Blask w Burzy: Niezapomniana Podróż Mikołaja z Amandą
Mikołaj zawsze był nocnym markiem, ale jazda przez nieustający deszcz do domu swojej matki w małym miasteczku Jaworowo wystawiała na próbę nawet jego wytrzymałość. Jego matka, zawsze trochę niespokojna, zadzwoniła do niego w panice tego wieczoru, nalegając, aby przyjechał. Drogi były śliskie i opustoszałe, oprócz sporadycznych błysków błyskawic oświetlających ciemną, krętą drogę przed nim.
Decydując się zatrzymać i odpocząć przez chwilę, Mikołaj został nagle obudzony przez pukanie do jego okna. Spoglądając przez przemoczony deszczem szklany panel, zobaczył kobietę, jej ubrania przylegały do niej, gdy deszcz uderzał po niej. Była wizją wrażliwości i desperacji.
„Czy mógłbyś podwieźć mnie do Brzozowa?” zapytała, jej głos był ledwie słyszalny przez burzę.
Bez wahania, Mikołaj odblokował drzwi, a kobieta szybko wsiadła, przedstawiając się jako Amanda. Trzęsła się, jej ciemne oczy przeszukiwały samochód, jakby szukając zapewnienia, że dokonała właściwego wyboru szukając schronienia u obcego.
Podczas jazdy, rozmowa płynęła łatwo między nimi. Amanda wyjaśniła, że odwiedzała przyjaciela w Jaworowie i przegapiła ostatni autobus do Brzozowa. Mikołaj był zafascynowany nią, jej wytrwałość świeciła przez jej trudną sytuację. Jednak, gdy zbliżali się do Brzozowa, zachowanie Amandy zmieniło się. Stała się widocznie niespokojna, jej wzrok skupiony na mijanych latarniach.
Mikołaj, wyczuwając jej dyskomfort, zaproponował, że podwiezie ją bezpośrednio pod jej drzwi. Z wahaniem zgodziła się, kierując go do odosobnionego domu na obrzeżach Brzozowa. Gdy zatrzymali się, poczucie niepokoju, które narastało w Mikołaju, osiągnęło szczyt. Dom był ciemny, a miejsce to emanowało niepokojącą ciszą.
Zanim zdążył zaoferować dalszą pomoc, Amanda szybko podziękowała mu i wysiadła z samochodu, znikając w nocy. Mikołaj siedział tam przez chwilę, ogarnięty przeczuciem. Nie mógł pozbyć się uczucia, że coś było nie tak.
Następnego dnia, kierowany troską, Mikołaj postanowił sprawdzić, co się stało z Amandą. Wrócił do domu, gdzie został powitany taśmą policyjną i migającymi światłami. Sąsiad wyjaśnił, że doszło do tragedii; dom był miejscem zbrodni noc przed przybyciem Amandy.
Mikołaj był zszokowany. Uświadomienie sobie, że Amanda nieświadomie zaprowadziła go do miejsca swojego własnego mrocznego odkrycia, było przerażające. Był przelotnym światłem w jej najciemniejszej godzinie, jednak nie mógł pozbyć się poczucia winy, że nie był w stanie zaoferować więcej niż tylko podwózkę. Ciemne oczy Amandy nawiedzały go, przypominając o kruchości życia i cieniach, które czają się tuż poza zasięgiem naszych reflektorów.