Dwadzieścia lat ciszy: Propozycja, która rozdziera serce. Czy powinnam poświęcić siebie dla syna?

– Nie wierzę, że tu jesteś. – Głos mi się łamie, gdy patrzę na Andrzeja stojącego w progu mojego mieszkania. Przez dwadzieścia lat nie słyszałam jego głosu, nie widziałam tych oczu, które kiedyś były dla mnie całym światem. Teraz patrzy na mnie z tym samym chłodnym spokojem, który kiedyś doprowadzał mnie do szału.

– Musimy porozmawiać, Magda – mówi cicho, a ja czuję, jak wzbiera we mnie fala gniewu i lęku. Za nim, w korytarzu, stoi nasz syn – Michał. Ma dwadzieścia dwa lata i do tej pory znał ojca tylko z kilku zdjęć i moich urywanych opowieści.

– O czym? – pytam, choć wolałabym zamknąć drzwi i wrócić do swojego świata, gdzie Andrzej jest tylko wspomnieniem.

Andrzej wchodzi bez zaproszenia. Michał patrzy na mnie pytająco, a ja czuję się jak aktorka w kiepskim spektaklu. Siadamy przy kuchennym stole. Andrzej wyciąga z teczki dokumenty.

– Mam propozycję – zaczyna. – Chcę przepisać mieszkanie na Michała. Ale jest warunek.

Cisza gęstnieje. Michał prostuje się na krześle, ja zaciskam dłonie na kubku z herbatą.

– Chcę, żebyśmy się pobrali jeszcze raz.

Słowa spadają na mnie jak grad. Przez chwilę nie mogę oddychać. Michał patrzy na ojca z niedowierzaniem.

– To jakiś żart? – pyta syn.

Andrzej patrzy tylko na mnie. – Nie żartuję. Mieszkanie jest twoje, Magda, jeśli wrócisz do mnie. Inaczej… – wzrusza ramionami – przepiszę je komuś innemu.

W głowie mam mętlik. Przypominam sobie tamte lata: jego zdrady, wieczne pretensje, upokorzenia. Odeszłam z niczym, zaczynałam od zera z małym dzieckiem na rękach. Pracowałam po nocach, żeby Michał miał co jeść i w co się ubrać. Teraz Andrzej wraca i chce kupić moje życie za klucze do mieszkania?

Michał wstaje gwałtownie. – Mamo, nie musisz tego robić! Poradzimy sobie!

Ale wiem, że nie jest tak łatwo. Mieszkamy w wynajmowanym lokum na obrzeżach Warszawy. Michał studiuje i dorabia w barze, ja pracuję w szkole jako nauczycielka polskiego. Każda podwyżka czynszu to dla nas dramat.

Wieczorem nie mogę zasnąć. Wpatruję się w sufit i myślę o tym, jak bardzo chciałam być silna i niezależna. Ale czy nie jestem winna synowi lepszego startu? Czy powinnam poświęcić siebie dla jego przyszłości?

Następnego dnia dzwoni moja mama.

– Magda, nie bądź głupia – mówi ostro. – Dla dziecka matka zrobi wszystko! Andrzej był podły, ale ludzie się zmieniają… Może warto spróbować?

– Mamo, on mnie niszczył przez lata! – krzyczę do słuchawki.

– Ale teraz daje wam szansę! – odpowiada matka. – Pomyśl o Michale!

W pracy nie mogę się skupić. Koleżanka z pokoju nauczycielskiego zauważa moją nieobecność.

– Coś się stało? – pyta Ania.

Opowiadam jej wszystko szeptem podczas przerwy.

– To szantaż emocjonalny! – oburza się Ania. – Nie możesz pozwolić mu sobą manipulować!

Ale czy rzeczywiście mam wybór? Każdego dnia widzę, jak Michał rezygnuje z marzeń, bo nie stać nas na więcej niż minimum. Z drugiej strony… czy mogę wrócić do człowieka, który złamał mi serce?

Wieczorem Michał siada obok mnie na kanapie.

– Mamo… Nie rób tego dla mnie. Wolę spać na materacu niż patrzeć, jak cierpisz przez tego człowieka.

Patrzę na niego i widzę w nim siebie sprzed lat: młodą, naiwną dziewczynę wierzącą w miłość ponad wszystko.

Kilka dni później Andrzej dzwoni ponownie.

– Zastanowiłaś się?

– Tak – odpowiadam drżącym głosem. – Chcę jednego: żebyś spotkał się z Michałem sam na sam i powiedział mu prawdę o tym, dlaczego odszedłeś.

Andrzej milknie na chwilę.

– Dobrze – zgadza się niechętnie.

Po ich spotkaniu Michał wraca blady i zamknięty w sobie.

– Co powiedział? – pytam cicho.

– Że był tchórzem i nigdy nie dorósł do bycia ojcem ani mężem – odpowiada syn. – I że teraz chce naprawić błędy… Ale to nie tak działa.

Patrzę na niego i wiem już, co muszę zrobić.

Następnego dnia spotykam się z Andrzejem w kawiarni.

– Nie zgodzę się na twoje warunki – mówię stanowczo. – Nie jestem już tą samą kobietą co kiedyś. Michał zasługuje na dom, ale nie za cenę mojej godności.

Andrzej patrzy na mnie długo, potem kiwa głową i wychodzi bez słowa.

Wracam do domu z poczuciem ulgi i dumy. Michał przytula mnie mocno.

– Jesteś najlepszą mamą na świecie – szepcze.

Czasem myślę o tym mieszkaniu i o tym, co mogliśmy mieć… Ale czy szczęście można budować na cudzym cierpieniu?

Czy naprawdę matka powinna poświęcić wszystko dla dziecka? A może czasem trzeba nauczyć je odwagi do życia po swojemu?