Pozwól sobie na więcej – historia Oli i Kamila

— Ola, możesz na chwilę? — głos Kamila był cichy, ale wyczułam w nim napięcie, które nie pasowało do naszego zwyczajnego wieczoru. Siedzieliśmy w mojej kuchni, przy kubkach z herbatą, jak co piątek od lat. Zegar na ścianie tykał głośniej niż zwykle, a światło lampy rzucało na jego twarz cienie, które wydawały się głębsze niż zazwyczaj.

Spojrzałam na niego uważnie. W jego oczach zobaczyłam coś, czego nie potrafiłam nazwać. To nie była zwykła czułość, którą obdarzał mnie od zawsze. To było coś więcej – coś, co sprawiło, że serce zaczęło mi bić szybciej.

— Coś się stało? — zapytałam, odkładając łyżeczkę na spodek. Moje dłonie lekko drżały.

Kamil milczał przez chwilę. Widziałam, jak walczy ze sobą. Zawsze był dla mnie opoką – tym, który potrafił rozśmieszyć mnie nawet w najgorszy dzień, tym, który znał moje sekrety lepiej niż ja sama. Ale teraz był inny. Zamknięty w sobie, jakby bał się własnych słów.

— Ola… — zaczął i urwał. — Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć, prawda?

Przytaknęłam. Oczywiście, że wiedziałam. Ale to nie była odpowiedź na moje pytanie.

— Kamil, powiedz mi wprost. Co się dzieje?

Westchnął ciężko i spojrzał na mnie tak intensywnie, że poczułam się naga. — Chyba… chyba muszę ci coś powiedzieć. Coś ważnego.

W tej chwili świat wokół przestał istnieć. Słyszałam tylko bicie własnego serca i cichy szum lodówki. Przez głowę przelatywały mi setki myśli – czy coś się stało jego mamie? Czy stracił pracę? Czy wyjeżdża?

Ale on powiedział coś zupełnie innego.

— Ola… ja już nie mogę dłużej udawać. Kocham cię. Nie jak przyjaciel. Od dawna… tylko bałem się to powiedzieć.

Zamarłam. Przez chwilę nie mogłam oddychać. To było to wyznanie, którego bałam się najbardziej – bo sama nosiłam je w sobie od lat. Kochałam Kamila w ciszy, w ukryciu, bo wydawało mi się to bezpieczniejsze niż ryzykować utratę przyjaźni.

— Dlaczego teraz? — wyszeptałam.

— Bo widzę, jak patrzysz na mnie ostatnio. Bo wiem, że coś się zmieniło. I nie chcę już dłużej udawać.

W tej chwili do kuchni weszła moja mama. Spojrzała na nas podejrzliwie i od razu wyczuła napięcie. — Wszystko w porządku?

— Tak, mamo — odpowiedziałam szybko, ale głos mi zadrżał.

Mama spojrzała na Kamila z troską. Zawsze traktowała go jak syna. — Kamilu, zostaniesz na kolację?

— Dziękuję, pani Aniu, ale muszę już iść — odpowiedział i spojrzał na mnie znacząco. — Porozmawiamy później?

Skinęłam głową i patrzyłam za nim przez okno, gdy wychodził na ciemną ulicę. Czułam się rozdarta – z jednej strony chciałam pobiec za nim i wykrzyczeć mu w twarz wszystko to, co przez lata tłumiłam w sobie. Z drugiej strony paraliżował mnie strach.

Przez całą noc nie mogłam zasnąć. W głowie miałam słowa Kamila i własne myśli: co będzie dalej? Czy jeśli pozwolę sobie na więcej, stracę wszystko?

Następnego dnia spotkałam się z moją siostrą Magdą w kawiarni przy rynku. Zawsze była moją powierniczką.

— Ola, wyglądasz jakbyś nie spała całą noc — zauważyła od razu.

Opowiedziałam jej wszystko – o wyznaniu Kamila, o moich uczuciach i o strachu przed zmianą.

Magda uśmiechnęła się smutno. — Czasem trzeba zaryzykować. Może właśnie tego potrzebujesz? Przecież nie jesteście już dziećmi.

Wróciłam do domu z jeszcze większym mętlikiem w głowie. Mama czekała na mnie w kuchni.

— Olu, czy coś się stało między tobą a Kamilem? — zapytała delikatnie.

Nie potrafiłam już dłużej udawać. — Mamo… ja go kocham. Od dawna.

Mama objęła mnie ramieniem i westchnęła ciężko. — Wiedziałam o tym od lat. Ale musisz sama zdecydować, czy chcesz walczyć o swoje szczęście.

Wieczorem Kamil napisał mi wiadomość: „Możemy się spotkać? Muszę cię zobaczyć.”

Spotkaliśmy się na naszym ulubionym moście nad Wisłą. Było zimno i wilgotno, ale nie czułam chłodu.

— Przepraszam, jeśli cię zraniłem — powiedział cicho.

— Nie zraniłeś mnie — odpowiedziałam szybko. — Po prostu się boję.

— Ja też się boję — przyznał. — Ale jeśli nie spróbujemy… będziemy żałować do końca życia?

Patrzyliśmy na siebie długo w milczeniu. W końcu zrobiłam ten pierwszy krok – objęłam go i poczułam ulgę tak wielką, że łzy same napłynęły mi do oczu.

Od tamtej pory wszystko się zmieniło. Było trudno – rodzina Kamila nie była zachwycona naszym związkiem („Przecież byliście jak rodzeństwo!”), a znajomi patrzyli na nas z niedowierzaniem. Musieliśmy nauczyć się siebie od nowa – już nie jako przyjaciele, ale jako para.

Były kłótnie o drobiazgi: kto ma wynieść śmieci, kto zapomniał kupić mleko; były łzy i śmiech; były chwile zwątpienia i momenty szczęścia tak wielkiego, że aż trudno było uwierzyć.

Najtrudniejsze przyszło po roku – kiedy dowiedziałam się, że Kamil dostał propozycję pracy w Gdańsku. To była szansa jego życia, ale oznaczała rozłąkę lub przeprowadzkę dla mnie.

— Co robimy? — zapytał pewnego wieczoru.

Nie wiedziałam. Bałam się zostawić rodzinę i pracę w Warszawie; bałam się też stracić Kamila.

W końcu podjęliśmy decyzję razem – spróbujemy życia na nowo w Gdańsku. Było ciężko: nowa praca, nowe mieszkanie, tęsknota za domem rodzinnym.

Ale nauczyliśmy się jednego: czasem trzeba pozwolić sobie na więcej niż tylko bezpieczną przyjaźń czy wygodne życie według cudzych oczekiwań.

Dziś patrzę na Kamila i wiem, że warto było zaryzykować wszystko dla tej jednej szansy na szczęście.

Czasem zastanawiam się: ile jeszcze osób żyje w cieniu własnych uczuć? Ilu z nas boi się pozwolić sobie na więcej? Może warto czasem zaryzykować…