Między dwoma ścianami: Wizyta teściowej, która rozdarła mój świat

– Maria, czy naprawdę tak trudno jest zrobić kawę, jak człowiek prosi? – głos teściowej przeszył ciszę kuchni jak nóż. Stałam przy blacie, z dłońmi zaciśniętymi na filiżance, czując jak krew pulsuje mi w skroniach. Woda jeszcze nie zdążyła się zagotować, a już czułam na sobie jej wzrok – ten sam, którym od lat oceniała każdy mój ruch.

– Jadwigo, już się robi – odpowiedziałam cicho, starając się ukryć drżenie głosu. Mój mąż, Tomek, siedział przy stole z gazetą, udając, że nie słyszy. Wiedziałam jednak, że słyszy wszystko. Zawsze słyszał.

W tej chwili przypomniałam sobie pierwszy dzień po naszym ślubie. Jadwiga stała wtedy w progu naszego mieszkania z naręczem pościeli i słoikami ogórków. „Teraz jesteś częścią naszej rodziny” – powiedziała wtedy, a ja poczułam się jak ktoś, kto właśnie podpisał kontrakt na życie według cudzych zasad.

Dziś jednak coś we mnie pękło. Może to przez nieprzespaną noc z powodu płaczącej Zosi, może przez zmęczenie ciągłym udawaniem, że wszystko jest w porządku. Może przez to, że Tomek coraz częściej znikał w pracy, a ja zostawałam sama z dzieckiem i oczekiwaniami jego matki.

– Maria, kawa powinna być mocna, nie taka lura – usłyszałam za plecami. Odwróciłam się powoli.

– Jadwigo, robię ją tak, jak zawsze pije Tomek – powiedziałam spokojnie, choć w środku gotowałam się ze złości.

– Ale ja nie jestem Tomkiem! – wybuchła. – Czy naprawdę tak trudno zapamiętać?

Tomek podniósł wzrok znad gazety. Przez chwilę miałam nadzieję, że stanie po mojej stronie. Że powie: „Mamo, daj spokój Marii”. Ale on tylko westchnął i wrócił do czytania.

Zosia zaczęła płakać w pokoju obok. Otarłam łzę z policzka i poszłam do niej. Przytuliłam córkę mocno do piersi, czując jak jej małe rączki oplatają mnie z ufnością. „Dla niej muszę być silna” – pomyślałam.

Kiedy wróciłam do kuchni, Jadwiga już siedziała przy stole z filiżanką kawy. Patrzyła na mnie z góry, jakby czekała na kolejne potknięcie.

– Maria, musisz się nauczyć prowadzić dom. Tomek ciężko pracuje. Ty powinnaś mu ułatwiać życie, a nie dokładać problemów – powiedziała lodowatym tonem.

Poczułam, jak coś we mnie narasta. Przez lata starałam się być idealną synową: gotowałam ulubione potrawy Tomka, sprzątałam mieszkanie na błysk przed każdą wizytą teściowej, nawet nosiłam sukienki, które ona uważała za „odpowiednie”. Ale nigdy nie byłam wystarczająco dobra.

– Jadwigo… – zaczęłam niepewnie. – Czy pani kiedyś pomyślała o tym, czego ja chcę? Czego potrzebuję?

Spojrzała na mnie zaskoczona. Przez chwilę wydawało mi się, że zobaczyłam w jej oczach cień współczucia. Ale zaraz potem jej twarz znów stwardniała.

– Ty jesteś tu dla Tomka i Zosi. Twoje potrzeby są na końcu – odpowiedziała bez cienia wahania.

W tej chwili poczułam się jak zamknięta między dwoma ścianami: oczekiwaniami teściowej i obojętnością męża. Zosia była jedynym światłem w tym tunelu.

Wieczorem Tomek wrócił do domu późno. Jadwiga już spała w pokoju gościnnym. Siedziałam na kanapie z kubkiem zimnej herbaty i patrzyłam w okno.

– Co się stało? – zapytał Tomek bez przekonania.

– Twoja mama… – zaczęłam, ale przerwał mi gestem ręki.

– Maria, ona jest starsza. Musisz ją zrozumieć. Robi to dla naszego dobra.

Poczułam łzy napływające do oczu.

– A kto zrozumie mnie? – wyszeptałam.

Tomek milczał przez dłuższą chwilę.

– Nie przesadzaj – rzucił w końcu i poszedł do sypialni.

Zostałam sama ze swoimi myślami. Przypomniałam sobie rozmowy z mamą sprzed lat: „Maria, pamiętaj, żeby zawsze być sobą”. Ale czy jeszcze pamiętałam, kim jestem?

Następnego dnia rano Jadwiga szykowała się do wyjścia. Zosia tuliła się do mnie mocno.

– Maria – powiedziała teściowa na pożegnanie – mam nadzieję, że następnym razem kawa będzie lepsza.

Patrzyłam za nią przez okno jeszcze długo po tym, jak zamknęły się za nią drzwi. Wtedy podeszła do mnie Zosia i spojrzała prosto w oczy.

– Mamusiu… kocham cię – wyszeptała.

Poczułam ciepło rozlewające się po sercu. Może nie jestem idealną żoną ani synową według cudzych standardów. Ale dla niej jestem wszystkim.

Wieczorem napisałam list do Tomka. Nie miałam odwagi powiedzieć mu wszystkiego w twarz:

„Tomek,
Nie wiem już, czy potrafię dalej żyć tak, jakby mnie tu nie było. Potrzebuję twojego wsparcia i zrozumienia. Potrzebuję być sobą.”

Nie wiem jeszcze, co będzie dalej. Czy Tomek mnie usłyszy? Czy Jadwiga kiedykolwiek zobaczy we mnie człowieka?

Czasem zastanawiam się: ile jeszcze kobiet żyje między dwoma ścianami cudzych oczekiwań? Czy mamy odwagę zawalczyć o siebie?