Mój zięć jest pracowity, ale jego rodzice to koszmar: boję się o wnuki

– Mamo, proszę, nie zaczynaj znowu – usłyszałam głos mojej córki, kiedy po raz kolejny próbowałam porozmawiać z nią o rodzicach Tomka. Stałyśmy w kuchni, a przez okno wpadało blade światło marcowego popołudnia. W powietrzu czuć było napięcie, które narastało od miesięcy.

Nie potrafiłam już dłużej milczeć. Przez piętnaście lat pracowałam za granicą – najpierw w Niemczech, potem we Włoszech – sprzątając domy, opiekując się starszymi ludźmi, robiąc wszystko, byle tylko odłożyć na własny kąt w Polsce. Nie miałam wykształcenia, nie byłam silna fizycznie, ale miałam w sobie upór i marzenie: żeby moja córka, Kasia, miała lepsze życie niż ja. Kiedy wróciłam do kraju z oszczędnościami i kupiłam dom pod Warszawą, myślałam, że najgorsze już za mną.

Ale wtedy pojawił się Tomek. Dobry chłopak – nie mogę mu tego odmówić. Pracowity, uczciwy, nigdy nie narzekał na ciężką robotę. Poznali się z Kasią na studiach i szybko się zakochali. Byłam szczęśliwa, że moja córka znalazła kogoś takiego. Jednak już na pierwszym spotkaniu z jego rodzicami poczułam niepokój.

Pani Grażyna i pan Zbigniew – ludzie z miasta, zawsze eleganccy, z wyuczonym uśmiechem i ironicznym błyskiem w oku. Od początku dawali mi do zrozumienia, że jestem kimś gorszym. „O, to pani sprzątała za granicą? No cóż, każdy zarabia jak umie” – rzuciła kiedyś Grażyna podczas rodzinnego obiadu. Zbigniew tylko się uśmiechnął i dodał: „My zawsze stawialiśmy na spryt i kontakty. Praca fizyczna to nie dla nas.” Czułam się wtedy jak dziecko przyłapane na czymś wstydliwym.

Z czasem ich obecność zaczęła mnie przytłaczać coraz bardziej. Przychodzili do nas bez zapowiedzi, krytykowali wszystko – od wystroju domu po sposób wychowywania dzieci. „Nie pozwalaj im tyle biegać po podwórku, bo się pobrudzą!” albo „Po co im te książki? Teraz liczy się przedsiębiorczość!” – powtarzała Grażyna. Zbigniew natomiast opowiadał wnukom historie o tym, jak „załatwił” sobie pracę bez wysiłku albo jak „wykiwał” sąsiada na działce.

Patrzyłam na moją Kasię i widziałam w niej coraz więcej niepokoju. Próbowała być miła dla teściów, ale widziałam, jak zaciska szczęki i spuszcza wzrok. Tomek stawał między młotem a kowadłem – kochał rodziców, ale wiedział, że ich podejście jest toksyczne. Kiedyś usiadł ze mną w ogrodzie i powiedział cicho:

– Pani Aniu… ja wiem, że moi rodzice są trudni. Ale ja nie chcę być taki jak oni. Chcę być jak pani – pracowity i uczciwy.

Te słowa mnie wzruszyły, ale też przeraziły. Bo co jeśli dzieci Tomka i Kasi zaczną słuchać dziadków? Co jeśli przejmą ich pogardę dla pracy i uczciwości? Już widziałam, jak mój wnuk Bartek chwali się przed kolegami: „Dziadek mówił, że trzeba umieć kombinować!” A mała Zosia pytała mnie ostatnio: „Babciu, a czemu ty nie masz samochodu jak babcia Grażyna?”

Czułam się bezsilna. Próbowałam rozmawiać z Kasią:

– Kochanie, musisz postawić im granice. Nie chcę, żeby nasze wnuki myślały, że uczciwa praca to coś gorszego.

Ale Kasia tylko wzdychała:

– Mamo, oni są tacy… nachalni. Boję się awantury.

W końcu doszło do otwartego konfliktu podczas urodzin Bartka. Grażyna zaczęła krytykować prezent ode mnie – książkę o polskich wynalazcach – mówiąc głośno:

– Teraz to już nikt nie czyta takich rzeczy! Lepiej byłoby dać mu coś praktycznego… może jakiś kurs przedsiębiorczości?

Nie wytrzymałam:

– Może najpierw nauczyłby się szacunku do pracy i ludzi?

Zapadła cisza. Tomek spojrzał na mnie z wdzięcznością, Kasia była bliska płaczu. Grażyna tylko wzruszyła ramionami.

Od tamtej pory relacje jeszcze bardziej się ochłodziły. Zaczęliśmy unikać wspólnych spotkań. Ale problem pozostał – moje wnuki dorastają między dwoma światami: jednym opartym na pracy i uczciwości, drugim na kombinowaniu i pogardzie dla wysiłku.

Czasem leżę nocą i zastanawiam się: czy moje poświęcenie miało sens? Czy można ochronić dzieci przed złym wpływem własnej rodziny? Czy wystarczy mi sił, by walczyć o ich przyszłość?

Może ktoś z was miał podobne doświadczenia? Jak przekonać dzieci i wnuki do tego, co naprawdę ważne? Czy da się wygrać z tak silnym wpływem innych?