Prawda na stole: Rodzinna majówka, która rozbiła nasze życie
— Marzena, powiedz mi w końcu prawdę! — głos Michała przebił się przez gwar rozmów i śmiechów przy stole. Wszyscy zamilkli. Nawet dzieci przestały się bawić, a szwagierka zamarła z kiełbasą na widelcu. Stałam pośrodku ogrodu, z miską sałatki w rękach, czując jak ziemia usuwa mi się spod nóg.
— Michał, proszę cię… — szepnęłam, ale on już nie słuchał. Jego twarz była czerwona, oczy błyszczały gniewem i rozpaczą.
— Powiedz wszystkim, kto jest ojcem Kacpra! — wykrzyczał. — Bo ja już nie wierzę w żadne twoje zapewnienia!
Moja matka, pani Zofia, próbowała go uciszyć:
— Michał, opanuj się! Dzieci tu są!
Ale on tylko machnął ręką. — Niech wszyscy wiedzą! Skoro ona nie ma nic do ukrycia, niech powie prawdę!
W tamtej chwili poczułam się jak zwierzę zapędzone w kozi róg. Przez miesiące próbowałam udawać, że wszystko jest w porządku. Że plotki w pracy to tylko złośliwości. Że Michał wraca późno z pracy przez nadgodziny, a nie dlatego, że mnie śledzi. Ale teraz nie było już odwrotu.
Wszyscy patrzyli na mnie: teściowa z wyrazem triumfu na twarzy, moja siostra Ania z niedowierzaniem, a nawet mój ojciec, który zawsze był moim sojusznikiem. Kacper bawił się z kuzynami pod drzewem, nieświadomy burzy, która właśnie przetaczała się nad jego głową.
— Michał… — zaczęłam drżącym głosem. — Kacper jest twoim synem. Przysięgam.
— Przysięgasz? — prychnął. — A te wszystkie wiadomości do Pawła? Te spotkania po pracy? Myślisz, że nie wiem?
Paweł był moim kolegą z pracy. Rzeczywiście, spędzaliśmy ze sobą dużo czasu, ale nigdy nie przekroczyliśmy granicy przyjaźni. Michał jednak od miesięcy żył w przekonaniu, że go zdradzam.
— To była tylko przyjaźń! — krzyknęłam rozpaczliwie.
— Przyjaźń? — wtrąciła się teściowa. — Tak samo jak twoja matka miała „przyjaciela” przez lata? W tej rodzinie wszystko się powtarza!
Zrobiło mi się słabo. Wiedziałam, że matka miała romans wiele lat temu, ale nigdy nie sądziłam, że ktoś to wyciągnie przy wszystkich.
— Dość! — powiedziałam nagle głośno. — Jeśli chcecie znać prawdę, to ją usłyszycie.
Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam każdemu po kolei w oczy.
— Tak, pisałam z Pawłem. Tak, spotykaliśmy się po pracy. Ale nigdy go nie zdradziłam! Kacper jest twoim synem, Michał. Jeśli chcesz dowodu — zróbmy testy DNA! Ale przestańcie mnie osądzać na podstawie plotek!
W ogrodzie zapadła cisza. Słychać było tylko śpiew ptaków i odległy śmiech dzieci.
Michał patrzył na mnie długo. W jego oczach widziałam ból i zwątpienie.
— Nie wierzę ci — powiedział cicho. — Zawsze byłaś dobra w kłamstwach.
Poczułam łzy napływające do oczu. Chciałam krzyczeć, uderzyć go, uciec stamtąd. Ale zostałam. Dla Kacpra.
Wtedy odezwała się moja siostra:
— Może zamiast roztrząsać stare sprawy, powinniśmy pomyśleć o Kacprze? On niczemu nie jest winien.
Teściowa prychnęła:
— Dzieci zawsze płacą za błędy rodziców.
Ojciec podszedł do mnie i objął ramieniem.
— Marzeno, jeśli Michał chce testów, zgódź się. Prawda wyjdzie na jaw.
Przez następne dni dom był jak pole minowe. Michał spał na kanapie, unikał mnie wzrokiem. Kacper pytał, dlaczego tata jest smutny i czy coś zrobił źle. Serce mi pękało za każdym razem, gdy musiałam udawać przed synem, że wszystko jest w porządku.
Testy DNA zrobiliśmy tydzień później. Czekanie na wyniki było torturą. Michał zamknął się w sobie jeszcze bardziej; teściowa dzwoniła codziennie i pytała „czy już wiadomo”; matka płakała po nocach i przepraszała mnie za swoje dawne błędy.
Gdy przyszły wyniki, Michał otworzył kopertę przy mnie i Kacprze.
— Wynik: Michał Kowalski jest ojcem Kacpra Kowalskiego — przeczytał drżącym głosem.
Spojrzał na mnie z mieszaniną ulgi i wstydu. Chciał coś powiedzieć, ale nie potrafił.
— Przepraszam… — wyszeptał w końcu.
Nie odpowiedziałam od razu. W moim sercu była rana, która nie zagoi się szybko.
Od tamtej pory nic już nie było takie samo. Zaufanie między nami zostało nadszarpnięte na zawsze. Rodzina podzieliła się na dwa obozy: tych, którzy mi wierzyli i tych, którzy dalej szeptali za plecami.
Czasem zastanawiam się: czy lepiej było milczeć i udawać dalej? Czy prawda naprawdę wyzwala… czy tylko rani jeszcze bardziej? Co wy byście zrobili na moim miejscu?