„Jestem Wykończona Ciągłymi Porównaniami Mojej Teściowej Między Moim Dzieckiem a Dzieckiem Mojej Szwagierki”
Nigdy nie myślałam, że znajdę się w takiej sytuacji, ale oto jestem, czując się całkowicie wyczerpana i pokonana. Moja teściowa, którą kiedyś podziwiałam za jej mądrość i dobroć, stała się źródłem ciągłego stresu i frustracji. Problem? Nie może przestać porównywać mojego dziecka z dzieckiem mojej szwagierki.
Wszystko zaczęło się niewinnie. Podczas rodzinnych spotkań robiła drobne uwagi o tym, jak dobrze wychowane jest dziecko mojej szwagierki lub jak szybko osiąga kolejne etapy rozwoju. Na początku zbywałam to, myśląc, że po prostu jest dumna ze swojego wnuka. Ale z czasem porównania stawały się coraz częstsze i bardziej dosadne.
„Zobacz, jak dobrze radzi sobie dziecko Ani w szkole,” mówiła, spoglądając na mojego syna z nutą rozczarowania w oczach. „Dlaczego nie możesz być bardziej jak twój kuzyn?” pytała go bezpośrednio, nie zdając sobie sprawy – lub może nie dbając – jak bardzo to nas raniło.
Moja własna mama próbowała mnie pocieszyć. „Teściowa zawsze będzie faworyzować dzieci swojej córki nad dziećmi swojego syna,” mówiła, jakby to miało sprawić, że ból będzie mniej dotkliwy. Chciałam jej wierzyć, myśleć, że to tylko naturalna stronniczość, której nie da się uniknąć. Ale głęboko w środku wiedziałam, że to coś więcej.
Porównania nie kończyły się na osiągnięciach akademickich. Rozciągały się na wszystko – sport, hobby, nawet wygląd fizyczny. „Córka Ani jest taka wysoka i zgrabna,” mówiła moja teściowa, rzucając krytyczne spojrzenie na niższą posturę mojego dziecka. „Może powinnaś zapisać go na jakieś sporty, żeby pomogło mu urosnąć.”
Próbowałam rozmawiać o tym z mężem, mając nadzieję, że może interweniować. Ale wydawał się nieświadomy problemu. „Mama nie ma złych intencji,” mówił lekceważąco. „Jest po prostu dumna ze wszystkich swoich wnuków.”
Ale dla mnie to nie wyglądało jak duma. To było jak ciągłe przypomnienie, że moje dziecko nie jest wystarczająco dobre w jej oczach. I bez względu na to, jak bardzo starałam się chronić go przed jej uwagami, one i tak wpływały na jego samoocenę.
Pewnego dnia, po kolejnym rodzinnym spotkaniu pełnym fałszywych komplementów i ukrytych krytyk, postanowiłam, że mam dość. Skonfrontowałam się z moją teściową, mając nadzieję, że zrozumie szkody, jakie wyrządza.
„Czy zdajesz sobie sprawę, jak bardzo boli, kiedy porównujesz moje dziecko do jego kuzyna?” zapytałam, drżącym głosem pełnym emocji.
Wyglądała na zaskoczoną, jakby ta myśl nigdy nie przyszła jej do głowy. „Próbuję go tylko zachęcić do lepszego,” powiedziała obronnie. „Nie ma nic złego w odrobinie zdrowej rywalizacji.”
Ale dla mnie to nie wyglądało zdrowo. To było toksyczne i szkodliwe. I bez względu na to, jak bardzo starałam się jej to wyjaśnić, ona po prostu nie mogła – lub nie chciała – tego zrozumieć.
Z czasem porównania trwały dalej, a przepaść między nami rosła coraz większa. Rodzinne spotkania stały się czymś, czego unikałam zamiast oczekiwać. Moje dziecko zaczęło się wycofywać, jego kiedyś jasna i pewna siebie postawa gasła pod ciężarem ciągłej krytyki.
Chciałabym móc powiedzieć, że sytuacja się poprawiła, że moja teściowa w końcu dostrzegła swoje błędy i zmieniła się. Ale to nie byłaby prawda. Rzeczywistość jest taka, że niektórzy ludzie są uparci i żadna ilość próśb czy argumentów ich nie zmieni.
Więc oto jestem, wykończona i bezradna wobec tej sytuacji. Ciągłe porównania mojej teściowej odbiły się na mojej rodzinie i nie widzę wyjścia z tej sytuacji. Wszystko, co mogę zrobić, to starać się chronić moje dziecko najlepiej jak potrafię i mieć nadzieję, że pewnego dnia zrozumie, że jego wartość nie jest określana przez opinię innych.