„Jestem Chory, Muszę Jechać do Rodziców,” Powiedział Mąż, Zostawiając Żonę z Dwójką Dzieci
Był chłodny wtorkowy wieczór na przedmieściach Warszawy, kiedy Jan wrócił z pracy blady i wyczerpany. Jego żona, Ewa, od razu zauważyła, że coś jest nie tak. „Czy wszystko w porządku?” zapytała z troską na twarzy.
Jan ciężko westchnął. „Chyba coś mnie bierze. Nie chcę ryzykować, że dzieci się zarażą.”
Serce Ewy zamarło. Ich dwójka dzieci, Lila, czteroletnia, i Maks, dwuletni, już na co dzień były wyzwaniem. Myśl o tym, że oboje mogliby być chorzy, była przytłaczająca. „Co chcesz zrobić?” zapytała, starając się zachować spokój w głosie.
„Myślę, że powinienem pojechać do rodziców na kilka dni, dopóki nie poczuję się lepiej,” odpowiedział Jan. „To bezpieczniejsze dla wszystkich.”
Ewa niechętnie skinęła głową. Rozumiała jego argumenty, ale nie mogła pozbyć się uczucia niepokoju, które osiadło w jej żołądku. „Dobrze,” powiedziała cicho. „Daj znać, jeśli będziesz czegoś potrzebował.”
Jan spakował małą torbę i pocałował Ewę oraz dzieci na pożegnanie. „Zadzwonię jutro,” obiecał, zanim wyszedł za drzwi.
Pierwsza noc była trudna. Lila miała koszmar, a Maks odmówił spania w swoim łóżeczku, płacząc niepocieszenie, dopóki Ewa nie zabrała go do swojego łóżka. Prawie nie spała, ciągle sprawdzając dzieci i martwiąc się o Jana.
Następnego dnia było jeszcze gorzej. Ewa obudziła się z bólem gardła i pulsującym bólem głowy. Próbowała to przetrwać, ale po południu miała już gorączkę. Zadzwoniła do Jana, licząc na trochę wsparcia.
„Hej, jak się czujesz?” zapytała słabym głosem.
„Niezbyt dobrze,” przyznał Jan. „Ale chyba zaczynam czuć się trochę lepiej.”
Serce Ewy jeszcze bardziej zamarło. „Chyba też zaczynam chorować,” powiedziała drżącym głosem.
Jan milczał przez chwilę. „Przepraszam, Ewa,” powiedział w końcu. „Ale nie mogę jeszcze wrócić. To zbyt ryzykowne.”
Ewa poczuła łzy napływające do oczu. „Rozumiem,” wyszeptała przed rozłączeniem się.
Kolejne dni były zamglone od gorączkowych snów i płaczących dzieci. Ewa walczyła o opiekę nad Lilą i Maksem, jednocześnie zmagając się z własną chorobą. Ledwo miała siłę wstać z łóżka, nie mówiąc już o sprostaniu wymaganiom dwójki małych dzieci.
Pod koniec tygodnia Ewa była na skraju wytrzymałości. Zadzwoniła do Jana ponownie, desperacja w jej głosie. „Nie mogę tego robić sama,” błagała. „Potrzebuję cię tutaj.”
Jan zawahał się. „Wiem, że jest ciężko, ale nie mogę ryzykować zarażenia dzieci,” powiedział.
Ewa poczuła falę gniewu i frustracji. „One już są chore!” wybuchnęła. „I ja też! Potrzebujemy cię tutaj!”
Jan ciężko westchnął. „Wrócę jutro,” powiedział w końcu.
Ale jutro przyszło i minęło, a Jan nie wrócił. Ewa czuła się porzucona i zdradzona. Walczyła przez każdy dzień, ledwo trzymając się na nogach.
Tydzień później Jan w końcu wrócił do domu, wyglądając znacznie lepiej, ale zastając dom w chaosie. Dzieci nadal były chore, a Ewa ledwo funkcjonowała.
„Bardzo mi przykro,” powiedział Jan ze łzami w oczach, widząc ten widok.
Ewa spojrzała na niego, zmęczenie i ból wyryte na jej twarzy. „Jest za późno,” powiedziała cicho. „Potrzebowaliśmy cię tutaj, a ciebie nie było.”
Jan próbował naprawić sytuację, ale szkody zostały wyrządzone. Zaufanie między nimi zostało zniszczone i ich związek nigdy w pełni się nie odbudował.