Nieznajoma z łzami w oczach: Miłość mojego męża
Stałam na przystanku autobusowym, czekając na autobus, który miał mnie zabrać do centrum miasta. Był to jeden z tych dni, kiedy wszystko wydawało się być w porządku. Słońce świeciło, ptaki śpiewały, a ja czułam się spokojna i zadowolona z życia. Nagle, z tłumu ludzi wyłoniła się kobieta. Miała na sobie jasną sukienkę, a jej oczy były pełne łez. Podeszła do mnie zdecydowanym krokiem, jakby wiedziała dokładnie, kim jestem.
„Przepraszam, czy mogę z panią porozmawiać?” – zapytała drżącym głosem. Zaskoczona skinęłam głową, nie wiedząc, czego się spodziewać.
„Nazywam się Marta,” kontynuowała, „i muszę pani coś powiedzieć. To dotyczy pani męża, Łukasza.”
Serce mi zamarło. Łukasz i ja byliśmy małżeństwem od trzydziestu lat. Poznaliśmy się, gdy miałam zaledwie dwadzieścia lat. Był moim sąsiadem i przez długi czas starał się zdobyć moje serce. W końcu uległam jego urokowi i tak zaczęła się nasza wspólna podróż przez życie.
„Łukasz i ja… jesteśmy razem od roku,” powiedziała Marta, a jej słowa uderzyły mnie jak grom z jasnego nieba. „Kocham go i wiem, że on kocha mnie.”
Czułam, jak świat wokół mnie zaczyna się kręcić. Jak to możliwe? Jak mogłam niczego nie zauważyć? Przez chwilę stałam w milczeniu, próbując zebrać myśli.
„Dlaczego mi to mówisz?” – zapytałam w końcu, starając się zachować spokój.
„Musiałam pani powiedzieć prawdę,” odpowiedziała Marta. „Nie mogę dłużej żyć w kłamstwie. Łukasz mówił mi o waszym małżeństwie, ale zapewniał mnie, że już dawno przestało być szczęśliwe.”
Słowa Marty były jak nóż w serce. Czy naprawdę nasze małżeństwo było tylko fasadą? Czy Łukasz był nieszczęśliwy przez te wszystkie lata?
Po powrocie do domu czułam się jak w transie. Łukasz siedział w salonie, czytając gazetę. Wyglądał tak zwyczajnie, jakby nic się nie stało.
„Musimy porozmawiać,” powiedziałam stanowczo.
Łukasz spojrzał na mnie zaskoczony. „O co chodzi?”
„Spotkałam dziś Martę,” zaczęłam, obserwując jego reakcję. Widziałam, jak jego twarz blednie.
„Ona ci wszystko powiedziała?” – zapytał cicho.
Pokiwałam głową, a łzy zaczęły płynąć po moich policzkach. „Jak mogłeś mi to zrobić? Po tylu latach…”
Łukasz spuścił wzrok. „Nie chciałem cię zranić,” powiedział w końcu. „Ale nasze małżeństwo… coś się w nim wypaliło.”
Te słowa były dla mnie jak cios w plecy. Przez trzydzieści lat myślałam, że jesteśmy szczęśliwi. Oczywiście, mieliśmy swoje wzloty i upadki, ale kto ich nie ma?
„Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej?” – zapytałam z rozpaczą w głosie.
„Bałem się,” przyznał Łukasz. „Bałem się stracić wszystko, co razem zbudowaliśmy. Ale kiedy poznałem Martę… poczułem coś, czego dawno nie czułem.”
Siedzieliśmy w milczeniu przez dłuższą chwilę. Nie wiedziałam, co dalej robić ani co myśleć.
„Czy ona jest tego warta?” – zapytałam w końcu.
Łukasz spojrzał na mnie ze smutkiem w oczach. „Nie wiem,” odpowiedział szczerze. „Ale wiem, że muszę to sprawdzić.”
Te słowa były dla mnie jak wyrok. Wiedziałam, że nasze małżeństwo dobiegło końca. Ale co teraz? Jak mam zacząć nowe życie po trzydziestu latach wspólnego życia?
Zastanawiam się teraz nad tym wszystkim i pytam siebie: czy naprawdę można znać drugiego człowieka? Czy miłość jest wystarczająca, by przetrwać próbę czasu? A może czasem trzeba pozwolić odejść tym, których kochamy, by mogli odnaleźć swoje szczęście gdzie indziej?