„Mój Mąż Ma Problemy z Opieką nad Dzieckiem: Ma do Mnie Żal, że Go Nie Doceniam, Mimo że Pracuję na Pełen Etat”

Nigdy nie wyobrażałam sobie, że pogodzenie pracy na pełen etat i życia rodzinnego będzie tak trudne. Kiedy urodziła się nasza córka, Zosia, mój mąż, Tomek, i ja zdecydowaliśmy, że on zostanie w domu, aby się nią opiekować, podczas gdy ja będę kontynuować pracę. Wydawało się to praktycznym rozwiązaniem w tamtym czasie, ale teraz nasze życie wydaje się rozpadać.

W pracy jest szczególnie stresująco. Mój szef przydzielił mi nową asystentkę, Anię, która dopiero się wdraża. To oznacza, że muszę poświęcać dodatkowy czas na jej szkolenie i sprawdzanie jej pracy. Kiedy wychodzę z biura, jestem całkowicie wyczerpana. Dojazd do domu wydaje się wiecznością, a jedyne o czym marzę, to położyć się do łóżka.

Ale kiedy w końcu wracam do domu, nie ma ulgi. Tomek jest widocznie sfrustrowany i zmęczony. Dom jest w nieładzie—naczynia piętrzą się w zlewie, zabawki są porozrzucane wszędzie, a Zosia płacze w swoim krzesełku do karmienia. Tomek patrzy na mnie z mieszaniną złości i desperacji.

„Wiesz jak to jest trudne?” wybucha zaraz po tym, jak przekraczam próg. „Nie miałem chwili dla siebie przez cały dzień.”

Próbuję zebrać trochę współczucia, ale jestem zbyt zmęczona, by wdawać się w kolejną kłótnię. „Wiem, że to trudne, Tomku. Ale ja też jestem wyczerpana. W pracy jest koszmar.”

On prycha. „Myślisz, że twoja praca jest trudna? Spróbuj spędzić cały dzień z krzyczącym dzieckiem.”

Chcę mu powiedzieć, że rozumiem i doceniam jego wysiłki, ale słowa grzęzną mi w gardle. Zamiast tego idę do kuchni, żeby zacząć przygotowywać obiad, mając nadzieję, że ciepły posiłek przyniesie choć trochę spokoju naszemu wieczorowi.

Kiedy siadamy do jedzenia, napięcie jest wyczuwalne. Zosia rzuca jedzenie na podłogę, a cierpliwość Tomka pęka. Krzyczy na nią, a ona zaczyna płakać jeszcze bardziej. Próbuję ją uspokoić, podczas gdy Tomek wychodzi do salonu.

Po położeniu Zosi spać znajduję Tomka siedzącego na kanapie i wpatrującego się bezmyślnie w telewizor. Siadam obok niego, próbując zbliżyć się do niego.

„Tomku, musimy porozmawiać,” mówię cicho.

On nie patrzy na mnie. „O czym tu rozmawiać? Nie doceniasz tego, co robię.”

„To nieprawda,” protestuję. „Doceniam cię. Ale ja też mam ciężko.”

W końcu odwraca się do mnie twarzą, jego oczy pełne frustracji. „Nie masz pojęcia jak to jest być tu cały dzień bez kontaktu z dorosłymi, bez przerwy. A potem wracasz do domu i zachowujesz się jakby twoja praca była jedyną rzeczą, która się liczy.”

Jego słowa bolą, bo jest w nich trochę prawdy. Byłam tak pochłonięta własnym zmęczeniem, że nie zauważyłam jego trudności.

„Przepraszam,” szepczę. „Nie zdawałam sobie sprawy jak ciężko ci jest.”

Ale moje przeprosiny wydają się puste. Szkody zostały wyrządzone, a nasz związek zaczyna się rozpadać na krawędziach. Siedzimy w milczeniu, oboje zbyt zmęczeni i zranieni, by znaleźć drogę naprzód.

Gdy dni zamieniają się w tygodnie, sytuacja się nie poprawia. Resentyment Tomka rośnie, a moje próby zbliżenia się do niego spełzają na niczym. Kłócimy się coraz częściej, a nasz kiedyś kochający związek wydaje się odległym wspomnieniem.

Pewnego wieczoru, po kolejnej gorącej kłótni, Tomek pakuje torbę i wychodzi. Mówi, że potrzebuje trochę przestrzeni, żeby oczyścić umysł. Gdy patrzę jak wychodzi za drzwi, zostaję sama z Zosią, czując się bardziej samotna niż kiedykolwiek.

Kolejne dni są zamazane przez pracę i opiekę nad dzieckiem. Ledwo trzymam się na nogach, a dom wydaje się pusty bez obecności Tomka. Kiedy w końcu wraca, wszystko jest inne. Między nami panuje chłód, którego wcześniej nie było.

Próbujemy to naprawić dla dobra Zosi, ale miłość i więź, które kiedyś mieliśmy wydają się nieodwracalnie uszkodzone. Nasze rozmowy są sztywne, nasze interakcje napięte. Ciężar naszych niewypowiedzianych żalów wisi ciężko w powietrzu.

W końcu decydujemy się na separację. To bolesna decyzja, ale wydaje się jedyną opcją jaka nam pozostała. Gdy nawigujemy współrodzicielstwo i odbudowujemy nasze życie osobno, nie mogę przestać zastanawiać się czy wszystko mogło być inaczej gdybyśmy znaleźli sposób na prawdziwe zrozumienie i wsparcie siebie nawzajem.