Cienie na emeryturze: Historia babci Zofii z Krakowa

— Znowu sama — pomyślałam, patrząc przez okno na szare, marcowe niebo nad Krakowem. W kuchni cicho tykał zegar, a ja siedziałam przy stole, ściskając w dłoniach kubek zimnej już herbaty. Dziś miałam nadzieję, że wpadnie Basia, moja córka, z wnukami. Ale jak zwykle dostałam tylko krótką wiadomość: „Mamo, nie damy rady dziś. Praca, szkoła, sami rozumiesz.” Rozumiem. Oczywiście, że rozumiem. Tylko dlaczego serce boli coraz bardziej?

Całe życie byłam potrzebna. Jako pielęgniarka w szpitalu przy ulicy Kopernika ratowałam ludziom życie, pocieszałam rodziny, byłam dla innych podporą. Nawet po pracy sąsiedzi przychodzili po radę, a dzieci biegały do mnie po plaster czy ciepłe słowo. Teraz mam 72 lata i czuję się niewidzialna. Jak cień.

Odkąd przeszłam na emeryturę, wszystko się zmieniło. Na początku cieszyłam się wolnością – mogłam spać dłużej, czytać książki, piec ciasta dla wnuków. Ale szybko okazało się, że Basia i Tomek mają swoje życie. Praca, kredyty, wieczny pośpiech. Wnuki dorastają, mają swoje sprawy. A ja? Zostałam sama z pustym mieszkaniem i coraz większym lękiem o przyszłość.

— Babciu, a dlaczego ty zawsze jesteś w domu? — zapytała kiedyś Zuzia, moja wnuczka.
— Bo już nie muszę chodzić do pracy — odpowiedziałam z uśmiechem.
— To musi być nudne — rzuciła bez zastanowienia i pobiegła do swojego telefonu.

Może rzeczywiście jestem nudna? Może już nie mam nic do zaoferowania? Czasem łapię się na tym, że rozmawiam sama ze sobą. Albo z radiem. Albo z kotem sąsiadki, który czasem zagląda na mój balkon.

Najgorsze są wieczory. Cisza staje się wtedy gęsta jak mgła na Plantach. Przeglądam stare zdjęcia – ślub z Władkiem, narodziny Basi, pierwsze wakacje nad morzem. Wszystko wydaje się takie odległe, jakby należało do kogoś innego. Władek odszedł pięć lat temu. Od tamtej pory czuję się jak połowa człowieka.

Finanse też dają się we znaki. Emerytura ledwo starcza na rachunki i leki. Czasem muszę wybierać: kupić lepszy chleb czy zapłacić za prąd? Ostatnio Basia powiedziała: „Mamo, może powinnaś sprzedać mieszkanie i zamieszkać z nami? Byłoby ci łatwiej.” Ale wiem, że to tylko słowa. Ich mieszkanie jest małe, a ja nie chcę być ciężarem.

Pamiętam rozmowę sprzed miesiąca:
— Mamo, nie możesz tak siedzieć sama całymi dniami — powiedziała Basia podczas krótkiej wizyty.
— A co mam robić? — zapytałam cicho.
— Może jakiś klub seniora? Albo wycieczki?
— Nie mam na to pieniędzy — odpowiedziałam szczerze.
Basia wzruszyła ramionami i spojrzała na zegarek.

Wtedy poczułam się naprawdę zbędna. Jakby moje życie już się skończyło, a ja tylko czekam na koniec.

Czasem spotykam sąsiadkę, panią Helenę z drugiego piętra. Ona też jest sama. Rozmawiamy o pogodzie, o cenach w sklepie, o dawnych czasach. Ale każda z nas wraca potem do swojego pustego mieszkania.

Najbardziej boli mnie to, że dzieci nie widzą mojej samotności. Dla nich jestem tylko „babcią Zosią”, która upiecze sernik na święta i przypilnuje wnuków raz na jakiś czas. Nie pytają, jak się czuję. Nie pytają o moje marzenia czy lęki.

Ostatnio zaczęłam pisać pamiętnik. Może kiedyś Basia go przeczyta i zrozumie…

„Dziś znowu padał deszcz. Przypomniało mi się dzieciństwo w Nowym Sączu – mama piekła chleb, a ja biegałam boso po podwórku. Tęsknię za tamtym ciepłem.”

Czasem myślę o tym, żeby po prostu wyjść i nie wrócić. Ale dokąd miałabym pójść? Do parku? Na cmentarz do Władka? Czy ktoś zauważyłby moją nieobecność?

W zeszłym tygodniu zadzwonił Tomek:
— Mamo, wszystko w porządku?
— Tak, synku — skłamałam.
— Może przyjedziesz do nas na weekend?
— Nie chcę przeszkadzać…
— Nie przeszkadzasz! — zapewnił mnie szybko.
Ale wiem, że to tylko grzeczność.

Czasem mam ochotę krzyknąć: „Zobaczcie mnie! Jestem tu! Potrzebuję was!” Ale milczę. Bo przecież nie wypada narzekać.

Dziś wieczorem znów usiądę przy oknie i będę patrzeć na światła miasta. Może ktoś zadzwoni? Może ktoś zapuka do drzwi?

A jeśli nie… to czy naprawdę jestem już tylko cieniem własnego życia?

Czy starość musi oznaczać samotność? Czy naprawdę tak trudno zobaczyć drugiego człowieka obok siebie?