakowa i rzadko wraca do domu.
A ja? Nadal próbuję zapomnieć o tamtej Annie i o tym wszystkim, co się wydarzyło. Ale czy można naprawdę zapomnieć o kimś lub czymś, co rozdarło twoje życie na pół? Czy wybaczenie jest możliwe? Czy rodzina może być jeszcze kiedyś taka jak dawniej?
Czasem myślę: może lepiej byłoby nigdy nie wiedzieć prawdy? Ale czy wtedy bylibyśmy szczęśliwsi? Co wy byście zrobili na moim miejscu?