Czy można wybaczyć wszystko? Historia powrotu ojca po zdradzie

— Mamo, nie możesz być poważna! — głos mi się łamał, a ręce drżały, kiedy patrzyłam na nią przez kuchenny stół. Słońce wpadało przez okno, oświetlając jej spokojną twarz. Tylko lekko zaciśnięte usta zdradzały, że to nie jest dla niej łatwe.

— Marto, on żałuje. Każdy zasługuje na drugą szansę — powiedziała cicho, jakby sama siebie próbowała przekonać.

Pięć lat. Pięć lat od dnia, kiedy tata spakował walizkę i wyszedł z domu, zostawiając nas z mamą i moim młodszym bratem, Pawłem. Pięć lat, podczas których mama płakała po nocach, a ja próbowałam być silna dla niej i dla Pawła. Pięć lat, kiedy wstydziłam się przed koleżankami w liceum, bo wszyscy wiedzieli, że mój ojciec zostawił rodzinę dla innej kobiety.

A teraz wraca. Stoi w progu naszego mieszkania z bukietem kwiatów i przeprasza. Mówi, że się pomylił, że tamta kobieta go zostawiła, że zrozumiał swój błąd. Mama patrzy na niego tym swoim łagodnym wzrokiem i mówi: „Co było, to minęło. Przyszedł, żałował, przeprosił… Chce wrócić, znów być razem…”

A ja? Ja czuję tylko gniew i rozczarowanie. Paweł też nie potrafi ukryć emocji. Ma dopiero szesnaście lat, ale przez te pięć lat wydoroślał szybciej niż powinien. Kiedy tata pojawił się w drzwiach, Paweł zamknął się w swoim pokoju i nie chciał z nikim rozmawiać.

Wieczorem siedzimy z bratem na łóżku w moim pokoju. Paweł patrzy w podłogę.

— On myśli, że wystarczy przeprosić i wszystko będzie jak dawniej? — pyta cicho.

Nie wiem, co odpowiedzieć. Sama nie rozumiem mamy. Przecież widziałam jej łzy, słyszałam jej cichy płacz przez ścianę. Widziałam, jak pracowała na dwa etaty, żebyśmy mieli co jeść i mogli pojechać raz do roku nad morze. Tata przez te lata dzwonił rzadko, czasem przysyłał jakieś pieniądze na święta. Ale nigdy nie zapytał, jak się czujemy.

Kiedy następnego dnia wracam ze studiów, widzę tatę w kuchni. Siedzi przy stole z mamą i rozmawiają szeptem. Na stole stoi jego ulubiony kubek — ten sam, który mama schowała pięć lat temu na dno szafki.

— Cześć — rzucam chłodno i przechodzę do swojego pokoju.

Za chwilę słyszę pukanie do drzwi.

— Marta… możemy porozmawiać? — Tata stoi w progu, wygląda na starszego niż go zapamiętałam. Ma siwe włosy przy skroniach i zmęczone oczy.

— O czym? — pytam ostro.

— O wszystkim… O tym, co się stało…

Milczę przez chwilę. W końcu kiwam głową.

Siada na krześle naprzeciwko mnie.

— Wiem, że was skrzywdziłem. Nie ma dnia, żebym o tym nie myślał…

— To dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego zostawiłeś mamę? Nas? — głos mi się łamie.

Tata spuszcza wzrok.

— Byłem głupi. Myślałem, że znajdę szczęście gdzie indziej… Ale to była iluzja. Zrozumiałem to za późno.

Chciałabym mu uwierzyć. Chciałabym poczuć ulgę. Ale nie potrafię.

Wieczorem mama przychodzi do mojego pokoju.

— Wiem, że ci ciężko — mówi cicho. — Ale on naprawdę się zmienił. Każdy popełnia błędy…

Patrzę na nią z niedowierzaniem.

— A ty? Ty już zapomniałaś, jak płakałaś? Jak musiałaś prosić babcię o pomoc?

Mama siada obok mnie i bierze mnie za rękę.

— Nie zapomniałam. Ale nie chcę żyć przeszłością. Chcę spróbować jeszcze raz…

Czuję łzy pod powiekami. Chciałabym być taka jak ona — silna i wyrozumiała. Ale nie umiem wybaczyć tak łatwo.

Przez kolejne dni atmosfera w domu jest napięta. Tata stara się być miły, gotuje obiad, naprawia cieknący kran w łazience, kupuje Pawłowi nową piłkę do nogi. Ale Paweł unika go jak ognia.

Pewnego wieczoru słyszę ich rozmowę przez uchylone drzwi.

— Synu… wiem, że cię zawiodłem…

— Nie jesteś już moim ojcem — odpowiada Paweł twardo i wychodzi trzaskając drzwiami.

Tata siedzi potem długo sam w kuchni. Widzę go przez okno — pali papierosa na balkonie i patrzy w ciemność.

Zaczynam się zastanawiać: czy naprawdę nie zasługuje na drugą szansę? Czy człowiek może się zmienić?

W weekend mama zaprasza nas wszystkich na wspólny obiad. Siedzimy przy stole w milczeniu. Mama próbuje rozmawiać o codziennych sprawach — o zakupach, o sąsiadce spod trójki, która znów narzeka na hałasujące dzieciaki z góry.

W końcu tata odchrząkuje.

— Chciałem was prosić o wybaczenie… Wiem, że nie zasłużyłem na waszą miłość ani zaufanie… Ale chciałbym spróbować to naprawić…

Patrzę na niego długo. Widzę łzy w jego oczach. Po raz pierwszy od pięciu lat widzę go naprawdę bezbronnego.

Nie odpowiadam nic. Paweł też milczy.

Po obiedzie wychodzę na spacer nad Wisłę. Myśli kłębią mi się w głowie: czy wybaczenie to słabość czy siła? Czy można odbudować coś, co zostało tak boleśnie zniszczone?

Wieczorem mama przychodzi do mojego pokoju jeszcze raz.

— Cokolwiek zdecydujecie z Pawłem… będę was wspierać — mówi cicho.

Patrzę na nią i czuję wdzięczność za jej cierpliwość i miłość. Ale też strach przed tym, co będzie dalej.

Czasem myślę: czy gdyby to mnie ktoś tak zranił, potrafiłabym wybaczyć? Czy lepiej żyć z raną w sercu czy spróbować ją uleczyć?

Może wy mi powiecie: czy można naprawdę wybaczyć wszystko? Czy są granice przebaczenia?