Między miłością a lojalnością: Historia Olgi Kowalskiej
— Tomek, czy możesz mi powiedzieć, dlaczego wracasz tak późno? — zapytałam, starając się ukryć drżenie w głosie. Stałam w kuchni, trzymając w dłoniach kubek z herbatą, który już dawno wystygł. W drzwiach pojawił się mój syn, zmęczony, z podkrążonymi oczami. Za nim weszła Kinga, jego narzeczona, z uśmiechem, który wydawał się nieco wymuszony.
Zawsze powtarzałam sobie, że nie będę taką teściową jak moja matka. Ona nigdy nie zaakceptowała mojego męża, a ja przez lata czułam się jak intruz we własnej rodzinie. Przysięgłam sobie, że kiedy Tomek przyprowadzi do domu swoją wybrankę, przyjmę ją z otwartymi ramionami. I tak zrobiłam. Kinga była miła, uprzejma, zawsze gotowa pomóc. Szybko stałyśmy się sobie bliskie — razem gotowałyśmy obiady, rozmawiałyśmy o życiu i śmiałyśmy się z drobnych nieporozumień.
Ale coś zaczęło się zmieniać. Najpierw były to drobiazgi: Kinga coraz częściej zamykała się w swoim pokoju, unikała rozmów przy stole. Tomek stawał się nerwowy, coraz częściej wychodził z domu bez słowa wyjaśnienia. Próbowałam nie wtrącać się w ich sprawy — przecież to ich życie, ich wybory. Ale serce matki czuje więcej niż oczy widzą.
Pewnego wieczoru usłyszałam ich kłótnię. Szeptali ostro w swoim pokoju, ale przez cienkie ściany wszystko było słychać. — Nie możesz tak po prostu odejść! — krzyczała Kinga. — To nie jest twoja sprawa! — odpowiadał Tomek. Siedziałam na kanapie, ściskając poduszkę i modląc się, żeby wszystko się ułożyło.
Następnego dnia Kinga przyszła do mnie do kuchni. Miała zaczerwienione oczy i drżące ręce. — Pani Olgo… — zaczęła cicho. — Czy mogę z panią porozmawiać? Skinęłam głową i usiadłyśmy naprzeciwko siebie.
— Co się dzieje? — zapytałam delikatnie.
— Ja… ja już nie wiem, co robić — wyszeptała. — Tomek jest ostatnio inny. Nie rozmawia ze mną, unika mnie. Czuję się tu obco… Może powinnam wyjechać?
Poczułam ukłucie w sercu. Przecież tak bardzo chciałam, żeby czuła się tu jak w domu! — Kingo, jesteś częścią naszej rodziny — powiedziałam stanowczo. — Jeśli coś się dzieje, musimy o tym porozmawiać.
Kinga spojrzała na mnie z wdzięcznością, ale widziałam w jej oczach strach. Tego dnia postanowiłam porozmawiać z Tomkiem. Wieczorem usiedliśmy razem w salonie.
— Synku, czy wszystko u was w porządku? — zapytałam ostrożnie.
Tomek spuścił głowę. — Mamo… ja nie wiem, czy chcę dalej być z Kingą. Poznałem kogoś innego.
Zamarłam. Przez chwilę nie mogłam wydobyć z siebie głosu. — Ale przecież… zaręczyliście się… planowaliście ślub…
— Wiem, mamo. Ale to wszystko stało się za szybko. Kinga jest dobra, ale ja… ja już jej nie kocham.
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Z jednej strony rozumiałam mojego syna — nie można zmuszać nikogo do miłości. Z drugiej strony patrzyłam na Kingę jak na własną córkę i nie mogłam pozwolić, żeby została skrzywdzona.
Przez kolejne dni atmosfera w domu była napięta jak struna. Kinga coraz częściej płakała po nocach, a Tomek unikał jej wzroku. Ja próbowałam być dla nich wsparciem, ale czułam się bezsilna.
Pewnego popołudnia zadzwoniła do mnie moja siostra Basia. — Olka, słyszałam od sąsiadki, że u was coś się dzieje… Wszystko w porządku?
Nie wytrzymałam i opowiedziałam jej całą historię. Basia westchnęła ciężko. — Wiesz, czasem trzeba pozwolić dzieciom popełniać własne błędy. Ale pamiętaj też o sobie.
Tej nocy długo nie mogłam zasnąć. Myślałam o tym, jak bardzo chciałam być dobrą teściową i jak bardzo zawiodłam Kingę. Czy powinnam była bardziej ingerować? Czy powinnam była stanąć po jej stronie?
W końcu nadszedł dzień decyzji. Tomek spakował swoje rzeczy i wyprowadził się do nowej dziewczyny. Kinga została jeszcze przez kilka dni u mnie — była rozbita i zagubiona.
Ostatniego wieczoru usiadłyśmy razem na tarasie.
— Dziękuję pani za wszystko — powiedziała cicho Kinga. — Nigdy nie zapomnę tej dobroci.
Objęłam ją mocno i poczułam łzy spływające po policzkach.
— Jesteś dla mnie jak córka — wyszeptałam. — Zawsze będziesz miała tu dom.
Kinga wyjechała do swojej rodziny na Mazury. Zostałam sama w pustym domu i długo patrzyłam przez okno na ciemniejące niebo.
Czy naprawdę można być dobrą teściową? Czy rodzina to tylko więzy krwi? A może czasem trzeba pozwolić odejść tym, których kochamy najbardziej?