„Jeśli Jego Mama Jest Taka Bogata, Powinna Płacić Alimenty: Przyjaciółka Radzi Samotnej Matce”

Ewa siedziała przy kuchennym stole, wpatrując się w stos rachunków, który zdawał się rosnąć z każdym dniem. Jej syn, Jacek, bawił się cicho w salonie, nieświadomy finansowych trudności, z jakimi zmagała się jego mama. Ewa była samotną matką od dwóch lat, odkąd jej były mąż, Robert, odszedł od nich. Pomimo jej najlepszych starań, coraz trudniej było związać koniec z końcem.

Najlepsza przyjaciółka Ewy, Ania, przyszła do niej, aby zaoferować wsparcie moralne. Znały się od liceum i Ania zawsze była tą, która dawała Ewie twardą miłość, której czasem potrzebowała. Dziś nie było inaczej.

„Ewa, nie możesz tak dalej,” powiedziała Ania z troską w głosie. „Musisz uzyskać jakąś pomoc. Mama Roberta jest bardzo bogata. To ona powinna płacić alimenty, jeśli Robert tego nie robi.”

Ewa westchnęła, przeczesując palcami włosy. „Wiem, Aniu, ale to nie jest takie proste. Mama Roberta, Aleksandra, zawsze była trudna. Nigdy mnie nie lubiła i wątpię, żeby chciała pomóc.”

Ania skrzyżowała ramiona z determinacją na twarzy. „Cóż, powinna. Jeśli wychowała Roberta na takiego nieodpowiedzialnego człowieka, to powinna wziąć na siebie trochę odpowiedzialności. To niesprawiedliwe, że ty się męczysz, podczas gdy ona żyje w luksusie.”

Ewa nie mogła powstrzymać myśli o ostatnim spotkaniu z Aleksandrą. Było to na urodzinach Jacka kilka miesięcy temu. Aleksandra przyszła z torbą pełną drogich zabawek i ubrań dla Jacka. Ewa nawet nie patrzyła na metki, ale wiedziała, że to nie były tanie rzeczy. Aleksandra zawsze miała gust do luksusowych rzeczy i było jasne, że nie oszczędzała na wnuku.

Jednak mimo wystawnych prezentów Aleksandra jasno dawała do zrozumienia, że nie aprobuje Ewy. Prawie w ogóle z nią nie rozmawiała przez całe przyjęcie, skupiając całą swoją uwagę na Jacku. Jakby Ewa w ogóle nie istniała.

„Może masz rację,” powiedziała w końcu Ewa. „Może powinnam z nią porozmawiać. Ale nawet nie wiem od czego zacząć.”

Ania sięgnęła przez stół i chwyciła rękę Ewy. „Zacznij od stanięcia w obronie siebie i Jacka. Zasługujesz na coś lepszego niż to, Ewo. I on też.”

Następnego dnia Ewa zebrała odwagę i zadzwoniła do Aleksandry. Serce biło jej mocno w piersi, gdy wybierała numer i prawie się rozłączyła, gdy usłyszała głos Aleksandry po drugiej stronie.

„Halo, Aleksandro. Tu Ewa,” powiedziała starając się utrzymać głos w ryzach.

Po chwili przerwy Aleksandra odpowiedziała. „Ewa. Czego chcesz?”

Ewa wzięła głęboki oddech. „Muszę porozmawiać o Jacku. Mam trudności z wiązaniem końca z końcem i miałam nadzieję, że mogłabyś pomóc z alimentami.”

Po kolejnej długiej przerwie Ewa niemal słyszała pogardę w głosie Aleksandry, gdy ta w końcu przemówiła. „Rozumiem. A dlaczego miałabym być odpowiedzialna za twoje problemy finansowe?”

Ewa poczuła przypływ gniewu. „Bo Robert nie wywiązuje się ze swoich obowiązków, a ty go wychowałaś. Masz środki, żeby pomóc i Jacek jest twoim wnukiem. Zasługuje na coś lepszego niż to.”

Głos Aleksandry był zimny. „Nie będę ponosić odpowiedzialności za działania Roberta. Jeśli nie możesz zadbać o Jacka, może powinnaś rozważyć inne opcje.”

Serce Ewy zamarło. „Inne opcje? Co masz na myśli?”

„Mówię, że może Jackowi byłoby lepiej z kimś, kto może mu zapewnić odpowiednie warunki,” powiedziała Aleksandra bez ogródek.

Ewa poczuła łzy napływające do oczu. „Nie możesz być poważna. Jacek jest moim synem. Robię wszystko co mogę.”

„Cóż, twoje starania nie są wystarczające,” odpowiedziała Aleksandra. „Do widzenia, Ewo.”

Linia była martwa i Ewa siedziała w oszołomieniu. Miała nadzieję na jakieś wsparcie, ale zamiast tego spotkała się z zimną obojętnością. Spojrzała na Jacka, który nadal bawił się szczęśliwie, nieświadomy burzy wokół niego.

Ewa wiedziała, że musi walczyć dalej dla swojego syna, ale droga przed nią wydawała się bardziej przerażająca niż kiedykolwiek. Musiała znaleźć inny sposób na związanie końca z końcem bez pomocy Roberta czy jego bogatej matki. To nie było sprawiedliwe, ale taka była rzeczywistość, z którą musiała się zmierzyć.