Sekretne wesele jedynego syna: Historia Pawła z Krakowa

– Paweł, powiedz mi prawdę. Co się dzieje? – głos mamy drżał, a jej oczy były czerwone od płaczu. Stałem w kuchni naszego mieszkania na osiedlu w Nowej Hucie, zerkając na stare kafelki, jakbym tam mógł znaleźć odpowiedź.

Wiedziałem, że ten moment kiedyś nadejdzie. Że nie da się wiecznie ukrywać prawdy. Ale nie sądziłem, że będzie aż tak bolało.

– Mamo… – zacząłem, ale głos ugrzązł mi w gardle. – Ja…

– Ty co? – przerwała mi ostro. – Ty co zrobiłeś?

Wtedy wyciągnęła z torebki kopertę. Zadrżałem. To była ta sama koperta, którą wysłała mi Magda z Londynu – zdjęcie ze ślubu, na którym stoimy razem pod urzędem stanu cywilnego. Uśmiechnięci, szczęśliwi. Bez rodziny, bez przyjaciół. Tylko my dwoje i dwóch przypadkowych świadków.

– Dlaczego? – wyszeptała mama. – Dlaczego nie powiedziałeś?

Wszystko zaczęło się rok wcześniej. Magdę poznałem na studiach w Krakowie. Była inna niż wszystkie dziewczyny – odważna, pewna siebie, z poczuciem humoru ostrym jak brzytwa. Pochodziła z małego miasteczka pod Tarnowem, ale marzyła o wielkim świecie. Ja byłem tym cichym chłopakiem z Nowej Huty, który zawsze wracał do domu na obiad i nigdy nie sprawiał problemów.

Moja mama, Teresa, odkąd tata odszedł do innej kobiety, wychowywała mnie sama. Potem pojawił się Andrzej – jej drugi mąż. Dobry człowiek, ale nigdy nie był dla mnie ojcem. Mama zawsze powtarzała: „Jesteś moim oczkiem w głowie”. Czułem tę presję każdego dnia.

Kiedy Magda dostała propozycję pracy w Londynie, wiedziałem, że muszę wybierać. Albo zostanę tu i będę żył tak, jak oczekuje tego ode mnie mama – stabilnie, przewidywalnie, bezpiecznie. Albo pojadę za Magdą i spróbuję czegoś nowego.

– Paweł, przecież masz tu wszystko! – mówiła mama, kiedy powiedziałem jej o planach Magdy. – Pracę w banku, mieszkanie… Po co ci ten Londyn?

Nie potrafiłem jej wtedy odpowiedzieć. Bałem się jej rozczarować.

Ostatecznie wyjechałem po cichu. Powiedziałem tylko, że jadę na kilka tygodni „spróbować sił”. Magda czekała na mnie na lotnisku z walizką i szerokim uśmiechem.

Londyn był inny niż wszystko, co znałem. Zimny wiatr, tłum ludzi mówiących w obcych językach, zapach curry i spalin. Przez pierwsze tygodnie czułem się jak dziecko we mgle. Magda była moją kotwicą.

Po miesiącu poprosiła mnie o rękę.

– Paweł, wiem, że to szalone – powiedziała pewnego wieczoru nad Tamizą. – Ale jeśli nie teraz, to kiedy? Kocham cię.

Zgodziłem się bez wahania. Ślub był szybki i skromny. Nie zaprosiliśmy nikogo z Polski. Bałem się reakcji mamy.

Po ślubie wszystko potoczyło się lawinowo. Praca w kawiarni, pierwsze wspólne mieszkanie na obrzeżach miasta, wieczory spędzane na rozmowach o przyszłości. Ale gdzieś w środku czułem ciężar kłamstwa.

Mama dzwoniła codziennie.

– Kiedy wracasz? – pytała.

– Jeszcze nie wiem…

– A Magda? Co u niej?

– Dobrze…

Unikałem szczegółów. W końcu przestałem odbierać telefony.

Aż do dziś.

– Paweł! – głos mamy wyrwał mnie z zamyślenia. – Jak mogłeś mi to zrobić? Jedynego syna mam! Nawet nie zaprosiłeś mnie na ślub!

Czułem się jak zdrajca.

– Mamo… Bałem się twojej reakcji. Bałem się cię stracić.

– Straciłeś mnie wtedy, kiedy przestałeś mówić prawdę! – krzyknęła.

Andrzej wszedł do kuchni i spojrzał na nas z troską.

– Teresa… Daj mu powiedzieć – odezwał się spokojnie.

Mama usiadła ciężko przy stole i schowała twarz w dłoniach.

– Wiesz… – zacząłem cicho – zawsze chciałem cię uszczęśliwić. Ale nigdy nie potrafiłem być taki jak chciałaś. Magda daje mi coś innego…

– A ja? – zapytała przez łzy. – Ja ci nic nie dałam?

Zamilkłem. W tej chwili poczułem się jak mały chłopiec zagubiony we własnym domu.

Przez kolejne dni atmosfera była gęsta jak krakowski smog zimą. Mama chodziła po domu jak cień, Andrzej próbował łagodzić sytuację żartami, ale nikt się nie śmiał.

Wieczorem usiadłem z mamą przy stole.

– Mamo… Przepraszam cię za wszystko. Ale nie mogę żyć tylko dla ciebie.

Spojrzała na mnie długo.

– Wiem… Ale tak bardzo się bałam, że cię stracę…

Objąłem ją mocno pierwszy raz od lat.

Nie wiem, czy kiedykolwiek mi wybaczy. Czy nasza relacja wróci do tego, co było kiedyś. Ale wiem jedno: czasem trzeba wybrać siebie, nawet jeśli boli to najbardziej tych, których kochamy.

Czy można być dobrym synem i jednocześnie żyć własnym życiem? Czy każda tajemnica musi ranić aż tak bardzo?