Pęknięcie w tunelu i kobieca przebiegłość: Jak jedna plotka prawie zniszczyła dwie rodziny w sercu Szumadii
— Znowu ta dziura! — krzyknęłam, uderzając dłonią w plastik tunelu. Woda lała się strumieniami na moje sadzonki pomidorów, a ja czułam, jak narasta we mnie bezsilność. Stałam po kolana w błocie, zmarznięta i zmęczona, kiedy zza pleców usłyszałam głos mojej teściowej:
— Może byś się w końcu nauczyła dbać o to, co masz, Emilko? — rzuciła z przekąsem, poprawiając chustkę na głowie. — Za moich czasów to wszystko było porządnie zrobione.
Zacisnęłam zęby. Od śmierci mojego męża, Pawła, minęły już dwa lata, a ona wciąż traktowała mnie jak nieudolną dziewczynę, która nie potrafi utrzymać gospodarstwa. Ale to nie ona musiała codziennie walczyć z pogodą, brakiem pieniędzy i własną samotnością.
Tego dnia wszystko się zaczęło. Sąsiadka, pani Zofia, przyszła pożyczyć trochę drożdży. Wpuściłam ją do kuchni, a ona od razu zaczęła wypytywać:
— Słyszałam, że znowu masz kłopoty z plastenikiem. Może powinnaś poprosić o pomoc tego nowego z końca wsi? Podobno zna się na takich rzeczach…
Zawahałam się. Michał był wdowcem od niedawna, zamieszkał tu z córką po śmierci żony. Był cichy, zamknięty w sobie, ale rzeczywiście znał się na uprawach. Zgodziłam się niechętnie.
Wieczorem Michał przyszedł obejrzeć szkody. Pracowaliśmy razem do późna, wymieniając tylko krótkie uwagi. Kiedy skończyliśmy, spojrzał mi prosto w oczy:
— Nie musisz wszystkiego dźwigać sama, Emilia.
Te słowa rozgrzały mnie bardziej niż herbata. Ale nie wiedziałam jeszcze, że ktoś nas obserwuje.
Następnego ranka cała wieś aż huczała od plotek. Pani Zofia rozpowiedziała, że widziała mnie z Michałem „w dwuznacznej sytuacji”. Teściowa patrzyła na mnie spode łba przez cały dzień.
— Wstydu nie masz! Ledwo Pawła pochowaliśmy, a ty już…
— To nieprawda! — przerwałam jej ze łzami w oczach. — On tylko mi pomagał!
Ale nikt nie chciał słuchać wyjaśnień.
Wieczorem przyszła do mnie żona Michała — przepraszam, była żona Michała — jego szwagierka, Anka. Była roztrzęsiona.
— Co ty wyprawiasz? — syknęła przez zaciśnięte zęby. — Ledwo się tu zadomowił, a już go omotujesz? Myślisz, że nie wiem, po co ci jego pomoc?
Poczułam się upokorzona i bezradna. Przez kolejne dni plotki narastały jak śnieżna kula. Dzieci zaczęły być wytykane palcami w szkole. Teściowa przestała ze mną rozmawiać. Nawet sąsiedzi odwracali wzrok na ulicy.
Któregoś wieczoru Michał przyszedł do mnie z butelką domowego soku.
— Przepraszam — powiedział cicho. — Nie chciałem sprawić ci kłopotów.
— To nie twoja wina — odpowiedziałam. — Ale nie wiem już, jak to zatrzymać.
Wtedy wydarzyło się coś jeszcze gorszego. Ktoś przeciął plastik na moim tunelu jeszcze bardziej. Straciłam połowę sadzonek. Byłam pewna, że to zemsta.
Zgłosiłam sprawę na policję, ale wszyscy wiedzieliśmy, że nikt niczego nie udowodni.
Tej nocy nie spałam. Siedziałam przy stole i patrzyłam na zdjęcie Pawła. Czułam się zdradzona przez wszystkich wokół.
Rano przyszła do mnie córka Michała, mała Kasia.
— Proszę pani… Tata płakał wczoraj przez panią…
Serce mi pękło. Czy naprawdę tak bardzo zraniłam wszystkich wokół?
Postanowiłam działać. Poszłam do kościoła podczas niedzielnej mszy i poprosiłam księdza o głos.
— Wiem, co o mnie mówicie — zaczęłam drżącym głosem. — Ale przysięgam na pamięć mojego męża: Michał tylko mi pomagał. Jeśli ktoś uważa inaczej, niech spojrzy mi teraz w oczy.
W kościele zapadła cisza. Pani Zofia spuściła wzrok.
Po mszy podeszła do mnie Anka.
— Przepraszam… Chyba za bardzo dałam się ponieść emocjom…
Teściowa długo milczała, zanim powiedziała:
— Może za dużo wymagam… Ale boję się o ciebie i dzieci.
Nie wszystko wróciło do normy od razu. Plotki ucichły dopiero po kilku miesiącach. Michał pomagał mi już tylko wtedy, gdy ktoś inny był w pobliżu. Ale coś we mnie pękło — nauczyłam się walczyć o siebie i swoje dzieci.
Dziś patrzę na naprawiony tunel i myślę: ile jeszcze takich pęknięć musi pojawić się między ludźmi, zanim nauczymy się ufać sobie nawzajem? Czy naprawdę szczęście jednej osoby musi oznaczać nieszczęście drugiej? Co wy byście zrobili na moim miejscu?