„Jestem Wykończona Ciągłym Porównywaniem Mojego Dziecka do Dziecka Mojej Szwagierki przez Teściową: Nie Widzę Wyjścia”
Zośka siedziała na skraju łóżka, trzymając głowę w dłoniach, czując ciężar świata na swoich ramionach. To był kolejny wyczerpujący dzień, pełen zwykłego chaosu związanego z wychowywaniem małego dziecka, ale to, co naprawdę ją wykańczało, to ciągłe porównania ze strony teściowej, Krystyny. Za każdym razem, gdy się spotykali, Krystyna znajdowała sposób, aby wspomnieć, jak wspaniałe jest dziecko Ani i Piotra, subtelnie sugerując, że syn Zośki, Borys, jest w jakiś sposób gorszy.
„Mały Artur Ani i Piotra już mówi pełnymi zdaniami,” mówiła Krystyna z uśmiechem, który nie sięgał jej oczu. „Czy Borys wciąż tylko gaworzy?”
Serce Zośki za każdym razem się kurczyło. Kochała Borysa ponad wszystko na świecie i wiedziała, że rozwija się we własnym tempie. Ale ciągłe porównania sprawiały, że czuła się jakby zawodziła jako matka. Próbowała rozmawiać o tym z mężem, Piotrem, ale on zawsze to bagatelizował.
„Mama nic złego nie ma na myśli,” mówił. „Po prostu jest dumna z Artura.”
Ale Zośka nie mogła pozbyć się uczucia, że jest w tym coś więcej. Jej własna mama próbowała ją pocieszyć, mówiąc, że dla teściowej dzieci córki często są bliższe niż syna. Zośka nie była pewna, czy w to wierzyła, czy jej mama po prostu próbowała ją pocieszyć.
Pewnego szczególnie trudnego wieczoru, po kolejnym rodzinnym spotkaniu, na którym Krystyna znów wychwalała Artura, ledwo zauważając Borysa, Zośka postanowiła, że nie może tego dłużej znosić. Musiała skonfrontować się z Krystyną i sprawić, by zrozumiała, jak bolesne są jej komentarze.
Następnego dnia Zośka zaprosiła Krystynę na kawę. Gdy siedziały w salonie, Zośka wzięła głęboki oddech i zaczęła.
„Krystyno, muszę porozmawiać o czymś, co mnie dręczy,” powiedziała, starając się utrzymać głos w ryzach. „Czuję, że ciągle porównujesz Borysa do Artura i to naprawdę zaczyna mnie męczyć.”
Krystyna wyglądała na zaskoczoną. „Och, Zośka, nie zdawałam sobie sprawy, że tak to odbierasz. Po prostu jestem tak dumna z Artura i jego osiągnięć.”
„Rozumiem to,” odpowiedziała Zośka, „ale Borys też świetnie sobie radzi. Rozwija się we własnym tempie i chciałabym, żebyś to dostrzegła.”
Krystyna powoli skinęła głową. „Rozumiem, co mówisz. Postaram się bardziej uważać na swoje komentarze.”
Przez chwilę Zośka poczuła iskierkę nadziei. Może coś się zmieni. Ale w miarę upływu tygodni stało się jasne, że stare nawyki trudno zmienić. Krystyna nadal porównywała dzieci, często nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
Zośka czuła narastającą frustrację. Zaczęła unikać rodzinnych spotkań i wymyślać wymówki, żeby nie odwiedzać Krystyny. Napięcie między nią a Piotrem również rosło. On nie mógł zrozumieć, dlaczego była ciągle zdenerwowana, a ona nie mogła zrozumieć, dlaczego on nie widzi, jak bolesne są komentarze jego matki.
Pewnego wieczoru, po kolejnej kłótni z Piotrem o zachowanie jego matki, Zośka wybuchnęła płaczem. Czuła się uwięziona w sytuacji bez wyjścia. Kochała Piotra i Borysa nad życie, ale ciągłe porównania rozdzierały ją na kawałki.
Leżąc w łóżku tej nocy i patrząc w sufit, Zośka zdała sobie sprawę, że może nigdy nie będzie rozwiązania. Krystyna prawdopodobnie nigdy się nie zmieni, a Piotr zawsze będzie bronił swojej matki. Jedyne co mogła zrobić to starać się chronić Borysa przed porównaniami najlepiej jak potrafi i skupić się na wychowywaniu go z całą miłością i wsparciem, na jakie zasługiwał.
Ale głęboko w sercu Zośka wiedziała, że ból zawsze będzie tam obecny, czający się w tle jako stałe przypomnienie o niemożliwych standardach, których czuła się niezdolna spełnić.